Don Kichot żyje
To nie tylko moje zdanie. Niedzielna premiera Don Kichota… okazała się przedsięwzięciem bodaj najważniejszym w dwudziestoletniej historii naszego legnickiego teatru. To spektakl dojrzały i piękny. I jednocześnie smutny — bo prawdziwy.
Legnicki Don Kichot to wzruszająca opowieść o miłości, dla której można nie tylko umrzeć, ale także żyć. I dać się przy tym poznać jako „błędny rycerz”, by potem, w ostatniej godzinie życia, śmiać się wszystkim w twarz. Bo przecież wiemy o swoim „obłędzie” bardziej niż ktokolwiek. Wiara w siebie i w moc swoich czynów jest tutaj niczym wobec wiary w słuszność swoich najgorętszych pragnień i w słuszność drogi, jaką się sobie w życiu wytyczyło. Nic nie jest ważne tylko najdroższa Dulcynea. Nawet jeżeli nie jest ona kobietą. Nawet jeżeli trzeba walczyć z wiatrakami. I nie przeszkodzi w tym żaden bawiący się ludźmi jak pacynkami książę. Don Kichot nie przegra nigdy, bo on jak Sokrates zgadza się na swoją śmierć świadomie, wiedząc, w którym miejscu życia jest ukryta prawda.
Legnickie przedstawienie to dzieło ważne. Zaskakujące sprawnością jaką autorom i aktorom udało się przedstawić wszystkie ważne nam wartości. Doskonałe kreacje — przede wszystkim — Przemysława Bluszcza i (Sanczo Pansa) i Andrzeja Szubskiego (Don Kichot) trzeba po prostu zobaczyć.
Krzysztof Kopka Don Kichot uleczony wg Miguela de Cervantesa, reżyseria Jacek Głomb, scenografia Małgorzata Bulanda, muzyka Waldemar Rychły w wykonaniu Kwartetu Jorgi oraz Małgorzaty Urbańskiej i Marzeny Kipiel-Sztuki, choreografia Lech Wołczyk i Marian Gańcza;
Grają: Andrzej Szubski (Don Kichot), Przemek Bluszcz (Sanczo Pansa), Janusz Chabior (Książe), Joanna Gonschorek (jego żona), Katarzyna Dworak (Altisidora), Anita Poddębniak (Donna Rodriguez), Marek Sitarski (Bakalarz), Tomasz Sobczak (Mistrz Pedro), Maciej Mydlak (Marszalek dworu), Katarzyna Kaźmierczak (jego córka) oraz Małgorzata Urbańska, Marzena Kipiel-Sztuka, Tomasz Kot i Ernest Nosko.
Teatr Dramatyczny w Legnicy, premiera 9 lutego 1997 r.