Artykuły

Przyjdzie Frljić i wyrówna

W Teatrze Powszechnym w Warszawie po­kazano Klątwę na motywach dramatu Sta­nisława Wyspiańskiego w reżyserii chorwac­kiego reżysera Olivera Frljicia. Na spektakl być może pójdę, ale po świętach wielkanocnych; mam bowiem nadzieję, że do tego czasu emo­cje opadną. Dziś nie mam ochoty wchodząc do teatru spotykać się z grupą protestujących za pomocą modlitwy i transparentów wymierzo­nych w teatr i artystów (modlitwa skierowa­na „przeciw” jest nie tylko przeciwskuteczna, ale również zła z religijnego i etycznego punk­tu widzenia). Po spektaklu zaś nie chciałbym znaleźć się w tłumie widzów, którzy za pomo­cą frenetycznych i demonstracyjnych owacji dają wyraz swoim emocjom, często — sądząc po wpisach internetowych — skrajnie ideologicz­nym. Manifestują wspólnotę, z którą też nie mógłbym się utożsamić. Spektakl budzi zatem skrajnie sprzeczne odczucia, od akceptacji po całkowite odrzucenie.

Ks. prof. Józef Tischner doceniał antyklerykalizm mądry, dlatego że jest on ozdrowień­czy, wyzwala z pychy i samozadowolenia; jest nieodzowny dla prawidłowego oddycha­nia w Kościele. Ale w Polsce dostrzegał tak­że ogromne pokłady antyklerykalizmu jaski­niowego. Inaczej mówiąc: nietolerancyjnego, ideologicznie antykatolickiego, czy w ogóle antychrześcijańskiego. Przejawia się on także w sztuce. Czytając obrońców Klątwy, moż­na odnieść wrażenie, że temat Kościoła i religii został właśnie w tak „skomplikowany” sposób potraktowany. I bynajmniej nie cho­dzi tylko o skandalizowanie i tzw. szarganie świętości.

Na razie kłótnia po premierze utwardziła przestrzeń niedyskutowalną. Jeśli celem te­atru politycznego jest poszerzenie pola sporu, to Klątwa zawęziła je do granic absurdu. Zde­cydowana większość zabierających dziś głos pozostała bowiem przy swoich stanowiskach, tyle że — stokroć radykalniej. W tej kłótni nie chodzi o instytucję Kościoła, jak by chcieli dy­rektorzy Teatru Powszechnego. Ostatecznie, okazuje się, chodzi jednak o religijność i wiarę, to one niektórym interpretatorom najbardziej doskwierają. Już pierwsza duża recenzja, na­zajutrz po premierze, przesterowała dyskusję na tory niekoniecznie zgodne z pragnieniami dyrektorów Łysaka i Sztarbowskiego. Niestety Klątwa przegrała na starcie, zamiast bowiem debaty, mamy wzajemne „mordobicie” — jak to określił radośnie pewien entuzjasta spekta­klu. Nawoływania niektórych zwolenników spektaklu, by nie zapomnieć w debacie o naj­ważniejszym jego przesłaniu, czyli „świeckości państwa”, brzmią dziś jak wolne żarty.

Cokolwiek się jednak dzieje na scenie Po­wszechnego, nie jest to sprawą dla prokuratu­ry.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji