60 lat i 200 premier
Koncert jubileuszowy z okazji 60-lecia Teatru Muzycznego opisuje Magdalena Sasin w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Od biedy do bogactwa - o tym marzy świętujący rocznicę Teatr Muzyczny.
Koncert jubileuszowy, przedstawiony w sobotę i niedzielę [26 i 27 listopada], to nie składanka kolejnych numerów, ale logiczna całość, wyreżyserowana przez Janinę Niesobską. Repertuar przedstawia wszechstronność zespołu: część pierwszą można nazwać operetkową (fragmenty "Barona cygańskiego", "Księżniczki czardasza", "Zemsty nietoperza"), drugą - musicalową ("Człowiek na La Manchy", "Kandyd", "Hello, Dolly"). Całość została pomyślana jako przejście od ubóstwa i żalu do radości i dostatku. Podkreślają to dekoracje i kostiumy (Ryszard Kaja, Anna Bobrowska-Ekiert). Najpierw aktorzy wołają "do nas, na żebraczy sejm", czekają na "jeden mały szczęścia łut", i marzą: "gdybym był bogaczem". Ale na to się nie zanosi, a "z piosenki pozostało tylko parę nut". Tymczasem oni naprawdę chcą "sięgnąć do gwiazd" i mają nadzieję, że "wstanie nowy dzień".
Na razie w teatrze, choć zadbano o atrakcyjny wystrój - na parterze pysznił się tort jubileuszowy w kształcie budynku operetki, a w foyer ustawiono wystawę strojów, zdjęć i plakatów - bije w oczy niedostatek. Z eleganckimi toaletami widzów i świątecznym nastrojem przykro kontrastują zniszczone fotele i odrapane ściany. Mikroporty charczą i trzeszczą, jak eksponaty w muzeum techniki. Tymczasem operetka wyjątkowo potrzebuje nowoczesnej inscenizacji, by trafić do współczesnego widza. Nazywana nieco pogardliwie "młodszą siostrą opery" albo "podkasaną muzą", nie jest wcale mniej wartościowym gatunkiem. Ma szanse przetrwać, jak każda dobra muzyka.
Godne uznania, że do ważnych ról dopuszczani są młodzi wokaliści. Brak praktyki nadrabiają zaangażowaniem i talentem, jak Kamila Cholewińska w czardaszu Sylwii. Dużym doświadczeniu, które nie wyparło świeżości wykonania, dysponuje Zbigniew Macias (Tewje w "Skrzypku..."). Mnóstwo energii i piękny głos ma Anna Walczak.
Artyści mają dane, by osiągnąć światowy poziom. Dobrze byłoby powiększyć chór, orkiestra, grająca pod batutą Andrzeja Knapa, powinna popracować nad intonacją, a wokaliści muszą poćwiczyć dykcję i unowocześnić grę aktorską, bo niektóre sceny trąciły myszką. Najwięcej pracy przed baletem, który odstaje od poziomu pozostałych zespołów. Szkoda, bo choreografia to ważny element w teatrze muzycznym, a atrakcyjności trudno odmówić choćby tańcowi weselnemu ze "Skrzypka na dachu" (za ten numer brawa).
Wśród jubileuszowych gratulacji znalazł się telegram Jerzego Kropiwnickiego (podlega mu teatr), w którym prezydent "życzy wszelkiej pomyślności". Nie wspomina jednak o pomocy finansowej dla instytucji. Gdyby wybrał się na koncert, usłyszałby sparafrazowane słowa Tewjego mleczarza: "Oczywiście, to żaden wstyd być biednym... teatrem, ale żeby to był zaszczyt, też nie można powiedzieć. Więc co by się stało, Panie...prezydencie naszego miasta, gdyby Pan naszemu kochanemu Teatrowi Muzycznemu trochę podwyższył dotację?"