Operetka w 2 aktach; libretto: Heinrich Bolten-Baeckers.
Prapremiera: Berlin 1 V 1899.
Premiera polska: Warszawa 10 VI 1903.
Osoby: Iduna Pusebach, z domu Ziegenbalg; Maria, jej siostrzenica; Fritz Steppke, mechanik; Lammermeier, krawiec: Pannecke, emeryt; Pani Luna; książę Kometa; Wenus; Mars; Stella, pokojówka pani Luny: Teofil, ochmistrz na Księżycu; Lokaj księżycowy; gwiazdy, strażnicy księżycowi.
Akcja rozgrywa się w Berlinie na przełomie XIX i XX w.
Akt I. Na dachu, obok swego pokoiku na mansardzie, młody mechanik Fritz Steppke sprawdza kierunek wiatru - jego zainteresowania warunkami meteorologicznymi wzrosły od czasu, gdy Steppke skonstruował balon, którym zamierza wyruszyć na Księżyc. Zdołał pozyskać dla swej śmiałej idei także dwóch najbliższych przyjaciół: krawca Lammermeiera i rencistę Panneckego. Lammermeier przyniósł mu właśnie uszyty przez siebie mundur kapitana balonu... Fritz nie może się nim jeszcze na razie nacieszyć, przychodzi bowiem jego gospodyni, właścicielka mieszkania, pani Pusebach. Pani Pusebach uważa jego plany za bezsensowne, a samego mechanika za szaleńca; wymawia mu pokój, co więcej, uprzedza również, że nie odda mu ręki swej siostrzenicy, Marysi, którą Fritz z wzajemnością kocha. Pani Pusebach ma zresztą żal do wszystkich mężczyzn świata od czasu, gdy poznany przez nią niegdyś w parku szarmancki pan Teofil porzucił ją, znikając bez słowa i bez śladu. Jej jedyną troską jest teraz to, by nie porzucono jej po raz drugi - a obecny narzeczony, rencista Pannecke zamierza - o zgrozo! - wybrać się na Księżyc razem z tym zwariowanym sublokatorem. Pani Pusebach biegnie do pobliskiej piwiarni, by czuwać nad narzeczonym spędzającym tam wszystkie wieczory, do Fritza zaś przychodzi z kolacją Marysia. Ona również wykpiwa nierealne plany mechanika ("Schlosser, die im Monde liegen"), i Fritz - pod wpływem jej słów, zaczyna się łamać: jeśli już musi wybierać, wybierze chyba miłość Marysi, a nie Księżyc. Ale gdy pozostaje sam i przymierza swój kapitański mundur, znów opanowuje go niezdecydowanie i - ogarnięty wątpliwościami, rozmarzony - zasypia...
Śni, że przychodzą dwaj jego współtowarzysze, Lammermeier i Pannecke, i postanawiają jednak wyruszyć we trzech w szaleńczą podróż. Cichuteńko wychodzą przez dach, by nie zbudzić gospodyni; pani Pusebach przeczuwa jednak jakiś podstęp: wchodzi do pokoju, a widząc, że pusty, wraz z Marysią rusza w pogoń za przyszłymi astronautami. Dogania ich dopiero na lotnisku, gdy panowie wsiedli już do gondoli balonu. Pani Pusebach pragnie wyciągnąć z niej swego narzeczonego, kurczowo chwyta się lin, balon jednak już wznosi się ku górze i pani Pusebach chcąc nie chcąc unosi się wraz z nim w gwiezdną przestrzeń, pozostawiając na ziemi zapłakaną Marysię.
Balon ostatecznie ląduje na Księżycu, a tutaj pierwsze skrzypce gra ochmistrz dworu królowej Luny, Teofil. Pani Pusebach ze zdziwieniem rozpoznaje w nim swego uwodziciela z parku! Istotnie, Teofil podczas jednej ze swych ziemskich podróży flirtował z nią w Berlinie, tutaj jednak zaręczony jest z bardzo zazdrosną pokojówką królowej Luny, Stellą, i obecność obiektu przelotnego flirtu jest mu nie na rękę. Radzi sobie najprościej: rozkazuje księżycowym strażnikom zaaresztować wszystkich cudzoziemców... Sprytna pani Pusebach umyka jednak strażom i grozi Teofilowi międzygwiezdnym skandalem, jeśli natychmiast nie uwolni całego towarzystwa.
Teofil, dla świętego spokoju, przyrzeka jej wszystko, najpierw jednak musi podjąć nowego gościa: księcia Kometę, który już od dłuższego czasu stara się o rękę władczyni Księżyca, pani Luny. Teofil obiecuje ułatwić mu te starania, a w zamian książę Kometa godzi się wypożyczyć mu swój międzygwiezdny samochód; Teofil zamierza przewieźć nim na ziemię wszystkich berlińczyków. Uwolnieni, mają dość księżycowych przyjemności i nie mogą doczekać się chwili, w której znów odetchną berlińskim powietrzem ("Berliner Luft").
Akt II. W reprezentacyjnej sali swego pałacu królowa Luna podejmuje gości: Wenus i Marsa. Przybywa również książę Kometa - jak zwykle z oświadczynami, które - jak zwykle - nie zostają przyjęte. Pani Luna dowiaduje się o przybyciu na Księżyc gromadki berlińczyków i prosi ich do pałacu, podejmując z ogromną serdecznością. Szczególnie serdecznie wita Fritza Steppke; mechanik wywiera na królowej tak piorunujące wrażenie, iż Luna prosi go do swego buduaru na szklaneczkę szampana - pragnie ukoić jego tęsknoty, by później łatwiej zdobyć jego serce.
Zazdrosny książę Kometa słyszy od pani Pusebach, iż Steppke zostawił w Berlinie narzeczoną, Marysię, i że tylko ona może uchronić go przed zakusami pani Luny. Książę wsiada więc szybko w swój pojazd: jedzie do Berlina, by sprowadzić na pomoc Marysię.
Tymczasem pani Pusebach, Stella, Teofil, Pannecke i Lammermeier wyjaśniają wszystkie zaistniałe między nimi konflikty i dochodzą do całkowitej zgody. Na pałacowym tarasie również pani Luna wydaje się dochodzić do porozumienia z Fritzem. Gdy jednak młody berlińczyk zamierza wreszcie złożyć gorący pocałunek na ustach pani Luny - słyszy śpiew Marysi ("Schlosser, die im Monde liegen") i - ostatecznie ją bierze w ramiona. Pani Luna z rezygnacją przyjmuje rękę księcia Komety, a berlińczycy zbierają się do powrotu na Ziemię, do siebie, do Berlina..
Pod koniec XIX w. ogromnie rozbudziło się zainteresowanie astronautyką. Sprawiły to coraz powszechniejsze podróże balonami i książki Juliusza Verne (1828-1905). Lincke oglądał prawdopodobnie wystawioną w Berlinie w latach 1880-ych operetkę Offenbacha "Podróż na Księżyc" i być może ona właśnie nakłoniła również i jego do podjęcia międzygwiezdnej tematyki. W swej pierwszej popularnej operetce "Venus auf Erden" (1897) sprowadził mieszkańców gwiazd na Ziemię, w "Lunie" zaprezentował sytuację odwrotną, wysyłając mieszkańców Ziemi do gwiazd...
"Frau Luna" - największy sukces Linckego, jest dziełem, od którego zaczyna się historia operetki berlińskiej, historia kontynuowana później przez Jeana Gilberta, Waltera Kolio, Victora Hollandra, Leona Jessela i in. Symboliczna jest nawet data jej premiery: rok 1899 - rok śmierci Jana Straussa; koniec jednej epoki, początek drugiej. I chociaż najpiękniejsza melodia tej operetki ("Schlosser, die im Monde liegen") to jeszcze walc, to przecież wyraźnie widać już tutaj odejście od klasycznych kanonów: zredukowanie znaczenia kwintetu smyczkowego na rzecz blachy i perkusji, zwrot ku prostym rytmom marszowym, rezygnacja z wielkich wymagań wokalnych wobec solistów, a orientowanie się raczej na śpiewających, muzykalnych aktorów itd., itd.
Lincke napisał "Lunę" - jak większość swych operetek - w formie jednoaktówki; dopiero w 30 lat po premierze opracowano dla teatru w Dobeln (1929) wersję pełnospektaklową, dwuaktową, dodając m.in. dwa wielkie przeboje Linckego z jego dawnej, zapomnianej już w tym czasie operetki "Berliner Luft": tytułowego marsza i piosenkę "Schenk mir doch ein bisschen Liebe". W tej wersji operetka grywana jest do dziś.
Nakręcony w Niemczech w 1940 film "Frau Luna" (reż. Theo Lingen; role główne: Lizzi Waldmuller, Georg Alexander, Hubert von Meyerink) nie był ekranizacją operetki, lecz starał się przedstawić - w sposób dowolny zresztą - historię jej premiery na tle atmosfery panującej w skupionym wokół Apollo-Theater artystycznym środowisku Berlina z przełomu wieków.
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
Ukryj streszczenie