Artykuły

Rekonstrukcja Wydarzeń Zielonogórskich

W niedzielę 30 maja Teatr Lubuski wystawi pod Filharmonią Zielonogórską widowisko "Obudzone miasto".

Jest potrzeba wyjaśnienia niektórych spraw towarzysze i odpowiedzenia sobie na kilka pytań. Rozumicie towarzysze. A więc gwoli sprawiedliwości partyjnej trzeba stwierdzić, że ten obowiązek nie został dopełniony. Wolno nam wszystko, ale pozory trzeba zachować. Kocham lud i tak jak on lubię wypić. Wtedy pozwalam poddanym na więcej. Na trzeźwo nie mogłem tego oglądać! - mówi sekretarz PZPR dzień po zajściach w Zielonej Górze 30 maja 1960 r.

Sekretarz jest jednym z bohaterów widowiska "Obudzone miasto", które zobaczymy w niedzielę o godz. 13.30 pod Filharmonia Zielonogórską. Po jego stronie jest jeszcze partyjny propagandzista, prokurator i komendant milicji. Naradzają się razem, jak ukarać uczestników zamieszek.

Przypomnijmy, 30 maja 1960 r. 5 tys. tłum zielonogórzan bronił przed eksmisją Dom Katolicki i starł się z milicją. Walki trwały do późnego popołudnia. Dopiero posiłki milicyjne z Poznania spacyfikowały bunt. Wcześniej demonstranci zablokowali komendę milicji przy ul. Kasprowicza i próbowali ją podpalić, zdobyli samochód więźniarkę. Przeciw milicyjnym gazom i pałkom mieli bruk. Zatrzymano ponad 300 osób. Na pierwszych pokazowych procesach w połowie czerwca zapadały surowe wyroki nawet 3-4 lata więzienia.

W przygotowanym przedstawieniu po drugiej stronie barykady mamy innych bohaterów m.in. córkę nauczycielki zesłanej na Sybir, przypadkowego fotografa, słuchacza Wolnej Europy, chłopaka, który przyjechał do miasta na rowerze, by kupić koszulę. Jest też chłopiec, który z kolega wspina się na wieżę kościoła i szarpie za dzwon. Wspomina po latach: - Przez gęstniejący tłum przedarliśmy się z Maćkiem do Żeromskiego, potem lekko w prawo i zobaczyliśmy z góry, jak milicja otoczyła ludzi na placu wielkopolskim i jak wszyscy zgromadzeni manifestują swoje oburzenie, boją się pałek oczywiście i głośne okrzyki przez megafon, wzywające do rozejścia, przyjmują z lękiem, ale nikt nie ucieka, nikt się nie zbiera, raczej przeciwnie zwarty tłum nabiera siły.

- Oni znaleźli się tam przypadkowo, wplątali się w historię jednego dnia. Dlaczego taki dobór postaci. Sadzę, że zostali bohaterami przypadkowo, wcale o tym nie myśląc. Oczywiście, to odcisnęło się potem na ich życiu. Chciałem Wydarzenia Zielonogórskie odrzeć z patosu, heroizacji. - tłumaczy Wojciech Śmigielski, autor scenariusza. w 1960 r. miał osiem lat. Zamieszki widział z bliska.

Spektakl przypomina formułę teatru ulicznego. Stąd zaproszono aktorów z Teatru Klinika Lalek z Wolimierza. - Nie zobaczymy nic z typowej akademii ku czci. Wolę o tej ważnej dla miasta dacie opowiedzieć w sposób symboliczny, nie dosłowny. Spektakl jest pomyślany jako zderzenie dwóch światów. Zwykłej codzienności z groteskową władzą, która żyje według swoich zasad. Dlatego tłamszenie demonstracji ma wymiar moralny - dodaje Robert Czechowski, reżyser i dyrektor Teatru Lubuskiego.

Oprawę muzyczną przedstawienia przygotowali zielonogórscy filharmonicy. Dzień wcześniej w FZ odbędzie się koncert symfoniczny (godz. 19). W programie koncert skrzypcowy d-moll H.Wieniawskiego, Elegia na orkiestrę Tadeusza Bairda i V Symfonia c-moll Ludwiga van Beethovena. Z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii pod batutą Czesława Grabowskiego wystąpi młoda utalentowana skrzypaczka Anna Maria Staśkiewicz, laureatka konkursu Wieniawskiego w Poznaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji