Pojemnik na prezerwatywy Wehrmachtu kontra kawa
"Paranoicy i pszczelarze" w reż. zespołu w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu. Pisze Michał Gradowski w Gazecie Wyborczej - Poznań.
Narodowo-patriotyczna fiksacja versus normalność. Teatr Ósmego Dnia ostrzega: rój paranoików zdominował pszczelarzy.
"Paranoicy i pszczelarze", najnowszy spektakl Teatru Ósmego Dnia, ma dwóch głównych bohaterów zbiorowych. Paranoików znamy ze szklanego ekranu. To miłośnicy rekonstrukcji historycznych, przegranych powstań i rozgrzebywania ran. Hałaśliwi, jątrzący, zacietrzewieni. Mówią nam, które wartości należy pielęgnować, a które nie. Co pamiętać, a co z pamięci wyprzeć. Mówią, co ważne.
Pszczelarze to tak zwani normalni ludzie. 80-letni Tadeusz Mazurek spod Warszawy, który chce "zostawić po sobie porządek" i 21-letnia Rita Suszek z Poznania, która "podchodzi do swojego życia z twórczą intencją, by uczynić je sztuką". Pszczelarze wierzą, że "kropla drąży skałę, a śmieci same się nie unicestwią", paranoicy - że Polska jest Winkelriedem narodów. Pszczelarze boją się choroby, paranoicy - Moskala. A także Niemca, zdrady aliantów i Eriki Steinbach.
Zbliżają się kolejne walentynki - czas na manewry. Będzie, pot, zimno i błoto. Paranoicy skaczą w rytm powtarzanych zaklęć: przeszłość, ziemia, religia, naród, "patriotyzm krytyczny to brak patriotyzmu". Z wykrzywionymi ustami wiją się w groteskowym chocholim tańcu, w spazmach narodowo-patriotycznej ekstazy.
Ich zaciekła świadomość historyczna staje się skomercjalizowaną rozrywką: do kupienia "mundur zomowca, zimowy", "pojemnik na prezerwatywy Wehrmachtu" i gry planszowe z Powstania Warszawskiego, jak obóz koncentracyjny Libery z klocków lego. Karykatura goni karykaturę (...) I wreszcie Ewa Wójciak, jako naczelnik Sadomasochistycznego Gabinetu Ponurej Pamięci, staje na czele spektaklu nad truchłem - ekshumacji zwłok gen. Sikorskiego.
A gdzieś między tym wszystkim przemykają pszczelarze. Swoją nazwę zawdzięczają działaczowi Solidarności Zdzisławowi Bykowskiemu, bohaterowi reportażu Grzegorza Sroczyńskiego w Dużym Formacie. Bykowski na początku lat 90. wycofał się z polityki, bo uznał, że więcej dla Polski zdziała w polsko-niemieckiej Fundacji Pszczelarze bez Granic (...) Oderwani od wielkich słów i pustych haseł, skupieni na codziennym życiu. Zwyczajni, ale dokonujący nadzwyczajnych rzeczy.
Ale to nie paranoicy, lecz pszczelarze siedzą w okopach. Ich kameralne, intymne historie sprawiają wrażenie archiwalnych pamiętników. A wywoływane jak w ciemni zdjęcia to fotografie bezpowrotnie zaginionych. Pszczelarze są schowani, stłamszeni, dali się zdominować paranoikom. Miód zastąpił smród strzelniczego prochu.