Teatr lokalny, czyli być blisko żużla
Jeśli już mielibyśmy komuś zlecać spektakl o żużlu, to tylko Domanowi Nowakowskiemu. Po pierwsze - to zielonogórzanin z krwi i kości, po drugie - fan Falubazu, a po trzecie - uznany dramaturg. Za tekst "Usta Micka Jaggera" dostał nagrodę ministra kultury oraz nominację do paszportu "Polityki". Zresztą niezależnie od tego, kto przełoży żużlowe emocje na język teatru, to spektakl taki na pewno powstanie. W Zielonej Górze żużel jest wszędzie - pisze Paweł Krysiak w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.
(...)
W "Gazecie" dyrektor zielonogórskiej sceny Robert Czechowski tłumaczył, że spektakl wejdzie głęboko w lokalność i ma zawierać głębsze obserwacje międzyludzkie, oparte na opiniach socjologów i psychologów. Można mniemać, że rodzi się dzieło sceniczne na miarę legnickiej "Ballady o Zakaczawiu". Mam jednak pewne obawy o efekt końcowy tego projektu, bo wstępne zdziwienia dyrektora żużlową rzeczywistością mogą sugerować, że Czechowski przyjechał do nas nie z Kalisza, ale z odległej planety Melmac. O derbowej wojnie kibiców Falubazu i Stali mówi tak: "Nie pojmuję, dlaczego drużyny nie mogą sobie sekundować i wspólnie cieszyć się z sukcesów. Warto byłoby zbadać, skąd biorą się te niezrozumiałe dla całej Polski relacje."
Jak Polska długa i szeroka wiadomo, że fani drużyn z tego samego regionu są zakochani w sobie na zabój. Kibice Cracovii i Wisły przed każdym meczem organizują wspólnego grilla, potem do przerwy dopingują swoją drużynę, a po przerwie biją brawo rywalom. Natomiast w Łodzi fani ŁKS-u piszą na murach "Widzew is King". Po prostu najzwyczajniej w świecie wzajemnie sobie sekundują, a u nas Falubaz ciągle drze koty ze Stalą. Cała sportowa Polska zadaje sobie pytanie: jak to możliwe?
Na szczęście dramaturg Przemysław Grzesiński i grupa socjologów napiszą dramat, który to wszystko wyjaśni. Dyrektor Teatru Lubuskiego ma nadzieję, że spektakl pokaże - jego zdaniem beznadziejny - konflikt Gorzowa z Zieloną Górą. I znów podejrzewam, że dyrektor naiwnie dziwi się światu. No, ale w końcu jest artystą, a artysta musi stawiać pytania. Zgoda na rzeczywistość nie sprzyja sztuce. Dla mnie konflikt Gorzowa z Zieloną Górą jest jak najbardziej naturalny. (...) A z pewnością i pan dyrektor Czechowski zrozumiałby istotę sporu, gdyby nagle marszałek Jabłoński oświadczył, że kasa wojewódzka zaczyna świecić pustkami i ma pieniądze tylko na finansowanie jednego teatru. I wybiera teatr w... Gorzowie.
Mniejsza jednak o konflikt między lubuskimi stolicami, który ma być tylko tłem do tego najbardziej lokalnego spektaklu w historii zielonogórskiej sceny. Wróćmy do samego teatralnego ujęcia speedwaya. Jeśli już mielibyśmy komuś zlecać spektakl o żużlu, to tylko Domanowi Nowakowskiemu. Po pierwsze - to zielonogórzanin z krwi i kości, po drugie - fan Falubazu, a po trzecie - uznany dramaturg. Za tekst "Usta Micka Jaggera" dostał nagrodę ministra kultury oraz nominację do paszportu "Polityki".
Zresztą niezależnie od tego, kto przełoży żużlowe emocje na język teatru, to spektakl taki na pewno powstanie. W Zielonej Górze żużel jest wszędzie. W gazetach, w radio, w telewizji, w poczekalniach, w przedszkolach, na wystawach. Teraz przyszedł czas na teatr. A może premiera powinna odbyć się na płycie wyremontowanego stadionu. Pełne oświetlenie, 15 tys. kibiców "umiłowanych w Falubazie", na trybunach falują sztandary, a ksiądz biskup to wszystko obficie kropi. Oto teatr ogromny.
(...)
Cały artykuł w Gazecie Wyborczej - Zielonej Górze.