Artykuły

Hit

Aaa, kotki dwa, hej ho, wesoło… W teatrze dla dzieci rzadko usłyszeć można coś ambitniejszego niż bezbarwny, senny podkład z taśmy albo naiwne melodyjki. Tymczasem muzyka okazuje się często tym, co najskuteczniej porywa małego widza i ze znudzonego marudy zmienia go w ekstatycznego uczestnika zabawy. Pipi Pończoszanka szczecińskiego teatru Pleciuga to pierwszy krąg wtajemniczenia. Reggae, ska, rock, klimatyczne pejzaże muzyczne à la Miasto Mania… Na scenie zespół Doctor Fisher nadający spektaklowi beat, kolor i magnetyzm. Poprzebierani za piratów muzycy akompaniują zachrypniętej Marii Dąbrowskiej (Pipi), włączają się do akcji, nawiązują kontakt z dzieciakami. Widzowie szaleją, tańczą. Może dzięki takim imprezom choć część z nich stanie się kiedyś fanami Marysi Peszek, UNKLE czy Lee „Scratch” Perry'ego. Przy znikomej edukacji muzycznej w szkołach (i absolutnym pominięciu współczesnej muzyki rozrywkowej) teatr staje się być może ostatnim miejscem, gdzie może się wykształcić gust maluchów.

Na Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży „Korczak” w Warszawie gościło wiele zagranicznych spektakli z muzyką na żywo. Instrumenty etniczne, muzyka orientalna, didżeridu, drumla, fujara, improwizacje na saksofonach, gitarach… Muzyka ze spektaklu Pleciugi spodobała się tak bardzo, że została wydana w formie albumu Pipi Piratka. I choć w spektaklu rockowe klimaty kłócą się czasem z dość staroświeckimi chwytami aktorskimi, krzesła na widowni i tak trzęsą się z uciechy.


Pipi Pończoszanka wg Astrid Lindgren, reż. Konrad Dworakowski, Teatr Lalek Pleciuga, Szczecin

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji