Artykuły

Pierwsza próba „Amadeusza”

— Wiem, że obecnie w Polsce chciałoby się wystawiać tylko sztu­ki, które związane są z problema­mi, jakimi żyje kraj. W tym dra­macie znajduje się wiele aluzji, dla których można by znaleźć współczesne odniesienia. Ale skła­małbym mówiąc, że jest to sztuka współczesna — tymi słowami Ro­man Polański, jeden z najwybitniejszych twórców kina światowego, zwrócił się, do aktorów warszawskiego Teatru na Woli, ucze­stniczących w pierwszej próbie sztuki Petera Shaffera — Amadeusz. On sam kreować w niej bę­dzie postać tytułową — Wolfganga Amadeusza Mozarta.

W sali prób zebrał się blisko 40-osobowy zespół artystyczny z dyrektorem teatru Tadeuszem Łomni­ckim, który wystąpi w roli konku­renta Mozarta, kompozytora, kapel­mistrza na dworze wiedeńskim — Antonia Salieriego. — Jest to sztuka o Mozarcie, a właściwie o Salierim — mówi R. Polański — o zazdrości, o zawiści, o służalczości dworskiej… Nie będę was zanudzał wskazówkami interpretacyj­nymi, a postaram się opisać, w ja­ki sposób postacie zostaną usta­wione w sztuce. Dekoracji będzie niewiele; rekwizyty i meble będą zmieniane przez aktorów. Akcja powinna być bardzo płynna. Nie to, że powinna — poprawia się Polański — będzie.

Omawia pierwszą scenę: — Jest ciemno, ze wszystkich stron dochodzą zduszone szepty: Salieri, Salieri. Rozjaśnia się i na scenie pokazują się cztery postacie. To Venticelli — czyli Wiaterki — „do­stawcy wiadomości, plotek i po­głosek”. Spełniać będą rolę konferansjerów, łączyć poszczególne czę­ści dramatu i przypominać publi­czności, że jesteśmy w teatrze…

Polański zwiększając liczbę Wia­terków chce bardziej podkreślić umowność teatru. W prapremierze w Teatrze Narodowym w Londynie jesienią 1979 r. jak i w wystawie­niu na Broadwayu w Nowym Jor­ku były tylko dwa. Sztuka P. Shaffera, współczesnego dramatur­ga angielskiego oparta jest na głośnej plotce o otruciu Mozarta przez Salieriego. Pożywką dla niej i do powstania legendy budzącej emocje przez wiele lat była śmierć Mozar­ta, po krótkiej i gwałtownie postę­pującej chorobie. Sztuka rozgrywa się w 1823 r., kiedy umierający Sa­lieri czyni coś w rodzaju spowie­dzi, wracając wspomnieniami do dekady 1781–1791 r. – ostatnich lat życia Mozarta w Wiedniu. Historia ta daje osnowę fabularną, okazję do ukazania takich problemów jak stosunek artysty do Opatrzności, do władzy i odwrotnie, do własnej twórczości.

Reżyser po 20 minutach przery­wa próbę i zwraca się do dziennikarzy, którym obiecał poświęcić kilka minut: — Jak długo pań­stwo będziecie nas męczyć? — A ile można? — Oby jak najkrócej. Pa­dają szybkie pytania:

— Czy po raz pierwszy reżyse­ruje pan w teatrze?

— Sztukę dramatyczną po raz pierwszy, chociaż w teatrze muzycznym reżyserowałem już spektakle operowe.

— Dlaczego wybrał Pan ten wła­śnie utwór?

— Bo jest to, moim zdaniem, w tej chwili jedna z najbardziej interesujących sztuk współczesnych. Z wszystkich, które czytałem w ciągu ostatnich 2 lat, a czytam du­żo, jest to pierwsza sztuka, której lekturą nie zmęczyłem się, a wręcz przeciwnie nie mogłem się oderwać od tekstu. W wyborze odegrały też rolę inne znakomite sztuki Shaffe­ra i związane z nimi wzruszenia, które chowam głęboko w pamięci. Myślę tutaj przede wszystkim o Królewskim polowaniu na słońce, — utworze chociaż na zupełnie inny temat bardzo przypominającym Amadeusza, Czarną kome­dię czy Equsa.

— Można przypuszczać, że bez względu na wynik artystyczny wystawiana sztuka będzie cieszyła się wielkim powodzeniem. Jak wyobra­ża pan sobie mieszkając w Paryżu udział w przedstawieniach?

— We wszystkich spektaklach nie będą brał udziału. Mozarta na zmianę ze mną będzie grał Ryszard Dreger, a ja będę się z nich stop­niowo „wyłączał”.

— Czy ustalił już pan obsadę in­nych ról?

— Są z tym pewne trudności. Przyjeżdżam do miasta i do teatru, którego nie znam. Nie przyjrzałem się jeszcze wszystkim aktorom, bo do tej pory widziałem tylko dwa spektakle. Liczę na to, że każdy z aktorów tego teatru jest w stanie zagrać rolę w taki sposób, jakiego bym oczekiwał; poszukuję więc już tylko typów fizycznych, które odpowiadałyby moim wyobrażeniom postaci sztuki.

Premiera przewidziana jest już w pierwszej połowie czerwca. Projekty kostiumów i scenografii, której autorami są również występujący gościnnie w Teatrze na Woli Lidia i Jerzy Skarżyńscy, są już gotowe. Od blisko dwóch stuleci jest też gotowa muzyka do sztuki… będą bo­wiem do niej wykorzystane fragmenty najpiękniejszych utworów Wolfganga Amadeusza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji