Czarjący korowód...
...według "Korowodu czarującego pana Arthura Schnitzlera". Werner Schwab, autor sztuki zaczerpnął ze Schnitzlerowskiego "Korowodu" (powstałego w 1903 roku) budowę. Zmienił język, przeniósł do współczesności i udokumentował, że dziś już nie dążenie do szybkiej miłości jest celem, lecz środkiem w drodze, jaką pokonujemy.
Bohaterowie Schwaba regulują należności walutą o nazwie seks: szybki i mechaniczny jak najprostsze czynności. Także te fizjologiczne. Swego rodzaju fizjologią jest także język. Zdeformowany, przez co zabawny, kuriozalny, ale nie ma co ukrywać, popularny w wyścigu do oryginalności.
Autor żadnego z dziesięciorga bohaterów nie pozostawia nawet na chwilę samego ze sobą. Nikt nie ma czasu na zastanowienie: jaki jestem? W korowodzie czynności życiowych potrafi tylko znaleźć określenie: "mój człowiek we mnie".
"Korowód" Schwaba znakomicie bawi - formą, językiem, sytuacjami. A jednocześnie przestrasza - pustotą umysłów, dewaluacją wartości, marginalizacją uczuć. W przedstawieniu wszyscy stworzyli rewelacyjne kreacje: "nawet pyłek nie da się znaleźć" cytując jedną z wypowiedzi bohatera sztuki. Doskonałe są wszystkie z występujących par: Barbara Marszałek i Cezary Rybiński, Gabriela Muskała i Dariusz Taraszkiewicz, Ewa Beata Wiśniewska i Mariusz Słupiński.
Spektakl pokaże Teatr im. Jaracza w piątek i w sobotę na Małej Scenie o godz. 19