Logika i sceniczna dyscyplina
"Król pasterzy" w reż. Jana Buchwalda na inaugurację II Festiwalu Polskiej Muzyki Kameralnej w Warszawie. Pisze Małgorzata Komorowska w Ruchu Muzycznym.
Po udanym I Festiwalu Polskiej Muzyki Kameralnej w ubiegłym roku uparty jego inicjator i kierownik artystyczny Andrzej Wróbel doprowadził tej jesieni do zorganizowania drugiego takiego Festiwalu. Na otwarcie, 23 października w Collegium Nobilium Akademii Teatralnej w Warszawie, dano większą formę,: operę sielską w jednym akcie Król pasterzy Oskara Kolberga [na zdjęciu] z librettem Teofila Lenartowicza: "obrazek z życia ludu wiejskiego na Kujawach". Treść opery ukazuje obyczaj wyboru na króla tego pasterza, który w umówione miejsce pierwszy przypędzi bydło w ranek Zielonych Świątek, i następujące potem pochody, tańce i świętowanie (Kolberg zamieścił tego opis w II tomie Kujaw). Kolberg, nie mając doświadczeń symfonisty (komponował utwory fortepianowe i pieśni), partyturę - przy kameralnej obsadzie solistów - przeznaczył na rozbudowany chór i wielką orkiestrę z trzema puzonami. Niemniej Moniuszko objąwszy muzyczną dyrekcję warszawskiego Teatru Wielkiego operę wystawił w marcu 1859 roku, a krytyka przyjęła ją życzliwie.
Teraz utwór został bardzo starannie przygotowany pod kierownictwem muzycznym Andrzeja Wróbla i wokalnym Ewy Strusińskiej. 18-osobowy Polski Chór "Jeunesses Musicales" tańczył w uśmiechach (choreografia Elżbiety Kwiatkowskiej) i uczestniczył w teatralnej akcji, a jednocześnie brzmiał ze sterylną przejrzystością i pełnią (polonez "Dalej bracia wszyscy"). Urozmaiconą wokalnie partię pasterki Rózi dobrze wykonała początkująca zdolna sopranistka Justyna Stolarska (romans "Skąd ten niepokój"). Pozostałe role odtworzyli studenci Wydziału Wokalnego AMFC: odpowiedzialną tenorową partię partnera Rózi, Wojtka - Mateusz Zajdel (duet "Bladym smugiem"), charakterystyczną Maciusia Ciemięgi - baryton Łukasz Rosiak (aria buffa "Już świta słonko"), moderującą Sołtysa - baryton Tomasz Piluchowski, epizodyczną Jewki - Ewelina Rzezińska. Reżyser Jan Buchwald postaci te uczynił wyrazistymi przy lekkiej stylizacji na staroświecki wdzięk, zdarzenia poprowadził logicznie, całości narzucił sceniczną dyscyplinę. A samo dzieło? Bardziej operowe niż ludowe, niebanalne dzięki literacko muzycznemu ujęciu ciekawego wiejskiego obyczaju, dobrze wpisujące się w tematyczny nurt polskich komediooper, wodewili i baletów Kamieńskiego, Stefaniego, Kurpińskiego, wczesnego Moniuszki. To jest odpowiedni tytuł dla Festiwalu Oper Staropolskich, jaki odbywa się w Warszawskiej Operze Kameralnej, a nawet dla Małej Sceny Opery Narodowej, jeśliby kiedyś urządziła nie Festiwal Pucciniego, ale oper narodowych właśnie. Tym bardziej, że Andrzej Wróbel mając na uwadze zastrzeżenia sprzed półtora wieku i charakter Króla pasterzy wcześniejszy, niż czas jego skomponowania i prapremiery, dokonał nowej kameralnej instrumentacji na kwintet dęty i kwintet smyczkowy w pojedynczej obsadzie (dla wyrównania brzmieniowych proporcji : dorzuciłabym jednak po pulpicie skrzypiec i altówkę).
Ponieważ minęła akurat 190. rocznica urodzin Oskara Kolberga, z wystawieniem zapomnianej i jego opery skojarzono etnograficzne zasługi, i pierwszą część wieczoru wypełniło widowisko zespołu folklorystycznego "Dzieci Kujaw" z Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Brześciu Kujawskim. Było to 45 osób z kapelą - dzieci, młodzież i dorośli, tyleż wyćwiczeni (zwłaszcza w akrobatycznych baletowych popisach na ciasnej scenie) co autentyczni w ludowych zabawach, gusłach, przyśpiewkach i piosenkach. Z naturalną brawurą tańczyła para sześciolatków: Iza i Krystian.