Stanisław Tym wyrusza w misję rozbawiania rodaków
Jutro [1 marca] gościnnie na deskach warszawskiego teatru Polonia premiera nowego spektaklu Stanisława Tyma "Dżdżownice wychodzą na asfalt".
72-letniego prześmiewcę, który od lat spędza czas w roli rezydenta podsuwalskiego chutoru, wciąż ciągnie do komentowania na wesoło polskiej rzeczywistości. Dlatego z Zofią Merle u boku i akompaniującym im na fortepianie Jerzym Derflem zaplanował w kabaretowych skeczach zwarcie z globalnym kryzysem, nadwiślańską polityką i obyczajami rodaków.
Pytany na konferencji prasowej anonsującej spektakl autor zachwalał go w charakterystycznym dla siebie stylu: "Półtorej godziny minie wam jak z bicza strzelił, ale najważniejsze jest to, że bilety są strasznie drogie (65 zł - przyp. red.). Nie warto zatem przepuścić takiej okazji".
Niestety, o figurujących w tytule dżdżownicach ciekawych asfaltu maestro przezornie nie zająknął się ani słowem, dlatego o powiązaniach tych pożytecznych robali z gatunku skąposzczetów ze światem wielkiej polityki dowiemy się dopiero podczas premiery.
Znając jednak siłę kpiny i szyderstwa, którymi los obdarował Stanisława Tyma, na nudę podczas przedstawienia nie będziemy narzekać. Słynny kabareciarz błysnął już przecież niejednokrotnie w roli reżysera, m.in. "Rozmowami przy wycinaniu lasu", które triumfowały w teatrze telewizji w 1998 roku, czy kinowym "Rysiem" sprzed dwóch lat, gdzie ponownie wcielił się w rolę Ryszarda Ochódzkiego, znanego fanom z "Misia" Stanisława Barei.
A kto mimo wszystko powątpiewa w satyryczny talent Tyma, niech natychmiast namierzy na niezawodnej You.Tube skecz "Przychodzi baba do lekarza", który cztery lata temu nasz bohater wykonał w duecie właśnie z Zofią Merle. I jeśli potem nadal będzie się wahał, czy wybrać się jutro do Polonii, to znaczy, że jest beznadziejnym ponurakiem bez żadnej nadziei na wyleczenie.