Pierwszy odsiew bachantek
Wczoraj na scenie kameralnej częstochowskiego teatru odbyło się pierwsze spotkanie uzdolnionych tanecznie dziewcząt z Pawłem Łysakiem. Reżyser przygotowuje właśnie Bachantki Eurypidesa, których premiera odbędzie się prawdopodobnie na przełomie 1994 i 1995 r.
Do spektaklu potrzeba kilkunastu dziewcząt z umiejętnościami tanecznymi wokalnymi. — To pierwsze spotkanie, na którym wybierzemy kandydatki. Z aktorami już odbywają się pierwsze próby czytane — powiedział wczoraj reżyser. W przedstawieniu oprócz zespołu częstochowskiego wystąpią goście z Warszawy, m.in. młody aktor Omar Sangara.
Choć w Bachantkach, jak się dowiedzieliśmy, nie będzie wielkich, zbiorowych układów choreograficznych, muzyka i taniec odegrają w przedstawieniu znaczącą rolę. Choreografię przygotuje Renata Tomaszewska z Teatru Wielkiego w Warszawie, a muzykę do spektaklu specjalnie napisał Marcin Błażewicz. — To dyrektor muzyczny Teatru Polskiego Radia i wykładowca Akademii Muzycznej w Warszawie. Komponuje utwory poważne, a wiele jego dzieł trafia na scenę. Dla nas stworzył muzykę perkusyjną, o wyraźnie zaznaczonym rytmie — powiedział Paweł Łysak.
Reżyser swoje przedstawienie kieruje do ludzi młodych: — Wydaje mi się, że Bachantki to historia, która powinna trafiać do współczesnego widza. Dlatego chcę ją odrzeć z klasycznej otoczki koturnowości i z pewnej retoryki, która jest w tekście. Ułatwić widzowi dotarcie do tych, skomplikowanych przecież, treści.
Paweł Łysak podkreśla jednak, że to „odarcie” ma mieć jednak pewien poziom. Nie sprowadzi więc na scenę czadowej kapeli…
Zapytaliśmy o stroje, w jakich wystąpią bachantki. Reżyser wyjaśnił, że żadnych „niekompletności” odzieżowych nie powinniśmy się spodziewać — kostiumy tancerek mają być zdecydowanie „nieantyczne”: — W ogóle sztuka ta zawiera strasznie mało erotyzmu. Oczywiście w motywie: kobiety rozrywają mężczyznę — można dopatrywać się erotycznych pierwiastków czy symbolu walki płci… Natomiast na pewno nie ma w niej seksu; jest z niego wręcz wyprana.
Paweł Łysak wydawał się zadowolony po pierwszym spotkaniu z tancerkami: — Wypadło bardzo sympatycznie.
Kandydatki natomiast, między którymi dostrzegliśmy również Agnieszkę Stańczyk, niewiele mówiły pośród tych emocji. Pewnie bały się zapeszyć.