Artykuły

Pierwsze Tango w Paryżu

Pracuję ostatnio sporo — pisał w grudniu 1929 z Paryża do kraju Bruno Jasieński. - Zdaje się, że również „popełnię” coś w teatrze. Przy pewnych stosunkach może uda się wtrynić na scenę najprzód tu, po francusku. Potem miałbym już dostęp do scen polskich otwarty i nie potrzebowałbym się tam u nas wpraszać. Oczywiście to wszystko plany i to dość dalekie…

Istotnie, plany były dalekie i realizowały się przewrotnie. Pierwszą i jedyną sztuką (nie licząc autoadaptacji Słowa o Jakubie Szeli dla polskich scen robotniczych we Francji) z jaką wyszedł w świat Jasieński był Bal manekinów. Napisany pięć lat później, w obcym języku, choć nie po francusku, został wystawiony przez Buriana w Pradze, potem w Anglii i Japonii. Na polską prapremierę Balu… czekał ćwierć wieku. Do 1957 roku, kiedy to zrealizował go Jerzy Jarocki w Katowicach.

Bal manekinów — fantastyczna groteska — dźwięczący nutami futurystycznej młodości pisarza i jego nieco dogmatycznym zacietrzewieniem wobec francuskich socjaldemokratów, po licznych zabiegach adaptatorskich, wprowadził na scenę warszawskiego Ateneum w obecnym sezonie Janusz Warmiński. Otrzepany z kurzu „podwatowany” starannie, aczkolwiek nieco przewrotnie potraktowanymi lirykami autora, wystawiony w stylu teatru totalnego — Bal manekinów stał się żywym, aktualnym, nieomal współczesnym utworem. Trochę to w stylu à la retro: Paryż niczym ze starych numerów „Naokoło świata”, kobiety-wampy i rekiny kapitalizmu, bezgłowe manekiny-roboty, a wszystko zanurzone w atmosferze awangardy formistów i futurystów.

Te manekiny bardziej ludzkie niż ludzie, uprzytamniają nam jak łatwo w imię kariery osobistej, ambicji, chciwości itd. - wyzbywamy się właśnie cech ludzkich. Oczywiście w stosunku do innych. Świata, dalekich, bliskich… Jak łatwo rezygnujemy z moralności, godności, uczuć. I tu — nie tylko poprzez skojarzenia dość przypadkowe (dobiegające zza sceny tony sentymentalnego tanga) łączy się ten Jasieński z Mrożkiem. Bal manekinów z Tangiem. Łącznikiem jest ostrzeżenie przed ludźmi typu Edka i Delegata I, przed metodą ustępowania złu i agresji.

Sztuka Jasieńskiego powstała w innym klimacie, w innych czasach, zrodzona z innych postaw autora, jest przecież jakby z tego samego co Tango pnia. Odnosi się to w pierwszym rzędzie do spektaklu Warmińskiego, który poprzez doświadczenia Mrożka zabrał się do odczytywania Jasieńskiego, podobnie zresztą jak poprzednio uczynił to (równie świetnie!) ze Skoro go nie ma Peipera. I choć może to nie uniwersalny klucz, to jakże sprawny, jak dopasowany, gdy stosować go wobec awangardy lat dwudziestych.

Bo też i polska awangarda, mimo jej zagranicznych umizgów i koligacji, jest przede wszystkim uwarunkowana historycznie i społecznie po polsku. A więc bliżej od Jasieńskiego do Mrożka, niż od Mrożka do Ionesco. Warmiński — reżyser i Pankiewicz — scenograf wyczuli to dobrze i zrealizowali precyzyjnie, dając spektakl dużego formatu, w którym miast chocholego tańca ludzie przemieszani z manekinami snują się w rytmie tanga. Pierwszego polskiego tanga w Paryżu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji