Makbet musi mieć dwie żony
Niewielu artystów doczekało się za życia festiwalu własnej twórczości, a Leszek Mądzik tak, w Łodzi i we Wrocławiu. To "Mądzikiana" we Wrocławskim Teatrze Lalek, w ramch której odbędzie się premiera spektaklu artysty "Blask".
Rozmowa z Leszkiem Mądziem
Teresa Dras: Co Pan zaprezentuje w drugiej już edycji tego autorskiego przeglądu?
Leszek Mądzik: Sporo ze mnie wycisnęli, bo "Mądziniana" trwają aż dwa tygodnie. Akurat dziś jest otwarcie wystawy moich plakatów, ale najważniejszym wydarzeniem będzie prapremiera przedstawienia "Blask". Przyznam, że jestem trochę przerażony oczekiwaniami wrocławian. A jakie one są, świadczy fakt, że całe miasto zostało oplakatowane moimi podobiznami. Kiedy wyszedłem z dworca na ulicę i to zobaczyłem, nogi się pode mną ugięły.
Przyzwyczaił Pan swoich widzów do ciemności a scenie, a tu raptem "Blask". To jakaś rewolucja w Pańskim teatrze?
- Nie, to dalej będzie moja formuła teatru. Wędrówka bez słów, w przestrzeni wypełnionej obrazami. Ten spektakl chodzi mi od zarania po głowie. Kieruję go tylko do dzieci. Najchętniej powiesiłbym na drzwiach kartkę: dozwolone do lat 16. W dzieciństwie nasza wrażliwość jest czysta, nieobciążona intelektualnymi wyborami. Tak ją pamiętam i o tym chciałbym opowiedzieć. Chcę się zanurzyć w moje dzieciństwo, czyli lata 50. To trudny okres dla Polski, ale dla mnie cudowny, fantastyczny, szczęśliwy.
Zobaczymy "Blask" w Lublinie?
- Nie ode mnie to zależy. Spektakl powstaje na deskach wrocławskiego Teatru Lalek, ja tam pracuję gościnnie.