Artykuły

Pociąg do niecodziennego

"Żółta Strzała" w reż. Igora Gorzkowskiego Studia Teatralnego Koło w Warszawie i Sceny Prapremier InVitro w Lublinie w Centralnym Basenie Artystycznym w Warszawie. Pisze Justyna Mazur w Dzienniku - Kulturze.

Najnowszy spektakl Igora Gorzkowskiego "Żółta Strzała" jest opowiedzianą pół żartem, pół serio historią człowieka, który w pociągu życia poczuł pociąg do prawdy

Punktem wyjścia drugiej w tym sezonie premiery Studia Teatralnego Koło (tym razem w koprodukcji z lubelską Sceną Prapremier In Vitro) jest opowiadanie Wiktora Pielewina. Pociąg o nazwie "Żółta Strzała" turkocze po szynach i nie zatrzymując się na żadnej stacji, pędzi nie wiadomo skąd ani dokąd. Bohaterowie, choć nigdy do niego nie wsiadali, w nim zbudowali swoją codzienność. Popijają wódkę, robią interesy, zakładają rodziny. Na scenie metalowy szkielet wagonu kolejowego na resorach. Jego żebrami są krawędzie i przesuwane drzwi do dwóch sypialnych przedziałów, zamkniętych z jednej strony przedziałem restauracyjnym, z drugiej - maszynownią. Całość jest obracana, co umożliwia widzom oglądanie tego świata z różnych perspektyw. Połknięci przez metalową konstrukcję pasażerowie nie zauważyli nawet, że ich życie ograniczone jest do kilku przedziałów. Nikt tu nie słyszy już turkotu kół, nikt nie pamięta, czy poza pociągiem coś jest. Prawie nikt.

Grany przez Łukasza Lewandowskiego Andriej na początku wydaje się postacią niemrawą, tonącą w bagnie melancholii. Dopiero później to jego nieprzystosowanie zaczyna urastać w siłę, która pozwoli mu dotrzeć do tajemnicy Żółtej Strzały. Wydarzenia, których jesteśmy świadkami - przyprawione szczyptą charakterystycznego dla Gorzkowskiego humoru, nakręcającą spiralę absurdu pociągowej codzienności. Spektakl zachwyca w całości i w szczegółach. Znakomity monolog Agaty Buzek, grającej rolę Anki, w którym wylicza ona przed Andriejem sposoby, w jakie różne nacje próbują naśladować dźwięk kół pociągu, podobnie jak scena, w której Chan (Wiktor Korzeniewski), tajemniczy przyjaciel głównego bohatera, rozmawiając z nim, gnie, jedną po drugiej, łyżeczki do herbaty, to tylko niektóre jego szczytowe momenty. Humor, który z tej smutnej opowieści wydobył reżyser, a oszlifowali aktorzy, sprzyja opowiadanej historii. Nagromadzenie drobnych elementów - od urzekających widzów, a irytujących Andrieja zachowań jego przedziałowego lokatora czy nonszalanckich

gestów lokalnego cwaniaczka Grigorija, poprzez filozoficzne wywody mistyka, do scen o charakterze symbolicznym - skutecznie buduje napięcie, które swoją kulminację znajduje w końcowych scenach. "Żółta Strzała" pozostawia widzowi szerokie pole do interpretacji. Pociąg, którego ściany wyznaczają bohaterom horyzont, może reprezentować ciasną, ale przytulną, bo nie grożącą samotnością wizję życia ludzi, których interesuje jedynie to, by wygodnie ustawić się na czas trwającej od chwili narodzin do śmierci podróży. Wówczas pozostawałby nam jakiś wybór. Jednak to, że jedynie mistyk był w stanie otrzeć się o tajemnicę poszczególnych przedziałów i zdiagnozować u swoich towarzyszy egzystencjalną krótkowzroczność, pozwala myśleć o "Żółtej Strzale" jako o życiu w ogóle. Takim, na jakie jesteśmy skazani. Chwilami absurdalne, pozbawione celu, skupione wokół rekwizytów i współpasażerów życiu, którego koleiny wytrzęsły z nas chęć do poznania tego, co niecodzienne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji