Nie tylko o sporcie
"Chór sportowy" w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego z Teatru im. Kochanowskiego w Opolu na VI Wałbrzyskich Fanaberiach Teatralnych. Pisze JuAn w Wiadomościach Wałbrzyskich.
Oj działo się, działo. Tak w wielkim skrócie można opowiedzieć o święcie Teatru Dramatycznego. VI Wałbrzyskie Fanaberie Teatralne niestety dobiegły już końca. Jednak emocje z nimi związane wciąż są żywe. Jednym z kontrowersyjnych obrazów tegorocznej sceny była adaptacja prozy Elfriede Jelinek, dokonana przez młodego reżysera, Krzysztofa Garbaczewskiego.
Premiera "Chóru sportowego" miała miejsce w marcu bieżącego roku w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Choć minęło już trochę czasu, spektakl nie stracił na ważności. I długo jeszcze nie straci. Dramat austriackiej pisarki, która w 2004 roku otrzymała Nagrodę Nobla, przedstawia powtarzające się cyklicznie w świecie biznesu historie wykreowanych supersportowców. W scenicznych dialogach czwórki głównych, męskich bohaterów da się słyszeć echa wielkich piłkarskich osobowości jak: Zinedine Zidane, czy O1ivier Kahn. Tutaj pojawia się problem w opowiadaniu, ponieważ współczesne mechanizmy tworzenia sportowców - idoli tłumów są usystematyzowane i wynaturzone. Pozbawione jakichkolwiek elementów, pierwiastków prawdy, naturalności i tożsamości. Funkcjonowanie świata, który można obejrzeć z trybun, przeraża. Machina mediów, menedżerów, specjalistów od wyglądu wciąga i pożera kolejnych "fanów" zaślepionych wizją kolejnych meczy, kolejnych mundiali, kolejnych superbohaterów sportu. Jednostkom z pozoru podziwianym i szanowanym przez masy odbiera, a raczej wydziera się wszystko. Nawet płeć, która jest przecież wpisana w naszą naturę. W ten bestialski, ale jakże współczesny sposób bohaterowie stają się bezpłciowi. Balansując na krawędzi bycia mężczyzną i kobietą, stwarzają nową kategorię; gatunek społecznej i kulturowej alienacji.
Przestrzeń gry aktorskiej to boisko do gry w piłkę nożną. Rozgrywka teatralnego meczu roz rysowana jest dokładnie na podłodze. To jej podporządkowane są do samego końca wszystkie zdarzenia, gesty, ruchy, a nawet scenografia. Bohaterowie przez cały spektakl siedzą bowiem na czterech krzesłach niczym na trybunach, gdzie rozgrywają się wielkie igrzyska świata.
Na wałbrzyskiej scenie mogliśmy obserwować perfekcyjną grę Zofii Bielewicz, Judyty Pardzińskiej, Mirosława Bednarka, Jacka Dzisiewicza, Norberta Kaczorowskiego (gościnnie), Waldemara Kotasa, Przemysława Czernika oraz Pawła Smagały. To dzięki nim, zgodnie z reżyserskimi założeniami, na pierwszy plan wysunęła się konstrukcja językowa.