Teatr na wakacyjną nudę
Od poniedziałku w Białostockim Teatrze Lalek powstaje profesjonalna inscenizacja "Kopciuszka", którą przygotowują... amatorzy. Dzisiaj był płacz i zgrzytanie zębów, czyli przydział ról - mówi ze śmiertelnie poważną miną Andrzej Beya-Zaborski [na zdjęciu], aktor BTL-u, reżyser "Kopciuszka". - Oczywiście wszyscy chcieli być Kopciuszkami i królewiczami, a zabrakło chętnych do zagrania myszek.
Białostocki Teatr Lalek jest jedną z czterech placówek w kraju (obok Teatru Muzycznego w Gdyni, Teatru im. Jaracza w Olsztynie oraz Teatru Jeleniogórskiego), wytypowanych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego do realizacji programu "Lato w teatrze".
- To pierwszy taki projekt - mówi Irena Budrowska, szefowa Działu Organizacji Widowni w BTL-u, koordynator programu "Lato w teatrze". - Trzydzieścioro dzieci na warsztaty wybrało kuratorium. Opiekunami są pracownicy naszego teatru.
Grupę podzielono na dwa zespoły pracujące nad dwiema wersjami "Kopciuszka".
Zabawa w profesjonalistów
Oprócz przydziału ról, wczoraj wyłoniły się też grupy odpowiedzialne za konkretne zadania: oświetleniowcy, muzycy, scenografowie i twórcy kostiumów, chórzyści (zajęcia muzyczne prowadzi Marek Kulikowski).
- Dziewczyny chciały całe przedstawienie grać w żywym planie, najlepiej do kamery, żeby szybko zostać gwiazdami - żartuje Andrzej Zaborski. - Po moich perswazjach zgodziły się spróbować również innych form, na przykład gry z lalką.
Warsztaty są zabawą, która do złudzenia przypomina ciężka pracę. Zajęcia trwają po sześć godzin dziennie. Każdy ma określone zadania, nikt się nie nudzi, bo nie ma na to czasu.
- Poprzeczkę postawiliśmy sobie bardzo wysoko, ale jestem dobrej myśli - mówi Andrzej Zaborski. - Jestem pełny podziwu dla odporności dzieci. Na próbie czytanej "przeszliśmy" trzykrotnie tekst. To kilka godzin skupienia i intensywnego zapamiętywania, robota ciężka nawet dla zawodowego aktora. A oni wytrzymują.
Dlaczego akurat "Kopciuszek"?
- Bo tak wybrały dzieci - mówi Andrzej Zaborski.
O wszystkim decydują dzieci
Ideą warsztatów jest to, by uczestnicy wszystko robili sami, o wszystkim decydowali, odpowiadali każdy składnik widowiska.
- Nie chodzi nam o to, żeby uczyć aktorstwa czy scenografii - mówi Irena Budrowska. - Chcemy, by uczestnicy warsztatów dowiedzieli się jak najwięcej o teatrze, o mechanizmach, rządzących powstawaniem widowiska teatralnego. Zależy nam na ukształtowaniu świadomego, rozumiejącego teatr odbiorcy.
Dzieci pracują pod okiem profesjonalistów, ale nikt ich w pracy nie wyręcza. Nie tylko stworzą przedstawienie i będą za wszystko odpowiedzialne w czasie premiery, ale też zadbają o promocję. Specjalna sekcja przygotowuje plakaty, zaproszenia, a nawet spotkanie z prasą. - Zapraszamy na konferencję prasową do teatru w piątek, o godz. 13 - usłyszałem wczoraj w słuchawce. Dopytywanie się, o jaki spektakl chodzi, kto go przygotował, potraktowane zostało z lekkim zdziwieniem: - Robimy "Kopciuszka", o wszystkim opowiemy.
Premiera "Kopciuszka", a dokładnie dwóch wersji znanej historii, odbędzie się w niedzielę, 20 lipca.
Następnego dnia rozpocznie się druga tura warsztatów. Trzydzieścioro dzieci w wieku od ośmiu do piętnastu lat rozpocznie pracę pod okiem aktora Ryszarda Dolińskiego.