Z teatru do urzędu
Znany wrocławski aktor Edwin Petrykat [na zdjęciu] jest od tygodnia pełnomocnikiem marszałka województwa ds. dialogu ze środowiskami twórczymi i artystycznymi.
Magda Podsiadły: Dlaczego popularny wrocławski aktor został urzędnikiem?
Edwin Petrykat: Marszałkowi zależało na tym, by doradzała mu w sprawach kultury osoba wywodząca się z tego środowiska. Nie jest to ściśle urzędnicza funkcja jak wypadku dyrektora wydziału kultury, który ma nadzór na zarządzeniem instytucjami, a doradztwo w sprawie wypracowania nowych koncepcji ich funkcjonowania i inicjowania nowych zdarzeń artystycznych. Moim zadaniem jest także prowadzenie bezpośredniego dialogu z artystami w imieniu urzędu marszałkowskiego.
A konkretniej czym się Pan zajmie?
- Zielone światło otrzyma region, bo tam się coraz częściej dzieją rzeczy znacznie ciekawsze artystycznie niż we Wrocławiu. Opracowujemy program rozwoju do 2013 roku.
Pierwszy punkt to pomoc w profesjonalnym konstruowaniu projektów pozwalających na uzyskanie dotacji unijnych. Na razie te pieniądze nam przepadają.
Druga rzecz to rozwój turystyki kulturalnej, która promuje region i przynosi pieniądze. Zależy mi na pozyskaniu turystów z zagranicy, włączeniu dużych imprez w europejski kalendarz kulturalny.
Po trzecie - konieczna jest modernizacja i unowocześnienie takich instytucji jak Odra Film czy Muzeum Gross Rosen i Muzeum Poczty. Trzeba także uaktywnić środowisko filmowe - są znakomici twórcy, jest zaplecze techniczne, są wyjątkowe plenery. W tym pomóc ma powołanie Dolnośląskiego Funduszu Filmowego, który dofinansuje projekty w taki sposób, by wydane pieniądze zostały w regionie.
Jest jakiś pomysł, na którego realizacji szczególnie Panu zależy?
- Są dwa. By powoływać dyrektorów teatrów na przynajmniej pięć lat, co pozwoli im stworzyć i sfinalizować własny styl programowy. I marzy mi się przygotowanie oferty kulturalnej dla krajów biorących udział w Euro 2012.
Czy odchodzi Pan z teatru?
- Nie widzę przeszkód, by dalej pracować jako aktor, zwłaszcza że w przyszłym roku obchodzę 40-lecie pracy artystycznej.
Ale jako urzędnik staje się Pan przełożonym dyrektora teatru, w którym pracuje Pan jako aktor, a więc jego podwładny. Nie jest to konflikt interesów?
- Nie widzę żadnego konfliktu, jestem tylko doradcą. Decyzje podejmuje marszałek wraz z zarządem.