Joanna Derkaczew. Hit: 'Lulu' Franka Wedekinda, reż. Michał Borczuch. Kit: 'Zamarznięta' Pawła Sali, reż. Paweł Sala
"Zamarznięta" w reż. Pawła Sali w Teatrze Wytwórnia w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.
Kit:
Wsiąknąć we własny dywan, rozłożyć się na podłodze. Może wtedy ktoś zauważy? Dostrzeże człowieka w zszarzałym, cuchnącym alkoholem wraku? Historia aktorki, której szczątki po wielu tygodniach znaleźli w jej zapuszczonym mieszkaniu sąsiedzi, zainteresowała Pawła Salę na tyle, że porzucił przygotowania adaptacji 'Sercątka' Herty Müller i zabrał się do pisania wzruszającego monodramu dla Ewy Szykulskiej. Zbyt wzruszającego. Dramaturg, który zasłynął prześmiewczym, ostrym tekstem 'Gang Bang' o biciu rekordu seksualnego, w roli 'topiciela' serc wypadł śmiesznie i nużąco. Aktorka, która wreszcie otrzymała rolę bardziej ambitną niż epizodyczna "trzecia baba z lewej", robi, co może. Wije się po podłodze, pokłada na kanapie, turla w ślad za pokrywającymi podłogę butelkami. Mocuje się nie tylko z nacierającymi na nią fałdami brudnej tkaniny, ale też z nieporadnym tekstem. Wiele w nim ciąż, poronień, dziecięcych trumienek, sporo procentów i zapijaczonych mord kompanów od kieliszka. Zdarzają się Antygony i reżyserzy klepiący zachęcająco po pośladkach, całość układa się jednak w zatęchły strumień żalów i urojeń. W tle przewijają się obrazy z dawnych ról Szykulskiej. Proszę - taka kiedyś piękna, a tu taka rola poważna, takie samopoświęcenie, taki 'akt całkowity' spełniony. Trauma kobiety skrzywdzonej przez matkę, mężczyzn i własną głupotę ma być do końca poważna. Ma wywracać serce na drugą stronę. Nudzi.