Artykuły

Czar "Wesołej wdówki"

Teatr Wielki był wczoraj za mały na Premierę z Expressem! Czytelnicy mieli nam za złe, że tylko raz zamieściliśmy kupon na "Wesołą wdówkę". Stało się tak dlatego, że zabrakło biletów.

Bywalcy naszych premier skorzystali jednak z wejściówek, sprzedawanych tuż przed spektaklem. Przed kasą ustawiło się tak wiele osób, że trzeba było nieco opóźnić rozpoczęcie spektaklu.

Od pierwszych taktów porwała widownię muzyka Lehara. Orkiestrę prowadził Piotr Wujtewicz, kierownik muzyczny polskiej wersji "Wdówki". Swoją wysoką klasę potwierdzili soliści Anna Cymmerman (Hanna Glawari) i Andrzej Kostrzewski (Daniło). Podobała się Walentyna w interpretacji Małgorzaty Kulińskiej i Baron Zeta - Przemysław Rezner, chwalono aktorstwo Borysa Ławreniwa jako Niegusa. W kuluarach rozbieżne były opinie o scenografii i choreografii oraz nazbyt dosadnej interpretacji libretta (reżyseria Annette Wolf), zanadto odartego z paryskiej lekkości.

Oczywiście zastanawiano się, po co w Łodzi aż dwie realizacje "Wesołej wdówki" (przypomnijmy, tę operetkę wystawił też Teatr Muzyczny). Bardzo trudno było mi znaleźć osoby gotowe do skonfrontowania obu inscenizacji...

Duże brawa po spektaklu zaświadczają, że ten wieczór nie zawiódł widowni. Podziękowaliśmy artystom koszem kwiatów od czytelników Expressu. Ale zanim kurtyna poszła w górę, jak zawsze na naszej premierze rozlosowaliśmy upominki. Od redakcji był radiomagnetofon, a zaproszenia od dyrekcji Teatru Wielkiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji