Uwielbiam rządzić
- Przez pierwszych kilka lat teatr był wyłącznie moim żywiołem - mówi HANNA ŚLESZYŃSKA.
"Bez teatru, estrady i sceny nie wyobraża sobie życia. Teraz pragnie przygotować swój recital.
Alicja Kluczak: - Która praca sprawia najwięcej radości?
Hanna Śleszyńska: - Przez pierwszych kilka lat teatr był wyłącznie moim żywiołem. Grałam w przedstawieniach komediowych i muzycznych. Piosenka towarzyszy mi od zawsze. To fascynujące śpiewać dla kilku tysięcy ludzi, ale równie wspaniale jest grać w teatrze Komedia, w musicalu Chicago, w Kabarecie Olgi Lipińskiej czy w serialu Boża podszewka.
- Uważa się Panią za aktorkę komediową. Nie marzy się Pani rola amantki?
- Nie, chociaż u Adama Hanuszkiewicza grałam Rachelę czy Infantkę w Cydzie. Kiedy byłam młoda, miałam mnóstwo kompleksów, chciałam nawet skracać sobie nos.
- Czy to znaczy, że w chustce na głowie czuje się Pani znacznie lepiej?
- Świetnie. Bardzo bliska jest mi teraz rola Józi z drugiej części Bożej podszewki Izabelli Cywińskiej. Zapracowana, szorstka, ale w środku bardzo czuła i wrażliwa, czego nie widać. Schludnie ubrana, z upiętym toczkiem, niemodną torebeczką i wspomnianą chustką na głowie, takie postaci mnie wzruszają.
- Synowie Panią oglądają?
- Młodszy Kuba pytał wcześniej, czy cały czas będę tak mówiła jak Jadzia, którą gram w Rodzinie zastępczej. Teraz ma do tego większy dystans. Starszy Mikołaj bardziej interesuje się muzyką, komponuje i pisze świetne teksty. Zdał w tym roku na filozofię, ale też myśli o aktorstwie.
- Znajomi mówią o Pani wulkan pomysłów, a Pani nazywa siebie malkontentką.
- Faktycznie, zawodowo mam mnóstwo pomysłów, mobilizuję i poganiam, lubię rządzić. Ale czasami zamiast zabrać się do realizacji, zastanawiam się, czy to aby dobry pomysł. Przykładem tego jest ciągle niezrealizowany recital, o którym marzę".
Na zdjęciu Hanna Śleszyńska.