Nowy amant w teatrze im. Stefana Jaracza
Od października na deskach Teatru Jaracza w stałej obsadzie będzie można zobaczyć Agnieszkę Pawlak, która dotąd gościnnie grała w inscenizacji sztuki "Ich czworo". Lukę w męskiej obsadzie wypełnił Sebastian Badurek.
Jeszcze na dobre nie zdążyli się rozgościć w olsztyńskim teatrze, ale Agnieszka Pawlak już ma swoje miejsce w garderobie. Gra u nas od pół roku, do tej pory była to gościnna rola Żony w "Ich czworo" Zapolskiej, teraz aktorka jest u siebie. Sebastian Badurek ma próby od tygodnia, dopiero poznaje zespół i stresuje się tym, żebyś kogoś nie pominąć i nie pomylić.
Oboje pochodzą z Mazur, ale grali w teatrach w przeciwnych krańcach Polski. Agnieszka pochodzi z Ostródy, skończyła Policealne Studium Wokalno-Aktorskie im. Danuty Baduszkowej przy Teatrze Muzycznym w Gdyni, grała w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Sebastian urodził się w Mrągowie, ma dyplom Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, ostatnio grał w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie. - Serce biło im do tego, by tu wrócić - mówi Janusz Kijowski, dyrektor Teatru Jaracza.
- Agnieszka to bardzo sprawna, ciekawa aktorka, która sprawdza się w repertuarze komediowym i dramatycznym, śpiewa - wymienia dyrektor teatru.
Sebastiana Badurka w olsztyńskim teatrze chwaliła Julia Wernio, gdy wystawiała tu "Milczenie" i "Pułapkę". - Brakowało nam prawdziwego amanta, a zespół trudno się kompletuje, gdy brakuje aktora w potrzebnym wieku - opowiada Kijowski. - Zwykle aktor który ma 35 lat już gdzieś gra i trudno go ściągnąć. Można go oczywiście sobie wychować, ale to trochę potrwa. Tu szczęśliwie się złożyło, że Sebastian chciał się przenieść.
Oboje są zadowoleni z nowego miejsca pracy. - To większy teatr, w większym mieście i więcej ciekawych spektakli - mówi Agnieszka. - Aktor nie może być cały czas w tym samym miejscu, sześć lat wystarczy. Trzeba zbierać nowe pomysły i doświadczenia - podkreśla Sebastian. Wie, że dyrektor widzi go w roli amanta. - Nie przypominam amanta. Zresztą minęły już czasy typowych amantów. Dziś aktor może być brzydki, tylko musi coś w sobie mieć. Ja lubię być żywym człowiekiem.
Dlaczego chcieli grać właśnie tu? - Od Julii Wernio słyszałem, że to świetny zespół - odpowiada Sebastian. - W ogóle o ludziach z tego teatru dobrze się mówi w Polsce - dodaje.
Agnieszka do tej pory grywała głównie pozytywne postaci, jej wizerunek zmienił się w "Ich czworo". Pytani kogo chcieliby zagrać odpowiadają, że wszystko co ciekawe. Nie wymieniają konkretnych postaci. Za to śmieją się wspominając swoje spektakle, w których grali jako studenci: Agnieszka była np. klombem, a Sebastian grał nagrobek w "Skrzypku na dachu".
Agnieszka dorabiała też w czasie studiów grając w serialu "Lokatorzy", potem w dwóch epizodach filmowych. Wspomina, że to ciekawe doświadczenie, ale zupełnie inne niż teatr. Sebastian dodaje, że przetarł się przez kilka seriali. Uważni widzowie mogą rozpoznać go w "Sforze", "Na Wspólnej" i "M jak Miłość".
Z etatu w olsztyńskim teatrze zrezygnowała Noemi Rogalewska, ubiegłoroczna absolwentka Studium Aktorskiego im. Aleksandra Sewruka. Będzie jednak dojeżdżała na spektakle "Podróż do wnętrza pokoju", gdzie znakomicie gra Ojcomatkę i do "Pułapki", w której jest Nianią. - Noemi nie ma pewnego angażu w innym miejscu, ale chciała spróbować czegoś nowego, jest za młoda, by się zasiedzieć w jednym miejscu. Jeżeli jej się nie uda to pewnie wróci, a jeśli się uda, to wróci po kilku latach - przewiduje Kijowski.