Offy w stanie gotowości
Co by się stało z teatrami instytucjonalnymi, gdyby odciąć im pieniądze na utrzymanie sceny i pensje? Znalazłyby się w sytuacji teatrów offowych, które mimo trudności dokonują organizacyjnych i artystycznych cudów - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Sami wybrali sobie ten los: robienie teatru bez pieniędzy, bez stałej siedziby, bez pewności, że powstały przy nakładzie pracy sztabu ludzi spektakl uda się zagrać więcej niż raz. A jednak w zeszłym sezonie to właśnie teatry offowe, niezależne, prywatne, skupiły na sobie uwagę widzów. Choć rok upłynął im na przeprowadzkach i pielgrzymkach do władz i sponsorów, nie tylko dawały ciekawe premiery i brały udział w festiwalach. Zaczęły też organizować własne przeglądy, udostępniać swoje przestrzenie (hale, garaże, galerie, pomieszczenia straży miejskiej) grupom "bezdomnym". Jednocześnie cały czas są gotowe, by wziąć scenografię na plecy i zacząć wszystko od początku.
- W Polskich Zakładach Optycznych na Pradze-Południe występujemy już dwa lata, co świadczy o niezwykłym szczęściu i wielkiej życzliwości właścicieli, ale gdy tylko wbiją tam pierwszą łopatę pod przebudowę, będziemy musieli odejść - mówi Marta Wójcicka ze Studia Teatralnego "Koło". W PZO przygotowali spektakle w ramach Projektu Praga oraz inscenizację komiksowego "Sandmana". Czy starczy czasu na kolejne planowane premiery: przeznaczonego dla szerszej publiczności "Hydraulika" według Petera Weira i niszową prozę Roberta Walzera? Nie wiedzą.
Pewni przyszłości nie są także artyści teatru 2xu, którego bardziej multimedialna połowa (Marcin Liber) odłączyła się od połowy poznańskiej (Wojciech Wiński) nastawionej na akcje w przestrzeni miejskiej. Menedżerka Agnieszka Sural obawia się przede wszystkim braku pieniędzy na eksploatację gotowych przedstawień: - Od premiery "Śmierci człowieka-wiewiórki" nagrodzonej w ministerialnym Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej korzystamy z uprzejmości Studia Melon na Inżynierskiej.
Grają i jeszcze zapraszają
Pieniędzy na wystawianie przedstawień nie ma. Nie ma też procedur pozwalających odciążyć teatry od stałych kosztów. Dotkliwie odczuwa to grupa Komuna Otwock, która walczy właśnie o utrzymanie swojej przestrzeni na Lubelskiej 30/32. - Chcielibyśmy zrobić kilka imprez integracyjnych dla mieszkańców, zająć się likwidowanym Dworcem Wschodnim, dokumentować znikający Jarmark Europa - mówi lider grupy Grzegorz Laszuk. Obciążenie czynszem w wysokości 4 tys. utrudnia jednak planowanie.
Ich sąsiedzi z kamienicy na Lubelskiej, Studium Teatralne, mieli więcej szczęścia, bo udało im się zmienić status lokalu na "pracownię artystyczną". Szykują teraz premierę, warsztaty "Sen nocy letniej na Pradze" dla hiphopowców i cykl spotkań opowiadaczy historii w szpitalu dziecięcym oraz ośrodkach pomocy społecznej na Pradze-Południe.
Teatry, których sytuacja jest stabilna, też muszą uprawiać ekonomiczną ekwilibrystykę, by opłacić własną działalność i pomóc grupom "bez ziemi". - Zgłasza się do nas mnóstwo zespołów, które nie mają własnej przestrzeni - mówi Małgorzata Owsiany z Teatru Wytwórnia w kompleksie Fabryki Wódek "Koneser". - Teatr pracuje 24 godziny na dobę, próby odbywają się bez przerwy w każdym pokoju i korytarzu. Od poniedziałku trwa tam II edycja festiwalu Hajdpark, na który przyjechały grupy z całej Polski.
Wytwórnia nie musi się na razie martwić o miejsce, bo nowy właściciel Konesera (BBI Development) zagwarantował im trzy lata spokoju, potem zaś - nowy budynek w centrum kompleksu. Otrzymali też salę, gdzie powstanie scena tańca.
Piękne słowa. A działania?
Jak zmienić trudną sytuację teatrów niezależnych? Jednym z pomysłów było utworzenie sceny impresaryjnej na terenie Konesera. - Prace są w toku - mówi Marek Kraszewski z biura kultury urzędu miasta. - Myślimy również o stworzeniu innych miejsc do prezentacji młodego teatru. Prawo nie sprzyja finansowaniu kosztów stałych działalności organizacji pozarządowych, ale chcemy znaleźć rozwiązanie tego problemu w przygotowywanym właśnie budżecie miasta na 2008 r.
Według Grzegorza Laszuka, za pięknymi słowami rzadko idą działania: - Niedawno prezydent miasta zorganizowała debatę w sprawie starań Warszawy o tytuł stolicy kulturalnej 2016. Usłyszeliśmy, że jako teatry niezależne jesteśmy solą ziemi, ale propozycji pomocy nie dostaliśmy.
Jednak same pieniądze nie wystarczą. - To niezdrowe, że 60 proc. budżetu większości teatrów opiera się na dotacjach - mówi Marta Wójcicka. - Władze powinny zachęcać sektor prywatny do sponsoringu, ale też oglądać i weryfikować, na co idą pieniądze.
Na zdjęciu: "Perechodnik/Bauman" Komuny Otwock.