Po premierze koncertu "Dobranoc panowie"
"Dobranoc panowie" w reż. Jerzego Satanowskiego z warszawskiego Teatru na Woli w Teatrze Atelier w Sopocie. Pisze Agata Kirol w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
W Teatrze Atelier na scenie rozgościły się panie, zrobiło się głośno, krytykowano gatunek męski. I gdyby nie satyryczny obraz kobiet i ironia w komentarzach Andrzeja Poniedzielskiego koncert piosenek Agnieszki Osieckiej zamieniłby się w typową manifę.
Życie tak bardzo jest przypadkowe, pełne absurdalnych zbiegów okoliczności, że spotkanie kobiety i mężczyzny gdzieś zwykle umyka naszemu zdumieniu. A to przecież spotkanie dwóch oddalonych o siebie o lata świetlne galaktyk, w których panują różne porządki w szufladach i w prowadzeniu się, i zupełnie inne są wyobrażenia o świecie.
"Dobranoc panowie" to tytuł wyreżyserowanego przez Jerzego Satanowskiego koncertu z wykorzystaniem poezji Agnieszki Osieckiej. Tytuł programu i piosenki jednoznacznie eliminował zbędnych panów ze sceny, gdzie panowanie miało objąć dziesięć wspaniałych kobiet, śpiewających typowo kobiecą poezję. Na scenie jednak pojawił się owiany ironią, choć częściej kąśliwy żart Andrzeja Poniedzielskiego [na zdjęciu], jedynego przedstawiciela "ukochanej płci" Magdy Umer. Ku zadowoleniu widzów "przystolikowy" konferansjer zajadle i jednocześnie subtelnie przybliżał problematykę utworów Osieckiej, wyczerpującą oba tematy: "o kobietach kochanych za mało" i "o kłopocie zwanym mężczyzną". Bardzo trafny wybór gospodarza koncertu sygnował wysoki poziom programu. Poezja Osieckiej, jak to bywa zawsze w przypadku tej najwybitniejszej jak dotąd autorki tekstów piosenek, doskonale radziła sobie na scenie. Publiczność z uznaniem przyjmowała kolejne interpretacje tych największych hitów: "Sing sing", "Tylko nie pal" i tych, których nie słyszano dawno.
Interpretacje bywały lepsze i mniej oryginalne. Wśród tych najciekawszych zapisała się "Małgośka" w intrygującym wykonaniu Doroty Osińskiej. Silny, wysoki głos pieśniarki wydobył z mocno ogranego szlagieru przedziwny charakter improwizowanej ballady. W przypadku innej, przypomnianej ostatnio przez grupę Raz dwa trzy piosenki "Czy te oczy mogą kłamać?" również posłużono się jazzową improwizacją. Bardzo umiejętnie, lirycznie zaśpiewała ją Małgorzata Czajka. Gwiazdorskim temperamentem wykazała się Katarzyna Dąbrowska, laureatka zeszłorocznego konkursu "Pamiętajmy o Osieckiej". Dąbrowska przyćmiła swoje koleżanki w momencie, gdy usiadła przy stoliku gwiazdy Poniedzielskiego i aktorskim recytatywem rozpoczęła zwrotkę "Tylko nie pal". To jedna z najtrudniejszych piosenek dla interpretatorów, a tu okazało się, że "tylko nie paląc" można wciąż śmieszyć. Mniej lub bardziej udane relacje męsko-damskie opisywane w bardzo klasycznych wykonaniach uzupełnione zostały o oryginalną wersję piosenki "Byłam stara". Tekst o nagłej zmianie sytuacji smutnej, samotnej kobiety po poznaniu Seweryna K. wykonywała niegdyś Maryla Rodowicz. W programie Jerzego Satanowskiego duet Katarzy Walczak i Beaty Lerach przekomicznie odtworzył szczęśliwy związek tym razem damsko-damski. Mniej było o zadowoleniu, ale większość wykonawczyń z powodzeniem zmierzyło się z trudnym przekazem, niełatwą do nowatorskiej interpretacji poezją Osieckiej. Występy kobiece urozmaicił Andrzej Poniedzielski i jakby od niechcenia zanucił "Balladę o dziewczynie, co piła gorące mleko". I nie da się ukryć, że bez męskiego głosu na scenie byłoby nudno.