"Miłość i las" w Teatrze Śląskim
"Miłość i las" w reż. Michał Ratyńskiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla w Gazecie Wyborczej-Katowice.
"Pierwotnie tekst Friederike Roth miał być zaprezentowany jako kobiecy monodram. W trakcie prób reżyser Michał Ratyński wprowadził postać mężczyzny. Pomysł trafny - dodał przedstawieniu pikanterii. Całość to barwna kompilacja aforyzmów o kobiecie, mężczyźnie i walce płci, jaka toczy się od stuleci.
Na scenie tylko Ona (z barokową fryzurą, odziana w wieczorową suknię) i On (w czarnym garniturze). Duet aktorski z pełną ekspresją pokazał wielość napięć między kobietą a mężczyzną. Rola Agnieszki Śnieżyńskiej przechodzi od cichych szeptów po irytujące krzyki. Grzegorz Przybył w krótkich - nierzadko złośliwych - komentarzach dopełnia i puentuje kobiecy punkt widzenia. Cały spektakl jest szukaniem miłości i wołaniem o nią, a chęć bycia kochanym staje się obsesją.
Ona i on zagubieni w lesie (metaforycznym oraz realnym, wypełniającym przestrzeń sceniczną). Marcel Sławiński i Izabela Wądołowska - scenografowie - ciekawie wpisali swój projekt w dyskusję nad teatrem.
Przez ponad godzinę siedziałam i podglądałam hipotetyczne sytuacje, niedookreślone czasem i przestrzenią, poszarpane rozmowy małżonków, kochanków przerażająco bliskie współczesnemu życiu. Warto pójść do teatru, by sprawdzić, czy my - kobiety - takie jesteśmy? Czy wy - mężczyźni - tacy jesteście? I co z miłością, o której wiemy tylko tyle, że istnieje?
O swoich rolach
Agnieszka Śnieżyńska (Ona): - Moja bohaterka ma w sobie dziecko, dziewczynkę, dojrzałą kobietę, także prostytutkę. Szarpią nią emocje z przeszłości i te obecne. Ona chce walczyć o autentyczne uczucia, stara się nie wpadać w pułapki zastawiane przez życie. Wiele kobiet, słysząc: kocham cię, leci jak ćmy do światła, co je zabija. Spektakl ten to dziwna diagnoza uczuć dwojga ludzi. Fascynujące było przedzieranie się przez różne zaułki kobiecości. Poprzez tę rolę nauczyłam się czegoś nowego o sobie.
Grzegorz Przybył (On): - Spektakl ten ukazuje zbiór różnych relacji między najróżniejszymi parami, widzę w nim wiele prawd życiowych. Mój bohater to facet, który nie jest idealny, ma liczne przewinienia na boku, widać że czasem ma dość własnej partnerki, ale nie odchodzi, ponieważ ją kocha. Prywatnie nie popieram jego zachowania, mam inne zapatrywania na relacje damsko-męskie (należałoby zapytać o to moją żonę...). Ciekawie przebiegała praca z reżyserem nad tym spektaklem, on wie, jak otworzyć w aktorze to, co wcześniej było zamknięte".