Czy Teatr imienia Gombrowicza w Gdyni zmieni nazwę?
- Pamiętam wielu majsterkowiczów, którzy wyrzucali najbardziej podstawowe dzieła, redukowali "Pana Tadeusza" do jednej, dwóch ksiąg lub skracali "Dziady" do jednej sceny. Myśmy to już przerabiali - Jacek Bunsch, dyrektor Teatru m. Gombrowicza w Gdyni, nawiązuje do sporu o nowy kanon lektur w rozmowie z Grażyną Antoniewicz z Dziennika Bałtyckiego.
Grażyna Antoniewicz: Kłopot z tym Gombrowiczem? To co, zmieniamy nazwę na...
Jacek Bunsch: Teatr imienia Dobraczyńskiego, jak powiedział mi jeden z kolegów w przypływie dobrego humoru. Oczywiście, że kłopot, ale ja na to patrzę przewrotnie. Największym problemem minionego ustroju, czyli PRL-u, było to, że hibernował przedwojenne ruchy i tendencje polityczne. W idiotyczny sposób doprowadził do tego, że przetrwały one bez ewolucji, która zmieniła zachodnie partie konserwatywne w nowoczesne formacje polityczne. W związku z tym jak nastała demokracja, to u nas nagle wylazły upiory przeszłości.
A prościej mówiąc...
- Spotykamy się z czymś, co jest anachronizmem historycznym, z konfliktami i mentalnością sprzed drugiej wojny światowej. Zarówno Witkacy, jak i Gombrowicz mieli przecież ogromne problemy z ludźmi związanymi z endecją.
Wróćmy do profesora Pimko i wyrzucenia Gombrowicza z kanonu lektur.
- Przecież to nam tylko pomoże, to smak owocu zakazanego. Najlepsza reklama, jaka może się zdarzyć. Młodzież znowu zainteresuje się Gombrowiczem.
Więc jaką sztukę swego patrona wystawi teraz Teatr Miejski w Gdyni?
- Jak już iść po całości, to "Pornografię"!
Nie obawia się pan, że zamkną teatr?
- Myślę, że jakoś przetrwamy. Tak naprawdę problem dotyczy przede wszystkim "Trans-Atlantyku" i oczywiście "Dzienników", bo tam są podobne myśli wyrażone wprost. Gombrowicz z pasją walczył z polską zaściankowością. Chciał, żeby Polska była krajem naprawdę europejskim. Jesteśmy w Unii i powinniśmy chlubić się tym prekursorem, że tak powiem, wspólnego myślenia o właściwym miejscu Polski w Europie.
A może Gombrowicz drażni seksualnością?
- To Witkacy był bardziej śmiały i rozpasany. Gombrowicz był człowiekiem skrytym. Trzeba się bardzo uprzeć, żeby uważać, że Gombrowicz należy do kanonu literatury nieprzyzwoitej.
- A może jest za trudny...
Zapewne, ale to nieszczęście, które dotyka wielu kolejnych ministrów w różnych ustrojach, którzy usiłują majstrować w liście lektur. Pamiętam takich majsterkowiczów, którzy wyrzucali najbardziej podstawowe dzieła, redukowali "Pana Tadeusza" do jednej, dwóch ksiąg lub skracali "Dziady" do jednej sceny. Myśmy to już przerabiali.
A może mały pomniczek postawimy ministrowi Giertychowi, jeśli okaże się, że młodzież tłumnie wali do teatru na Gombrowicza?
- Zapewne taki będzie rozwój wypadków. A nad pomnikiem pomyślimy.