Rozmowa z Leszkiem Mądzikiem
To nowe wyzwanie - mówi Leszek Mądzik o "Powłokach", przedstawieniu przygotowanym przez niego ze studentami Wydziału Aktorskiego łódzkiej Filmówki. W czwartek [18 marca] w Teatrze Studyjnym w Łodzi premiera "Powłok".
Z Leszkiem Mądzikiem rozmawia Grzegorz JózGrzegorz Józefczuk:
- Skąd taki tytuł? Co symbolizują powłoki?
- Zdzieranie powłok widzę jako zdzieranie warstw, które nosimy w sobie, wędrówkę w głąb siebie, gonienie horyzontu własnego ja, który wciąż umyka.
- Jak doszło do powstania tego spektaklu?
- To wyzwanie pojawiło się rok temu. Dziekan Wydziału Aktorskiego Zofia Uzelac zaproponowała, żeby studenci zetknęli się z przestrzenią, światłem - materią mojego teatru. Oni go nie znali wcześniej. A ja nie znałem ich, bo dotychczas przy takich przedsięwzięciach miałem do czynienia głównie z plastykami. Na dodatek zabrałem im rzecz podstawową w zawodzie aktora - słowo, bo w moim teatrze nie ma słowa. Dlatego mam powód do radości, że oni się w tym odnaleźli i chyba są zadowoleni. Od 3 marca jestem cały czas tu z nimi w Łodzi na próbach.
- Normalnie zespół twojego teatru Scena Plastyczna KUL tworzą studenci KUL. Czym oni różnią się od aktorów z Łodzi?
- U nas ta glina jest dłużej urabiana. Mam rok, żeby zapoznać się z nimi, wejść w nich. Najpierw wieszam kartkę, czyli ogłoszenie, prowadzę rozmowy, a spektakl rodzi się dopiero w lipcu. Ale tych też wzięło i to mnie cieszy. Oni robią dyplom, zaraz się rozejdą w świat, ale może pozostanie w nich wola, żeby się spotkać i pokazać jeszcze "Powłoki", na przykład w Lublinie.