Odnaleźć skarb
Życie nie zawsze spełnia nasze oczekiwania. Najgorsze jest jednak to, że często uświadamiamy to sobie o wiele za późno — tak jak bohaterka Dzielenia przez zero, najnowszego spektaklu, który można oglądać na Scenie w Malarni
Misja jest atrakcyjną „czterdziestką”, ma męża dyplomatę, przyjaciółkę od serca i dostatnie życie. Szara myszka, zbyt dobrze wychowana, by tupnąć nogą i sprzeciwić się ustalonym regułom. Do dnia, w którym znajduje tajemniczy skarb — coś, co zmieni jej podejście do siebie i innych, doda jej sił i optymizmu.
Dzielenie przez zero to sztuka o wyzwoleniu, odkrywaniu siebie i próbie naprawy chorego układu. Nie jest to jednak ponura publicystyka, a opowiedziana z dystansem i humorem historia o zwyczajnym życiu, w której nie brakuje celnych obserwacji ludzkich zachowań.
Bohaterami tej opowieści jest czworo dojrzałych ludzi. To właśnie ich wzajemne oddziaływanie na siebie i emocje są źródłem napięć, które stanowią najważniejszy element tej sztuki.
Akcja wydawać się może dość statyczna, ale to, co najważniejsze, rozgrywa się wewnątrz bohaterów, zdarzenia zaś są pochodną ich postaw i oczekiwań.
Katowiccy aktorzy pokazali, że dobrze radzą sobie i z takimi zadaniami. Stworzyli ciekawe i pełne życia postaci. Ich bohaterowie nie są ani dobrzy, ani źli, bywają za to śmieszni, żałośni i godni politowania. Wyraźnie wyczuwa się tu „iskrzenie” między postaciami.
Budowaniu napięcia pomaga także muzyka grana na żywo — kontrabasowe solo nie tylko wyznacza rytm przedstawienia, ale także podkreśla jego atmosferę, zmienność nastroju i współgra ze scenicznymi działaniami.
Formalnie spektakl utrzymany jest w dość mrocznym klimacie — na scenie jest ciemnawo, a dekoracje sprawiają wrażenie starych i nieco zniszczonych. Nie bez znaczenia jest także spowolnienie niektórych sekwencji i scen, jakby gęstość powietrza ograniczała ruchy aktorów. To kojarzy się z sennym majakiem, odrealnia zdarzenia, podkreślając ich symboliczny czy umowny charakter.
Zderzenie tego wszystkiego z drzemiącym w postaciach humorem daje dość nieoczekiwany, ale interesujący efekt.
Mam wrażenie, że tylko jedna scena nie przystaje do tej spójnej całości — w porównaniu z resztą sposób odnalezienia skarbu przez Misię wydaje się „histerycznie ekspresyjny”, nieco przesadzony i nie do końca w tej formie uzasadniony.
Dzielenie przez zero to spektakl, na który warto zwrócić uwagę. I chociaż mówi o trudnych sprawach, nie epatuje ani wulgarnością, ani brutalizmem. A to w ostatnich czasach zjawisko niezbyt częste.