Artykuły

W słowach i między słowami

Retroperspektywy to międzypokoleniowe spotkanie w teatrze, któremu sens nadają wspólne doświadczenie i rozmowa. Są one równie rozpoznawalną sygnaturą festiwalu, jak jego transgresyjny i multidyscyplinarny charakter, czy też niechęć do dzielenia artystów na zawodowców i amatorów.

Tegoroczny Międzynarodowy Festiwal Tea­tralny Retroperspektywy, który odbywał się w dwa ostatnie wakacyjne weekendy w łódz­kiej Fabryce Sztuki, to „Teatr między Słowami”. Właśnie słowo — „między koncertem a miste­rium, widowiskiem a rytuałem” — naznaczyło program biennale, którego dyrektorem arty­stycznym jest Tomasz Rodowicz, jeden z zało­życieli Teatru Chorea. Jak zauważył on podczas otwarcia, ta edycja zamknęła cykl wyznaczają­cy triadyczny porządek, który definiuje tożsa­mość Chorei i przypomina o jej antycznych filarach. U podstawy twórczej aktywności łódz­kich artystów stoją bowiem taniec, muzyka i słowo, łączące się w jedno i układające w wie­lopłaszczyznowy sposób komunikowania się z widzem. Przenikanie się tych artystycznych światów może przybierać różnorodne formy, zaskakiwać sposobem ich łączenia czy zmie­niającą się intensywnością. Rodowicz konty­nuuje misję „teatru żywego”, teatru jako „sztu­ki promieniującej”, który ma nieustająco de­finiować kulturową tożsamość współczesne­go człowieka i realnie oddziaływać na widza. W tym doświadczaniu teatru na Retroperspektywach 2018 słowo powracało wielokrotnie: w tekście poetyckim, w wielkich klasycznych dramatach i współczesnej prozie, w pieśni; ucieleśnione jako fraza przemieniona w gest sceniczny, ruch, choreografię, czy wreszcie w rozmowie i dyskusji towarzyszącej spotka­niom artystów z publicznością. Słowa, według Rodowicza, napełniają nadzieją, a splecione ze sobą teatr, muzyka i taniec niosą olbrzymi ładunek humanizmu i wiary w człowieka. Po­między nimi natomiast jest czas na kontem­plację i refleksję.

Program tegorocznego festiwalu opierał się na trzech dominujących wątkach: człowiek — czas — natura. W prezentowanych spektaklach funkcjonowały one niezależnie, ale też w wielu dopełniały się, tworząc kompletny obraz kon­dycji współczesnego człowieka. Poszczególne znaki teatralne, zmieniając się w sensy, współ­tworzyły czytelny dla widza przekaz. Istota ludz­ka nie może (a może nie powinna?) funkcjono­wać obok, czy też niezależnie od wspólnoty, chociażby dwuosobowej, jak również rezygno­wać z intensywnego kontaktu z naturą. Po­winna natomiast w świadomy sposób wpływać na przyszłość swoją i innych. W scenicznych opowieściach, dźwiękach i obrazach łączyły się i mieszały fikcyjne z realnym, konkret z metafizyką, wątki biograficzne z abstrakcją, mistyfikacją i teoriami naukowymi, komizm z tragizmem, a patos z absurdem.

Człowiek w obliczu zagrożeń przyszłości

2.0.4.5. Miniopera metafizyczna to pierw­szy z dwóch premierowych spektakli Teatru Chorea. Rodowicz rozwija w nim wątki po­jawiające się w jego artystycznych poszukiwa­niach już wcześniej. Reżyser umiejscowił akcję w roku 2045, kiedy to „zmęczony Bóg odpo­czywa”, a człowiek przejmuje kontrolę nad światem, aspirując do roli architekta rzeczy­wistości. Odwołując się do naukowych pu­blikacji, wybitnych tekstów literackich czy myśli filozoficznej, twórcy spektaklu stawiają pytania o naszą tożsamość. W jaki sposób genetyka, nanotechnologia i robotyka mogą zmienić rasę ludzką w postludzką? Czy jako gatunek mamy szansę ochronić własną pod­miotowość, życie duchowe i wrażliwość? Czy warto dążyć do nieśmiertelności? Jaki właści­wie będzie koniec świata? Demiurg (Rodowicz) sugeruje, że odpowiedzi tych należy szukać w ciele, bowiem tam „wszystko jest zapisane…”. Jednocześnie przedstawia trzy warianty końca świata, przychylając się do tego najbardziej optymistycznego. Na scenie towarzyszy mu rozśpiewana i roztańczona, jednocześnie pier­wotna i współczesna, wspólnota ludzi, która niejako ucieleśnia jego i własne rozważania. Z grupy tej wyodrębniona zostaje para młodych ludzi (Aleksandra Kugacz-Semerci, Michał Jóźwik), tocząca odwieczny spór o pry­mat uczucia nad rozumem a rebours: myśli nad emocją. Spektakl utrzymany w tonacji serio w zamyśle reżysera nie miał być kolejną apokaliptyczną wizją przyszłości czy wzo­rem na przetrwanie kataklizmu zwanego ży­ciem, raczej duchową wędrówką czy zwie­lokrotnionym pytaniem o „nowy wspaniały świat”.

Z podobnym tematem zmierzył się portu­galski Vortice Dance Company w spektaklu Home 2.0. Tu jednak akcja przeniesiona zosta­ła w Kosmos, a męsko-damski duet (Claudia Martins, Rafael Carriço) raz ukazuje się w sfor­malizowanym tańcu astronautów, raz w emo­cjonalnej, a zarazem subtelnej, ziemskiej re­lacji kobiety i mężczyzny. Inspiracją do stwo­rzenia tego widowiska był dla choreografów kanadyjski projekt naukowy „At Home in Space”. Eksperyment ten miał służyć badaniu re­lacji wewnątrz międzynarodowej grupy astro­nautów przebywających przez dłuższy czas na pokładzie stacji orbitalnej. Pomimo wielu trud­ności udało się im wytworzyć coś w rodzaju „wspólnej kultury kosmicznej”. W spektaklu powraca też kwestia wyboru pomiędzy tym, co technologicznie zaawansowane i coraz łatwiej dostępne, a tym, co najbardziej ludzkie i szlachetne w człowieku. Ten fascynujący temat został przedstawiony przez Portugalczyków w równie pasjonujący sposób. Spektakl łączy doskonały taniec z idealnie zsynchronizowa­nymi wideoprojekcjami, zapadającą w pamięć scenografią i abstrakcyjnym, momentami absurdalnym humorem.

Człowiek czerpiący z przeszłości

Przeszłość i związane z nią słowa stały się inspiracją dla prezentowanych na tegorocznych Retroperspektywach koncertów. Za każdym razem jednak to zanurzanie się w minionym czasie było powodem nowego twórczego dzia­łania. Greccy artyści z Omma Studio Theater w kameralnym wydarzeniu Ascetica — śpiewy z Krety powrócili do twórczości swojego naj­wybitniejszego narodowego poety i filozofa, tworzącego w pierwszej połowie XX wieku — Nikosa Kazantzakisa. Jego mistyczno-filozoficzny tekst Sztuka ascezy: zbawcy Boga stał się punktem wyjścia do wykreowania „teatru przestrzeni”, w którym pierwszoplanową ro­lę odgrywa wielogłos, recytacja i śpiew, doty­czący nowej duchowości, samodoskonalenia i zaskakującej relacji z Bogiem. Tekst, nazy­wany „nową ewangelią”, wybrzmiewał w dwóch językach: greckim i polskim, tak by, oprócz wyczuwalnej aury rytualnej ceremonii, jego przekaz o zbawczej roli człowieka docierał do widzów z całą mocą.

Drugą z koncertowych propozycji festiwalu byli Bracia Polarnej Zorzy, widowisko inspiro­wane bałtyckimi baśniami i legendami, po­wstałe dzięki współpracy Teatru Chorea i kra­kowskiego Teatru Figur. To spektakl muzyczny będący połączeniem doskonałych kompozy­cji Tomasza Krzyżanowskiego i świetnie wyko­nanych pieśni z przepięknie zakomponowaną przestrzenią, w której, obok instrumentali­stów i śpiewaków, pierwszoplanową rolę od­grywa niezwykły teatr cieni. Użyte w spektaklu lalki i przedmioty, trójwymiarowe cie­nie, kolorowe odbicia, multiplikacje ilustrują wzruszające historie bohaterów estońskich, fińskich, litewskich i łotewskich legend. Prze­nikanie się melodii i obrazów, dźwięków, ko­lorów i kształtów tworzy wyjątkową jakość, wywołując w wyobraźni widzów magiczne krajobrazy.

Trzeci koncert, którego wysłuchali widzo­wie Retroperspektyw, składał się z nastrojo­wych pieśni pochodzących z albumu Pokój jej cieniom głogowskiego zespołu Trzy Dni Później (Joanna Piwowar-Antosiewicz, Mar­ta Piwowar-Wierzbicka, gościnnie Joanna Hal­szka Sokołowska). Artystki tworząc tę muzycz­ną opowieść, odwoływały się do wspomnień swoich bliskich, zwłaszcza babć, które wpro­wadzały je w świat muzycznego folkloru, nie tylko dolnośląskiego regionu. Na płycie odnajdziemy również odniesienia do kompozycji ludowych Oskara Kolberga czy życia i twór­czości wybitnych kobiet związanych z Głogo­wem: Anny Louisy Karsch i Ester Golan. Po­łączenie odmiennych życiorysów i ludzkich doświadczeń rozpiętych na osi czasu, ekspery­mentalnego podejścia do tradycyjnego mate­riału muzycznego oraz efektownie brzmiących głosów żeńskiego tria z towarzyszeniem al­tówki (Paweł Odorowicz) wpłynęło na niepo­wtarzalny klimat koncertu.

Kolejne wydarzenie muzyczne festiwalu, 10 lat neTTheatre!, w tym sensie zanurzone by­ło w przeszłości, że miało stanowić swego ro­dzaju summę, a zarazem celebrację artystycznej działalności tworzącego już od dekady neT­Theatre z Lublina. Najefektowniej wyjaśnili to sami artyści, deklarujący przed widowi­skiem, że poprzez to jubileuszowe spotkanie „chcą opowiadać o swoich podróżach po ma­pach pamięci oraz dzielić się pragnieniami i marzeniami”. I, tak jak zapowiadali, było „czarodziejsko i serdecznie”. W programie kon­certu znalazły się fragmenty przedstawień powstałych w ostatnich dziesięciu latach, ta­kich jak Kukła. Księga blasku, . Bieguny, Znak Jonasza czy Dybbuk. Wszystkie ilustrowane były nagraniami wideo z prób, premier spek­takli, akcji ulicznych. Znaczący był również kontekst wzajemnych relacji pomiędzy twór­cami i aktorami Teatru Chorea a neTTheatre i ich wspólny artystyczny rodowód — dla wie­lu uczestników koncertu było to tym bardziej silne przeżycie, osobiste i intymne doświad­czenie.

Człowiek w konfrontacji z niewygodnym

Osobną kategorią wydarzeń artystycznych festiwalu były te, które ukazują człowieka w sy­tuacji uwikłania. Jego los determinują ekstre­malne wydarzenia, a jednocześnie takie, które stawiają widza w nie zawsze komfortowej sy­tuacji i przed koniecznością konkretnego dzia­łania, weryfikowania niepodważalnych prawd czy przyglądania się własnej naturze. Do ta­kich spektakli z pewnością należy Welcome/ Witajcie Aurory Lubos, który jest bezkompro­misową próbą zderzenia widza z obrazem nie­doli uchodźców, ukazanych tutaj w postaciach bezwładnych kukieł, martwych ciał topielców wyciągniętych z morza. Artystka w bardzo emocjonalny sposób wręcz żąda natychmiasto­wego reagowania i współuczestnictwa w pro­cesie ratowania pokrzywdzonych, tych słab­szych. Jest zdeterminowana, a jej wizja arty­styczna znajduje potwierdzenie w działaniach podejmowanych przez nią w życiu prywatnym. Misja pomagania innym jest wpisana w jej życie jako człowieka i artysty. Na koniec spek­taklu performerka wypowiada słowa będące twórczą parafrazą relacji uchodźców oraz wolontariuszy z obozu w Šentilj — mocne i bez­pośrednie, odarte z poezji, niewygodne.

W realizacji Lear. The Bastard’s Story Tea­tru Maleńkiego z Izraela również słowa budu­ją sensy i znaczenia. Zdekonstruowany tekst Szekspirowskiej tragedii układa się w nową opowieść, której bohaterami są ludzie i papie­rowe lalki. Wyłania się z niej obraz człowieka upadłego, żądnego władzy i zaszczytów, go­towego do popełniania zbrodni i siania zamę­tu, tym bardziej realnych, że ukazanych w kontekście nieustającego konfliktu izraelsko-pa­lestyńskiego. Z kolei koncert-performance Słowa poświęcony był twórczości artystów niepełnosprawnych intelektualnie. Powstał on dzięki współpracy Igora Gawlikowskiego z twórcami z Galerii i Pracowni Sztuki Art Brut z Wrocławia. Wydarzeniu towarzyszyła również wystawa w Fabryce Sztuki, na któ­rej pokazane zostały prace z zakresu sztuk wizualnych, jak również teksty poetyckie i prace dźwiękowe Wandy Sidorowicz, Elwiry Zacharskiej czy Mateusza Tatarczyka. Ich obecność na Retroperspektywach to również powrót do ważnego zagadnienia statusu arty­stów niepełnosprawnych, ich potrzeby kreowa­nia sztuki i wejścia z jej artefaktami w prze­strzeń publiczną.

Równie mocne i ważne okazało się spotkanie publiczności z Ireną Jun, wybitną aktorka tea­tralną, która do Łodzi przyjechała z dawno niewystawianym monodramem Matka Makryna. Było to wyjątkowe przeżycie dla samej artystki, jak i dla widzów, którzy przeglądając się w ob­razie świętej-męczennicy-oszustki, rewidują własne sumienia. W obliczu totalnej mistyfi­kacji, jaką było naznaczone realnym cierpie­niem życie Juty-Julii-Iriny-Makryny, ciekawe stają się również mechanizmy uruchamiające zbiorową histerię tłumu wiernych czy bezkrytyczność wielkich umysłów dziewiętnasto­wiecznej Europy, upatrujących w ksieni figurę cierpienia narodu. Przede wszystkim jednak monodram był pokazem kunsztu aktorskiego Jun — mistrzyni słowa, wielbicielki poezji, założycielki Jednoosobowego Teatru Poezji.

Człowiek afirmujęcy naturę

Dwa spektakle pokazane na festiwalu Retroperspekty wy w sposób szczególny integrowały świat ludzki ze światem przyrody, a poprzez wnikliwe badanie morfologii i sposobu funk­cjonowania małych żyjątek, czy też próbę udramatyzowania ich losu, widowiska te opierały się na analogii w funkcjonowaniu obydwu śro­dowisk. Przy czym przedstawienie Z życia owadów Svetlany Ben z Niezależnego Projektu Teatralnego i Muzycznego (Białoruś) można umieścić w kategorii purnonsensu, zaś Rój. Sekretne życie społeczne Teatru Chorea można potraktować jako przypowiastkę z komedio­wym akcentem. I tak w pierwszym spektaklu historie insektów urastają do rangi „wielkich dramatów”, w drugim zaś działania pszczół momentami stają się parodią organizacji roju (scena, w której składająca jaja królowa zacho­wuje się niczym ludzka matka rodząca dziecko). W jednym i drugim spektaklu ważne są słowa. Svetlana Ben wykonuje czternaście pie­śni do surrealistycznych miniatur poetyckich Nikołaja Olejnikowa, pełnych ironicznych analogii do życia w Radzieckiej Rosji. Liryki te same w sobie muszą stanowić językowe arcydzieła i choć nie doczekały się jeszcze przekładu na język polski, to już potoczne ich tłumaczenie wyświetlane podczas koncertu daje wyobrażenie o mistrzowskiej treści i for­mie. Tak czy inaczej, spektakl Ben jest równie wciągający, gra skojarzeń pomiędzy światem insektów a ludźmi błyskotliwa, bohaterowie przezabawni, a muzyka doskonała. Twórcy Roju również inspirowali się frazami zaczerp­niętymi zarówno z literatury, piśmiennictwa popularnonaukowego, jak i wspomnień. Waż­ną rolę w konstruowaniu scenariusza odegrały sensacyjna powieść o pszczołach Laline Pauli, artykuł Marcina Sudzińskiego Duch ula czy refleksje Tomasza Rodowicza — z zamiłowania przecież niegdyś pszczelarza. W tym oryginal­nie zainscenizowanym „choreicznym ulu” jest miejsce i na spontaniczną zabawę, i odrobinę edukacji, i ważne deklaracje.

(Po)słowie

Na koniec trzeba wspomnieć o jeszcze jed­nym wyjątkowym wydarzeniu. Tomasz Rodo­wicz powiedział, że kiedy myślał o konstru­owaniu programu festiwalu, którego domi­nantą miało być słowo, o „Teatrze między Sło­wami”, wiedział, co będzie stanowiło jego fi­lar i punkt odniesienia dla pozostałych spek­takli, koncertów i warsztatów, tak samo zresztą jak to wydarzenie ważnych, cennych, wyjątko­wych. Był to wieczór z wielką artystką i wiel­kim człowiekiem — Mają Komorowską, która przywołując wspomnienia, czytając fragmen­ty Pejzażu… i ukochanej poezji, podzieliła się z widzami częścią siebie, częścią swojego świa­ta, swoją piękną wyobraźnią i mądrością. Ten wspólnie spędzony na rozmowie czas to czas zaklęty w słowach i pomiędzy słowami, bezcen­ny, pełen wzruszeń, zapisany w pamięci.

V Międzynarodowy Festiwal Teatralny Retroperspektywy, Łódź, 24 sierpnia — 2 września 2018

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji