Artykuły

Ku wspólnemu przeznaczeniu

Festiwal Kalejdoskop to impreza promująca przede wszystkim polski taniec, zarówno twórczość artystów docenionych przez krytykę i publiczność, jak i tych, którzy rozpoczynają swoją profesjonalną działalność. Z czasem gośćmi kolejnych edycji Kalejdoskopu stali się też artyści z zagranicy. W tym roku był to Brazylijczyk Guilherme Botelho.

W 2018 roku białostocki Festiwal Kalejdo­skop obchodził jubileusz piętnastolecia swoje­go istnienia. To, jak zapisała w programie te­gorocznego Kalejdoskopu jedna z kuratorek, impreza, która „zdarzyć się musiała”. Dla pub­liczności Białegostoku, a nawet mieszkańców całego Podlasia, festiwal stał się szansą na re­gularne obcowanie z wieloznaczną i fascynu­jącą sztuką tańca współczesnego. Na XV edy­cję Kalejdoskopu przyjechało też wielu wielbi­cieli tańca z całej Polski, po to między innymi, by podziwiać dzieło pochodzącego z Brazylii choreografa — Guilherme Botelho.

Ideę Kalejdoskopu w 2003 roku stworzyły Joanna Chitruszko i Karolina Garbacik, wkrótce też do zespołu kuratorskiego dołączyła Anna Królica. Dzięki ich współpracy udało się stwo­rzyć wyjątkową przestrzeń spotkania i dialogu, którego stałym punktem odniesienia jest sztu­ka tańca i choreografii. Wypracowany w ciągu minionych lat program ma ciekawą kalejdo­skopową formę — przede wszystkim charakte­ryzuje się on wieloznacznością i różnorodno­ścią. Festiwal Kalejdoskop to impreza promu­jąca przede wszystkim polski taniec, zarówno twórczość docenionych przez krytykę i pub­liczność artystów, jak i tych, którzy rozpoczy­nają swoją profesjonalną działalność w obsza­rze tańca i choreografii. Z czasem gośćmi ko­lejnych edycji Kalejdoskopu zostali artyści z za­granicy. Imprezę dopełniają liczne wydarzenia towarzyszące: spotkania z artystami, prelek­cje, warsztaty, laboratoria, wystawy, taneczno-muzyczne jamy, które w zależności od tema­tu przewodniego festiwalu rozszerzają per­spektywę poznawczą widzów w kontekście krytycznym, teoretycznym i oczywiście prak­tycznym.

W tym roku klamrą dla wybranych prezen­tacji była interdyscyplinarność. Wybór kura­torek padł na te działania artystyczne, które powstają na pograniczu różnych dziedzin sztu­ki. Zaproszone spektakle taneczne, instalacje i akcje performatywne różniły się od siebie pod względem formy, stylu, estetyki czy treści, a jednocześnie korespondowały z muzyką two­rzoną na żywo, sztukami wizualnymi, litera­turą, filmem czy nowymi mediami. Wśród te­gorocznych prezentacji można było zobaczyć Singulare tantum Krakowskiego Teatru Tańca, Transmigrazione di fermenti d'amore Teatru Dada von Bzdülöw, Melancholię Jakuba Le­wandowskiego, Kompozycję_trzecią rzeczy­wistość Anny Piotrowskiej czy More Ramony Nagabczyńskiej. Artystów białostockich re­prezentowała Julia Dondziło, środowisko zwią­zane z berlińską sceną tańca Przemek Kamiń­ski, a najmłodsze pokolenie tancerzy Paulina Spiel i Marta Jakimacha z Pracowni Tańca PRYZMAT. Na jubileuszową edycję imprezy organizatorom udało się też zaprosić wyjąt­kowy międzynarodowy zespół tancerzy, któ­rzy pokazali choreografię Guilherme Botelho z 2010 roku — Sideways Rain. Choć od premie­ry tego wydarzenia upłynęło już prawie osiem lat, jest to przedstawienie, które można wpisać na listę taneczno-choreograficznych bestsel­lerów — publiczność na całym świecie wciąż chętnie je ogląda.

Spektakl pochodzącego z São Paulo cho­reografa jest pierwszą częścią tryptyku, którą stworzył on dla swojego zespołu Cie Alias. Ta szwajcarska grupa powstała w 1994 roku i od samego początku funkcję dyrektora artystycz­nego i głównego choreografa pełni w niej Guilherme Botelho. Tańczący przez wiele lat dla Balé da Cidade w São Paulo oraz Grand Théâtre w Genewie artysta, kształcił się pod wpływem współpracy z tak wybitnymi cho­reografami jak Jiři Kylián, Christopher Bruce, Mats Ek, Oscar Araiz czy Ohad Naharin. Z cza­sem wypracował swój własny i niepowtarzal­ny styl, w tworzeniu którego znaczącą rolę od­grywa wspólnota tancerzy. Wspólnota rozu­miana tu jako wielokulturowa, współegzystująca i współodczuwająca zbiorowość, w której jednostka definiuje i wyraża swój indywidu­alizm poprzez relacje społeczne. W twórczości Botelho powracają wątki związane z katego­rią pamięci ciała, instynktu, zachowań przedkulturowych, z coraz wyraźniejszym w rozwi­niętych cywilizacjach antagonizmem pomiędzy naturą a kulturą. Na trylogię Distância Guil­herme Botelho składają się trzy przedstawie­nia: Sideways Rain, IYOUHESHEITWEYOUTHEY oraz Antes. Tworzą one swoiste kontinu­um, nieprzerwany i rozbudowany ciąg tanecz­nych opowieści o ewolucji ludzkiego gatunku, drodze pełnej wątpliwości i pytań, niekończącym się pędzie ku nowemu, o energii wszechświata, która pcha nas ku czemuś, czego nie sposób jed­noznacznie zdefiniować. Choreograf uchwycił zagadkowość ludzkiego bytu właśnie w tej nie­ustępliwości w drodze ku poznaniu, a zarazem ukazując jedynie możliwą fragmentaryczność tego odkrycia. Zdaje się też sugerować, że nie do końca mamy wpływ na ruch, który jest zde­terminowany prawami fizyki i nie zawsze za­leży od naszej woli.

Koncepcja Sideways Rain oparta jest na bar­dzo prostym pomyśle wywiedzionym wprost z obserwacji natury — raz rwącego, raz łagod­nego nurtu rzeki. W ciągu sześćdziesięciu mi­nut tancerze wielokrotnie i w różnorodny spo­sób przedostają się przez scenę od lewej do pra­wej strony, by, zataczając pętle za kulisami, powracać i trwać w ciągłym ruchu. Spektakl odbywa się więc zarazem na oczach widzów i w ukryciu, w nieustającym przepływie. Bie­rze w nim udział siedemnastu tancerzy, a moż­na odnieść wrażenie, jakby przed oczami oglą­dających pojawiał się i znikał nieprzebrany, anonimowy tłum ludzi. Idą, maszerują, truch­tają, biegną, chodzą na czworakach, turlają się, ślizgają, pełzają, przelewają, zwijają, rozwija­ją, rotują — przemieszczają w każdy możliwy sposób, który pozwala im na kontynuację ruchu. Wszystkie istoty ludzkie, albo też często orga­nizmy, które widzimy na scenie, przemiesz­czają się według określonych kodów i klonują nawzajem swoje ruchy. Nie wiadomo, dlacze­go akurat w danym momencie ktoś podejmu­je decyzję o tym, że bieg zamieni się w powol­ny spacer, a dynamiczne wirowanie w rozle­niwione kołysanie lub rozciągnięty w czasie przewrót przez plecy — prędzej czy później wszyscy się tym modyfikacjom bezwarunko­wo poddają. To homogeniczna, a zarazem hip­notyczna forma, do której szybko przyzwyczaja się oko patrzącego. Ten odbiór wzmacniają jeszcze wrażenia audytywne, bowiem dopeł­nieniem przepływających obrazów jest niezwy­kle sugestywna muzyka Murcofa (Fernando Corona). Równie sugestywne jest światło za­projektowane przez Roya, które subtelnie eks­ponuje ruch tancerzy. Po jakimś czasie obser­wator może wychwycić mniej lub bardziej sub­telne różnice w sposobie poruszania się tan­cerzy — z powodu częstego ich powtarzania. Każdy z uczestników tego zbiorowego pocho­du nosi w sobie ślad indywidualności, a obser­wowanie tych dywergencji staje się dla widza kojejnym fascynującym sposobem doświad­czania Sideways Rain.

Zmienna dynamika, różne tempa, rytmy i na­pięcia wynikają też z natężenia ruchu, jego odmiennych jakości oraz kompozycji poszcze­gólnych scen spektaklu. Dominująca podczas przedstawienia jednokierunkowość bywa cza­sami zakłócana. Tancerze zatrzymują się, co­fają, łączą w niewielkie podgrupy, które przez chwilę wykonują unisono kilka prostych fraz ruchowych — to wszystko jednak bardzo szyb­ko się rozpada, a napierający tłum ciągle od nowa pojawiających się ludzi zmusza pozosta­łych do kontynuowania podróży, tak jakby nic nie było w stanie zatrzymać biegu rzeczy. Side­ways Rain to spektakl, który wymaga od wy­konawców niezwykłego wyczucia i uważności, szybkiego reagowania na niedający się w stu procentach przewidzieć przebieg (!) przedsta­wienia. To spektakl dla tych artystów, którzy chcą zmierzyć się zarówno z niekonwencjo­nalną estetyką ruchową, bardzo często odwo­łującą się do ruchu organicznego i atawistycz­nych odruchów, jak również ze swoją spraw­nością fizyczną i wytrzymałością — w czasie spektaklu tancerze przebiegają ponad dziesięć kilometrów, kilkanaście razy też zmieniają kostiumy, aby odpersonalizować postacie poja­wiające się na scenie.

Pozornie jednorodny, Sideways Rain zaska­kuje więc swą nieprzewidywalnością na wielu poziomach. Również wtedy, gdy wyraźnie wyodrębnia się jego finałowa część, a w rękach tancerzy pojawia się charakterystyczny rekwi­zyt. Wbiegając, tancerze kolejno rozwijają ni­ci, które przymocowują z obu stron kulis tak, by po jakimś czasie w połowie głębokości sce­ny, na całej jej długości, powstała zawieszona w przestrzeni, drgająca, organiczna rzeźba — wielolinia tworząca fenomenalną scenografię. Wraz z nią zmieniają się również tancerze. Te­raz już tylko biegną, pojawiają się przed i za transparentną instalacją, zatracając się w atle­tycznym pędzie. Porzucają też swoje ubrania, by kontynuować podróż nago, bez ograniczeń, poza czasem i określonym miejscem — piękni i silni, nieuchronnie przybliżający się ku wspól­nemu przeznaczeniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji