Artykuły

Kosmiczny chaos

Solaris w reżyserii Marcina Wierz­chowskiego zaczyna się dość klasycznie. Doktor Kris Kelvin (obiecujący Piotr Franasowicz) poddaje się testom psycholo­gicznym, po czym wyrusza w podróż na stację kosmiczną Solaris, z której zało­gą od pewnego czasu nic ma kontaktu. Na miejscu odkrywa, że bazę odwiedzają ta­jemniczy przybysze. Niestety im bardziej zagłębiamy się w inspirowane powieścią Lema przedstawienie, tym boleśniej ob­jawia się nam bezradność twórców wobec literackiego pierwowzoru. W pierwszej części spektaklu nawiedzające bohate­rów widma ziemskiej przeszłości dosłow­nie wyłażą z szaf, czy raczej meblościanek, nie wiedzieć czemu stanowiących główny element wystroju stacji kosmicznej. Widowisko osuwa się w rodzinną psychodra­mę, a myślący ocean z powieści Lema jest zwierciadłem konfrontującym bohaterów z bolesną osobistą przeszłością i prawdą o sobie. Taka interpretacja, niezbyt może oryginalna, ma jakiś sens. Później, głównie za sprawą nieudanej adaptacji, jest gorzej. Rozpad Unii Europejskiej i zbrodnicze nazistowskie eksperymenty mieszają się na scenie Teatru Ludowego z pseudofilozoficznymi wywodami i ckliwym me­lodramatem. I ostatecznie nie sposób odgadnąć, o co w tym wszystkim chodzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji