Artykuły

Nie ma miłości bez wolności

Papież Tomasz Mana ze Zdzisławem Wardejnem i Adamem Woronowiczem, który miał premierę w Trójce w setną rocznicę urodzin Karola Wojtyły, nie jest wyłącznie powrotem do historii pielgrzymek w czasach dyktatury. W dialogu głównego bohatera i Polityka rozpoznajemy pokusy ludzi Kościoła oraz władzy doby demokracji.

Kameralny dramat, a także słuchowisko po­wstały na zamówienie Programu 3 Polskiego Radia, jednak jubileuszowa okazja nie została przez Tomasza Mana potraktowana w sposób letni, co przecież często się zdarza w przypad­ku wydarzeń rocznicowych. Celnie wybrany został adresat zamówienia, jego twórczość jest bowiem silnie zakorzeniona w Biblii i tema­tyce religijnej, a pisanie o życiu na pograniczu sacrum i profanum znajduje również funda­ment w życiu autora, który nigdy nie ukrywał, że jest osobą religijną, a jednocześnie otwartą.

Zapowiadając prapremierę słuchowiska, Man wspominał, jak wielkim wydarzeniem by­ła dla niego, jego rodziny i sąsiadów — pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w 1979 ro­ku. Obraz, który przytoczył z pamięci, był niezwykle sugestywny: blok, w którym miesz­kał, zapamiętał jako jeden wielki głośnik, ponieważ ze wszystkich okien i drzwi dobiegał dźwięk telewizyjnej transmisji z Warszawy, gdzie padły pamiętne papieskie słowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odmieni oblicze ziemi. Tej ziemi”. Jednocześnie, co pokazuje wiele utwo­rów Mana, w deklarowanym dobrze potrafi zauważyć czającą się pychę i zło, co udowodnił w niedawnym słuchowisku radiowej Dwójki Gomora — o katastrofie cywilizacji oraz izola­cji, kiedy pozory troski i miłości skrywają zło.

Zanim powstał Papież, autor zdecydował się na lekturę homilii i encyklik Jana Pawła II, od wczesnych po późniejsze, które wyrażają nie­pokój głowy Kościoła w okresie, gdy koniec komunizmu okazał się być także początkiem erozji Kościoła w Europie Środkowo-Wschod­niej i swobody obyczajowej, na którą odpo­wiedział także papieskim gniewem i językiem zakazów.

Warto podkreślić, że tekst sztuki obfituje w tematy, które były również powodem kon­trowersji w debacie publicznej, takie jak formy zapobiegania AIDS w Afryce oraz związane z tym używanie środków antykoncepcyjnych. W realizacji zaprezentowanej na antenie Trój­ki tych motywów zabrakło — czy to z powodu skrótów, czy może cenzury, premiera przypad­ła przecież na czas zawirowań związanych z piosenką Twój ból jest lepszy niż mój Kazika.

Odniosłem wrażenie, że lektura tekstu po­zwala odkryć polemiczny ton, krystalizujący się u autora wtedy, gdy w homiliach i ency­klikach Jana Pawła II słyszy głos groźnego hierarchy, który mówi do wiernych w formule krytyki „cywilizacji śmierci”. Man podejmuje też trudną dla Kościoła kwestię przepychu, której nie może rozwiązać pomimo reforma­cji, a i wewnętrznych reform. Chociaż dokony­wał ich również polski papież, rezygnując sym­bolicznie z lektyki i innych atrybytów kościel­nej władzy. W tekście mowa jest o złotym ciel­cu. Nie tylko w wymiarze hołdowania dobrom materialnym przez kapłanów, ale i kultu, ja­kim lubią się otaczać, co rykoszetem uderza w Jana Pawła II, któremu w Polsce postawio­no ponad tysiąc pomników. Ta kwestia też jest poruszona, zarówno w sztuce, jak i w słu­chowisku.

Man, dbając o żywy przekaz i dramatur­gię, włożył wszystkie trudne kwestie w usta Polityka granego przez Adama Woronowicza. Zabieg obsadowy to ciekawy, bo pomimo wielu drapieżnych kreacji teatralnych Woronowicz wciąż kojarzy się dużej części odbiorców z ty­tułową rolą w filmie Popiełuszko. Tymczasem w słuchowisku Mana gra Polityka-dyktatora. Kraj pochodzenia nie jest konkretny — Jan Pa­weł II odwiedzał przecież wiele niedemokra­tycznych państw, przypominając o znaczeniu godności człowieka i wolności.

Po raz kolejny muszę przywołać wrażenia z lektury, w której Polityk wydawał mi się oso­bą mówiącą do Papieża buńczucznie, a nawet bezczelnie, jeśli wziąć pod uwagę, że jego ce­lem jest uzgodnienie pielgrzymki, która ma wzmocnić pozycję dyktatora w jego kraju i na arenie międzynarodowej. Polityk uderza w Pa­pieża ze wściekłością, insynuując podstępne tworzenie, jak to definiuje, duchowej dyktatu­ry, która w przeszłości była wprowadzana rów­nież przemocą poprzez mordy religijne i po­lityczne, będące zaprzeczeniem nauki Chrys­tusa. Polityk podejmuje polemikę na gruncie materializmu, złośliwie przypominając, że wygnanie przez Chrystusa handlarzy ze świąty­ni było pozbawione sensu, bo przecież świą­tynie to dobre miejsce do handlu, zaś Chrystus w zamian rzekomo nic nie zaproponował.

To, co mogło być niemal szatańską drwiną — a Man miał na początku pomysł, by dialog z Papieżem prowadził diabeł — w interpretacji Adam Woronowicza straciło moim zdaniem dynamikę. Aktor jakby się zawahał, czy grać rolę odważniej, wbrew swoim przekonaniom. Odbiegając zaś, być może, od intencji autora, przekonał reżysera — w tej roli również Tomasz Man — by prezentować Polityka spokojniej i ciszej.

Man znalazł sposób, by w dobie pandemii, gdy Włochy są zamknięte, stworzyć foniczną aurę Watykanu. Poprosił kuzynkę, by nagrała bijące w Rzymie dzwony, zaś zaprzyjaźnione­go aktora ze Sieny, by zarejestrował w tamtej­szej katedrze modlitwę po włosku i łacinie. W ten sposób wkracza do słuchowiska aura metafizyki, której Polityk, materialista używa­jący przemocy wobec opozycji, nie jest w sta­nie zrozumieć. Tymczasem Papież podkreśla wolę dialogu prostym „zapraszam”. Stara się wysłuchać gościa i zrozumieć jak na spowie­dzi. Częściej słucha, niż mówi.

Zdzisław Wardejn zagrał dzięki temu doj­rzałego kapłana. Jego Papież jest impregno­wany na prowokacyjne tyrady. Na kolejne ataki i zaczepki odpowiada krótko i rzeczowo, czując, że rozmowa będzie miała sens, gdy zgasną negatywne emocje i ustanie polityczna gra. A choć mamy zachowaną jedność miejsca i czasu, Papież pozostawia też Polityka w sa­motności, jakby dając mu czas do przemyśleń. Sam zaś udaje się do domu opieki społecznej, aby się pomodlić i odprawić mszę.

Gdy ostatecznie, w trzecim akcie, słabnie impet ataku dyktatora — Papież przypomina, co jest istotą nauczania Chrystusa, a jest nią przecież miłość. I siła tej miłości zaczyna kru­szyć Polityka, w którym przywódca Kościoła — nawet wbrew samemu dyktatorowi, pragną­cemu pozostać cynicznym graczem — zauważa dobro, które jest w każdym człowieku. I gdy Polityk używa ostatniego chwytu retorycznego, że jest dyktatorem na obraz i podobieństwo Boga, gdy szydzi, że najgroźniejsza jest dyk­tatura w imię miłości, kiedy poprzez emocje człowiek chce podporządkować sobie drugą osobę — Papież zwraca uwagę, że o prawdzi­wej miłości można mówić tylko wtedy, gdy nie odbiera się nikomu wolności. W tym zaś tkwi sedno niedemokratycznych rządów, że — w imię rzekomego dobra wspólnego — chcą zbawiać na siłę. To kwintesensja totatalitaryzmu, w którym dyktatorzy decydują, co dla wszystkich ma być dobre. To wszakże nie ma nic wspólnego z wolnością — akcentuje Papież.

Tomasz Man podkreślał, że wiele cech Po­lityka zaczerpnął z historii. Per pan próbował mówić do Papieża generał Wojciech Jaruzelski, co skończyło się przerwaniem spotkania, a sły­nący z kamiennej twarzy I sekretarz PZPR spłynął zimnym potem. Jednak Polityk ma też cechy współczesnych przywódców, a kwestia rządów, które muszą szanować wolność oby­wateli, brzmi w radiowej wersji Papieża wyraź­nie. Co powiedziałby dziś Polakom Jan Paweł II, gdyby żył, pielgrzymując do Polski, kiedy tak bardzo skłóciliśmy się ze sobą i jak ni­gdy potrzebujemy autorytetu, który ostudził­by animozje, przywrócił dialog i wzajemny szacunek?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji