Artykuły

Sezon pedagogów teatru

W czasie pandemii teatry proponowały swoim widzom wiele działań, z których znaczna część miała charakter edukacyjny. W rozpoczynającym się właśnie sezonie budowanie relacji z publicznością będzie wielkim wyzwaniem instytucji kultury. Jaką rolę w tym zadaniu może odegrać pedagogika teatru?

Od marca sytuacja teatrów zmieniała się jak w kalejdoskopie — nieustannie przemieszczają­ce się szkiełka ukazywały oczom patrzącego co­raz to nowe obrazy. Zamknięte na głucho budyn­ki. Nieśmiałe próby przenoszenia działań do sieci. Rekordowe liczby widzów onlinebwych transmisji. Marzenia o powrocie do przestrze­ni teatralnych. Pierwsi widzowie w maseczkach oddaleni od siebie, czytający zbiory zasad bezpiecznego przebywania w instytucjach i re­gulaminy wprowadzone na czas trwania epi­demii COVID-19. Z lektury wywiadów ze specjalistami z działów PR przeprowadzonych przez Huberta Michalaka i zamieszczanych na portalu teatrologia.info w cyklu „Rozmowy czasu kwarantanny” — bogatego i na razie jednego z niewielu źródeł dających wgląd w tętno życia teatralnego w pandemii — wyłania się obraz pę­dzącego pociągu w samym środku sezonowej trasy, któremu wirus gwałtowanie zaciągnął hamulec. Stanął w szczerym polu, a zdezorien­towani pracownicy próbowali rozeznać się w okolicznościach awarii, by profesjonalnie obsłużyć pasażerów. „Na szczęście udało się nam na chwilę zatrzymać i zadać kilka pytań: «po co?», «dla kogo?» — i dopiero potem: «co i jak?»” — mówi w jednym z wywiadów Kata­rzyna Krajewska, sekretarz literacka i pedagożka teatru we Wrocławskim Teatrze Lalek[1].

Nie wszyscy byli w takiej sytuacji. Wielo­krotnie wygrywało przekonanie, że szybkie decyzje są lepsze niż ich brak, a popełnianie błędów jest sensowniejsze od cyzelowania ko­munikatów i szukania perfekcyjnych rozwią­zań. Trudno się zresztą dziwić — epidemia to stan bezprecedensowy, na który nikt nie miał przygotowanej strategii ani opracowanych pro­cesów. Działaliśmy reaktywnie i intuicyjnie.

Przestrzenią codziennego funkcjonowania stał się Internet. W przypadku teatrów począ­tek pandemii to czas prezentacji zarejestrowa­nych spektakli, zarówno tych archiwalnych, jak i z bieżącego repertuaru. Transmisje, traktowa­ne najczęściej jako proteza doświadczenia tea­tralnego, okazały się najprostszym, a zarazem najbardziej efektywnym sposobem podtrzymy­wania relacji z widownią. Ludzie teatru wyra­żali wiele zastrzeżeń dotyczących sensu takie­go działania, gorące dyskusje budziły również kwestie prawne związane z licencjami czy wi­zerunkiem artystów.

Natomiast publiczność do takiego rodzaju uczestnictwa w życiu teatralnym podeszła entuzjastycznie, czego wyrazem były ogromne widownie, szczególnie na popularnych i nagra­dzanych spektaklach (świetnym przykładem są Cząstki kobiety w reżyserii Kornéla Mundruczó z TR Warszawa). Liczne świadectwa pozytywnego odbioru i oceny tej drogi przed­stawia Bogna Kietlińska, autorka ankiety „Te­atr w czasach epidemii koronawirusa w Pol­sce”, podczas webinarium „Przerwane relacje z publicznością. O pracy z widzem w czasie pandemii[2]” realizowanego przez Dział Peda­gogiki Teatru Instytutu Teatralnego, w któ­rym na co dzień pracuję. Ankietowani, choć narzekali na jakość nagrań i tęsknili za kon­taktem z innymi widzami (a także za kurzem, ciemnością, patyną oraz niewygodnymi fote­lami), jednocześnie cieszyli się z możliwości powrotu do starszych przedstawień, oglądania nagrań spoza swojego teatru (także z zagrani­cy) bez ponoszenia kosztów podróży, decydo­wania o czasie projekcji, jej tempie i stroju, w któ­rym się na swoją kanapę przychodzi. Część teatrów zapewniała także możliwość spotkań z aktorami czy twórcami spektakli, a instytucje i organizacje mające w ofercie warsztaty do spektaklu przenosiły je do sieci.

Przedpandemiczne życie teatralne skupiało się na produkcji i prezentacji spektakli. Online'owe życie teatru cechuje daleko większa dywersyfikacja. Teatry błyskawicznie rozpo­częły działania służące walce z koronawirusem (przede wszystkim szycie maseczek i pro­dukcja przyłbic). Nieco później zaczęły publi­kować materiały samodzielnie nagrywane lub transmitowane na żywo z domów osób wystę­pujących: czytanie i opowiadanie bajek, tutoriale plastyczne, taneczne, krawieckie itp„ róż­nego typu warsztaty, webinaria. O programie często decydowała mobilizacja pracowników teatrów: możliwość skorzystania z ich potencjału i jak najszerszej gamy umiejętności[3], a tak­że ich chęć nauki (choćby obsługi aplikacji, do­tychczas rzadko używanych lub nigdy niewy­korzystywanych na polu teatru i edukacji — choćby Zooma). Stopniowo zaczęto wdrażać większe inicjatywy, wymagające technicznego i technologicznego przygotowania, a czasami także finansowego wsparcia.

Ogromną część z podejmowanych w czasie pandemii działań stanowią te o charakterze edu­kacyjnym — choćby materiały instruktażowe, warsztaty dla różnych grup, oferta dla dzieci. Jednak rzadko wspominało się o nich podczas lockdownu — być może stale niska ranga edu­kacji i pedagogiki teatru nie pozwalała na wy­korzystanie tej nomenklatury w kryzysowej sytuacji, a może pedagodzy teatru (którzy nie są też przecież jakąś dużą grupą zatrudnio­nych, choć ich liczba stale się zwiększa) wcale nie okazali się kluczowymi graczami.

A właśnie pedagodzy teatru są (a w każdym razie powinni być) w instytucjach i organiza­cjach osobami najbardziej związanymi z pub­licznością, zorientowanymi w jej preferencjach, potrzebach, wskazującymi kierunki rozwoju. Wobec niepewnej sytuacji ich ranga powinna rosnąć, bo odbudowywanie relacji z widownią będzie teraz wyzwaniem. Wcześniej uwagę na ten aspekt zwracał Piotr Morawski w tekście Musimy zwolnić opublikowanym w „Dwutygod­niku , doradzając zainteresowanie się tą dziedzi­ną również artystom[4]. Z kolei Dorota Ogrodzka, prezeska Stowarzyszenia Pedagogów Teatru, w artykule Teatr nowego uczestnictwa na ła­mach „Dialogu” świetnie przybliżała ramy dzia­łań pedagogiczno-teatralnych, a także opisy­wała kilka eksperymentalnych, społeczno-ar­tystycznych projektów prowadzonych w pan­demii przez kierowaną przez nią organizację[5]. Mój głos uzupełnia te refleksje i jest wyrazem lobbowania za wzrostem znaczenia pedagogów w teatrach instytucjonalnych.

Co robią pedagodzy?

Nikt nigdy nie skatalogował zbioru ich zadań — są one zależne i od typu czy rodzaju teatru, w którym działają, i od predyspozycji, wykształcenia i doświadczeń samych peda­gogów. Zawsze osią jest budowanie bliskich relacji z publicznością, często nawet z poszcze­gólnymi widzami czy odbiorcami działań. Od­bywa się to na różne sposoby: przede wszyst­kim przez programowanie oraz prowadzenie różnego typu warsztatów tematycznych (do spektakli), realizację projektów (zwłaszcza angażujących różne grupy rzadziej odwiedzające teatr i słabiej znające to medium), spotkania, rozmowy. Ta praca wymaga nieustannego słu­chania artystów i widzów, kreatywności w po­szukiwaniu dróg łączenia ich, wrażliwości na współczesny język teatru i sprawy lokalnych społeczności. Wypowiedź Doroty Kowalkow­skiej, jednej z najciekawszych pedagożek tea­tru w naszym kraju, do niedawna związanej z Teatrem Dramatycznym im. Jerzego Szaniaw­skiego w Wałbrzychu, pozwala dostrzec, jak ambitne, ale też różnorodne zadania stoją przed taką osobą oraz jak szerokie kompeten­cje musi ona mieć: „Otwiera dostęp, rozluźnia widza i teatr, wprowadza żywioł zabawy i od­dech, dynamikę, pozwala patrzeć na teatr ze zdrowego dystansu. […] pomaga rozpoznać potrzeby widza […]. Pedagog teatru przede wszystkim daje widzowi kompetencje, któ­re są potrzebne do tego, żeby podejmował dia­log z tym, co widzi na scenie. Żeby to był dialog, a nie monolog ludzi teatru”. Kowalkowska za­raz też dodaje: „No i nie mogę przemilczeć faktu, że w naszej rzeczywistości pedagog jest zmuszony wynajdywać źródła finansowania, zdobywać granty, wymyślać projekty, pisać sprawozdania”[6]. Pedagodzy znają więc lokal­ne środowisko, do którego teatr adresuje ofer­tę, ale też są zaznajomieni z regułami projek­towego działania w świecie systemów gran­towych.

Ze znanych mi grup zawodowych działają­cych w teatrach właśnie edukatorzy zdają się najbardziej elastyczni. Cytat z Zimy Muminków Tove Jansson: „Wszystko jest bardzo nie­pewne i to właśnie mnie uspokaja”, właściwie mógłby być mottem tego środowiska. Swoje metody pracy muszą różnicować nie tylko ze względu na różnorodność grup, z którymi się spotykają, i zagadnień, którymi się zajmują, ale także ze względu na okoliczności — jedna z najbardziej typowych opowieści przedsta­wicieli tego zawodu dotyczy niespodziewanej zmiany przestrzeni warsztatowej, wielkości grupy, czasu pracy. We wspominanym już wy­żej tekście Teatr nowego uczestnictwa Dorota Ogrodzka świetnie pokazuje, że analizowanie zastanych warunków oraz włączanie ich do procesu jest także jądrem pedagogiczno-teatralnych idei: „[…] projektując warsztaty czy procesy twórcze, uwzględniamy warunki, re­alność, przeżycia i sytuacje osób lub grup, które zapraszamy do uczestnictwa, współtwórstwa. Pedagogika teatru jest zakorzeniona w re­alności, w rozpoznaniu kontekstu i momentu, rozpięta jest pomiędzy tym, co egzystencjalne, a tym, co polityczne. Taka perspektywa spra­wia, że okoliczności nigdy nie są ostatecznie przeszkodą, raczej warunkami brzegowymi, »tym, co jest«, tym, co najpierw trzeba uznać i zauważyć […]”[7].

Tym, co trzeba uznać i zauważyć, jest skom­plikowana sytuacja najbliższego sezonu. Ukła­danie repertuarów i programów wobec wzra­stającej liczby zachorowań oraz zapowiedzi wprowadzania okresowych obostrzeń w po­szczególnych powiatach sprawia, że pytaniu, czy widzowie będą chcieli wrócić do teatrów i oglądać spektakle, siedząc w maseczkach, towarzyszy pytanie, czy w ogóle będą mogli to robić. Wypada zapewne przygotowywać się na hybrydowy system pracy, łączący spo­tkania na żywo z wydarzeniami online. Ogrom­ne zmiany czekają teatry lalkowe oraz te in­stytucje, które swoją działalność opierają na szkolnych grupach zorganizowanych — zapra­szanie klas w najbliższym czasie może okazać się bardzo utrudnione.

Co mogliby robić pedagodzy?

Przygotowując ten tekst, długo wahałam się, czy nie ulegam syndromowi Polyanny, sze­rzej opisanemu przez zespół badaczy z po­znańskiego Uniwersytetu Adama Mickiewi­cza w drugiej części raportu Życie codzienne w czasach pandemii. Polega on na skłonności do szukania pozytywów, mogącej się okazać formą symbolicznej przemocy, motywującej jednostki do podejmowania aktywności[8]. Kie­dy pierwszy raz przeczytałam apel Piotra Mo­rawskiego o dowartościowanie pedagogiki, nieco się więc przestraszyłam. Próby trakto­wania pedagogów jak cudotwórców, dzięki którym można sprzedać średnio udane spek­takle, a te trudne włączyć do repertuaru po do­daniu do nich oferty warsztatowej lub mate­riałów edukacyjnych, zawsze napawały mnie niechęcią. Nie chciałabym więc, by teraz właś­nie pedagogika teatru uważana była za jedyny ratunek dla teatru. Zdaję sobie sprawę za­równo z tego, jak skomplikowaną maszynerią jest teatr, jak i z tego, że pedagog teatru sam sobie nie poradzi, a oczekiwanie od niego wzięcia na barki odpowiedzialności za kieru­nek, w którym ma zmierzać teatr, byłoby z wie­lu powodów nadużyciem.

Z drugiej jednak strony — po doświadczenie i umiejętności tej właśnie grupy zawodowej warto w obecnej sytuacji sięgnąć. To pedago­dzy teatru z samego wchodzenia na widownię czy z zapoznawania widzów z regulaminami bezpieczeństwa w maskach będą potrafili zro­bić prawdziwy happening artystyczny (który jednocześnie pozwoli widzom na komfortowe zorientowanie się w nowych warunkach). Oni także na tyle opanowali technologię kompu­terową, że są w stanie prowadzić angażujące zajęcia i spotkania online. Mogą przewodzić grupom teatralnym, stwarzając — nie tylko w sieci, również na żywo — przestrzeń do rozmowy, dając ludziom szansę na uwolnienie i przepracowanie emocji. Ich uważność na gru­pę przekłada się także na zespół, który są w sta­nie sprawnie wciągnąć do współpracy, wyko­rzystując jego potencjał. Niezwykłym zaso­bem jest także doświadczenie bliskiej pracy z twórcami, dzięki czemu pedagodzy rozu­mieją ich idee i mogą stać się wymarzonymi partnerami do dyskusji i kreowania nowych projektów angażujących widownię. Bo prze­cież wszystko wskazuje na to, że budowanie relacji z publicznością stanie się już wkrótce dla teatru polem wielkiego eksperymentu, jeszcze większego niż do tej pory. Czy to właś­nie pedagodzy teatru okażą się asem w ręka­wach dyrektorów?

Przypisy

  1. ^ Teatr w sieci to eksperyment, [z K. Krajewską i S. Gorzak rozmawia H. Michalak]; źródło: https://teatrologia.pl/rozmowy/- hubert-michalak-teatr-w-sieci-to-eksperyment/. 
  2. ^ Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=8UYbjfXx_Kc. 
  3. ^ Szczegółowe informacje na temat funkcjonowania poszczegól­nych grup zawodowych powinien już wkrótce przynieść raport z badania pracownic i pracowników teatrów w sytuacji pandemii, realizowanego przez zespół badaczy w składzie: Michał Bargielski. Anna Buchner. Katarzyna Kalinowska. Katarzyna Kułakowska i Mana Wierzbicka, na zlecenie Instytutu Teatralnego. 
  4. ^ P. Morawski, Musimy zwolnić, źródło: https://www.dwutygodnik.com/artykul/8826-musimy-zwolnic.html. 
  5. ^ D. Ogrodzka, Teatr nowego uczestnictwa; źródło: http://www.- dialog-pismo.pl/przedstawienia/teatr-nowego uczestnictwa. 
  6. ^ Towarzyszyć w biegu, [z D. Kowalkowską rozmawia J. Krukowska], [w:] Pedagogika teatru. Kierunki, refleksje, perspektywy, red. J. Czarnota-Misztal, M. Szpak, I. Kruk-Żurawska, Warszawa 2018, s. 106-107; źródło: https://issuu.com/instytut.teatralny/docs/pedagogika_teatru_  wersja_inteneto.
  7. ^ D. Ogrodzka, Teatr..., dz. cyt. 
  8. ^ Źródło: https://issuu.com/wydzialsocjologiiuam/docs/z_ycie_ codzienne_ w_czasach_pandemii._raport_z_drug. 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji