Artykuły

Z pamiętnika wielkiej aktorki

Na blogu Krystyny Jandy, przeniesionym właśnie na papier, najbardziej intrygujący jest stosunek aktorki do siebie samej. Ten nieczęsty w Polsce gombrowiczowski czy allenowski rodzaj egoizmu.

Krystyna Janda pisze na swoim blogu: „Od lat unikam wypowiedzi prywat­nych, gazetowych ankiet w rodzaju: czy pamięta pani swój pierwszy poca­łunek. Nie znoszę, rzucam słuchaw­ką… O co więc mi chodzi? Dlaczego się zgodziłam? Na moich warunkach ko­munikuję się z ludźmi. I to jest naj­ważniejsze”.

Strona internetowa Krystyny Jan­dy żyje od roku 2000. Teraz ukazuje się na papierze, w sześciu tomach — pierwszy już jest — które, jak każdy dziennik, będzie się czytać jak powieść.

Czym jest ten blog — dla niej? Dla nas? „To wielka przygoda — pisze. — Waż­na codzienna praca, sposób porozu­miewania się z ludźmi, zapisywania te­go, co może mieć społeczne znacze­nie, bo jest ważne dla mnie”.

O internecie zwykło się mówić, że łącząc ludzi, paradoksalnie, sprzyja izolacji. Dla Krystyny Jandy, wycho­wanej w czasach cenzury, internet jest miejscem wolności i prawdy, „rodza­jem spotkania z publicznością” — „eks­kluzywnym towarzystwem”, które „po­trzebuje siebie nawzajem”. Wbrew opi­niom, że tego rodzaju błogi służą kre­owaniu wizerunku, Janda wjednym z pierwszych wpisów zauważa po pro­stu: „tutaj się jakby mniej udaje”. W swoim dzienniku nie tyle kreuje wła­sne wizerunki, ile je podważa.

Wiemy, że najgłębszą prawdą wca­le nie musi być ekshibicjonistyczne wyznanie — prawda objawia się w sztu­ce, i to w słowach niekoniecznie wła­snych. Czym innym — pyta — jest opowiadanie o sobie, zwierzanie się ze swo­ich myśli i poglądów i uczuć, jak nie in­terpretacją samej siebie? I czy to się za­sadniczo różni od interpretacji roli? Dla niej każda rola jest „opowieścią o tym, kim jestem, jak czuję i myślę, ja­kim jestem człowiekiem. I żaden re­żyser świata nie jest w stanie tego wy­reżyserować, przykryć, całkowicie zmienić”. W dzienniku Krystyna Jan­da precyzyjnie reżyseruje siebie.

Dla niej „bycie na scenie jest natu­ralniejszym stanem niż chodzenie po ulicy, granie jest łatwiejsze niż życie”. W dzienniku relacjonuje swoje uro­dziny. Mówi: było „bardzo spokojnie i miło”. Ale najważniejsze było co in­nego: „że grałam wieczorem, bo to mi przywróciło rozum, a już był najwyż­szy czas…”. Oto paradoks aktora: w dzienniku dlatego jest z nami tak prawdziwa, że gra. Nieustannie się mie­ni. Sama jest nienasyconym widzem, który wciąż się uczy świata, podpatruje go i na naszych oczach zamienia rze­czywistość w komediowe lub drama­tyczne scenki.

Potrafi włączyć w swoje pisanie cu­dze, krytyczne spojrzenie. Jak w zapi­sie z 2000 roku, gdzie pyta swego mę­ża Edwarda Kłosińskiego, czy ją kocha. I na bieżąco notuje jego odpowiedź: , A do czego ci to potrzebne?”. Janda: „Potrzebne mi to do istnienia!”. Na to on, jakby się słyszało jego głos zza ka­dru: „Nie odpowiem ci. Bo zaraz to wy­płynie w internecie”.

Dba o czytelników, traktuje ich jak rozszerzoną rodzinę. W antraktach opowiada dowcipy. Każdy zapis koń­czy przestrogami i życzeniami, jak w dawnych listach do bliskich:

„Dobrego dnia zimowego. Uwa­żajcie na drogach. Ubierajcie się”.

„Błagam was, przebadajcie się na raka jelita grubego”.

„Dobrej niedzieli. Pomódlcie się dziś i za mnie, tak przy okazji i po znajomosci.

Godziny wpisów: piąta, szósta ra­no. A do tego jeszcze w nocy, „w ra­mach wyrzutów sumienia i nadrabia­nia obowiązków macierzyńskich” przegląda zeszyty młodszego syna. Dopiero co wróciła z występów na Śląsku, skąd przywiozła taki obrazek: McDonald’s w Częstochowie, w którym „zawsze nocą można spotkać gwiazdy. Zmę­czone, bez makijaży, z siniakami pod oczami, ze zdartymi glosami… półprzytomne, jedzą bogowie estrad i scen oraz ekranów hambugery popijają co­lą. Sama chciałam tam poprosić kilku o autografy…”.

Przez błoga przewija się masa oso­bowości. Tadeusz Mazowiecki i niania Honorata. Andrzej Wajda, Jerzy Ra­dziwiłowicz, Maja Komorowska, Ewa Błaszczyk, Magda Umer, Iga Cembrzyńska, Daniel Olbrychski, Marek Kondrat, Mirosława Dubrawska, Istvan Szabó. Wspaniała jest analiza osobo­wości aktorskiej Ireny Eichlerówny czy charakterystyka Emmy Thomp­son w Dowcipie Mike’a Nicholsa, wspomnienie Janiny Romanowny. Fil­my. Spektakle. Lektury (Proust, Eliot, Szymborska, Barańczak). Jest nawet poglądowy wykład kabały. Indeks prze­wijających się nazwisk i tytułów byłby spory. Ale nie dla nich ani nie dla plo­tek chłonę ten dziennik, poddaję się jego zmiennemu rytmowi. Tym, co naj­bardziej intryguje i najwięcej dąje, jest stosunek autorki do samej siebie. Nie­częsty w Polsce — trochę gombrowi­czowski czy allenowski — rodzaj ego­izmu. Miłość własna, którajest cnotą, bo prowadzi do rozdawania, oddawa­nia siebie.

Z podziwem czyta się wyznanie spi­sane z okazji uznaniajej wjakiejś an­kiecie za „wzór do naśladowania”.

„W życiu zawodowym zajmuję się tylko sobą i zawsze sobą. W życiu spo­łecznym — dobrem mojej rodziny. Je­stem skrajną egoistką, jeśli chodzi o sprawy zawodowe. Zajmuje mnie mój rozwój, moje tematy, moja pu­bliczność, moje gusty i problemy. Bu­duję swoją cholerną kapliczkę z nie­zależnością i spokojem od lat. (…) Zwy­kłym, skromnym, a jednocześnie nie­skromnym z racji mojego zawodu czło­wiekiem. (…) Nie posiadam tajemnicy, która mnie dręczy i rujnuje psychicz­nie. Nie sądzę, aby był na tym świecie ktoś, kto by przeze mnie płakał. (…) «Wzór do naśladowania»? Co to zna­czy?”.

Nie zapomnę spotkania z Krysty­ną Jandą przed realizacją filmu An­drzeja Barańskiego Parę osób, mały czas. Miała zagrać mamę mojej żony, Jadwigę Stańczakową, niewidomą dziennikarkę i poetkę. Janda przyszła na Hożą, do jej dawnego mieszkania, gdzie wszyscy na nią czekali i już od progu wołała: „Tylko nie opowiadajcie mi o niej za wiele!”. Była ciekawa Jadwigi. Ale musiała najpierw odnaleźć ją w sobie. I znalazła

***

Janda w Centrum Premier

Jutro o godz. 19 Kry­styna Janda będzie gościem Centrum Premier Czerska 8/10 w Warszawie. Oka­zja do rozmowy to wydanie jej Dziennika 2000-2002. Spotkanie popro­wadzą Ewa Wieczorek, redaktor­ka naczelna „Wysokich Obcasów Extra”, i Michał Nogaś, dziennikarz „Wyborczej”. Wszystkie miejsca są już za­rezerwowane, ale zapraszamy na transmisję wideo na Wyborcza.pl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji