Artykuły

Dno piekielne

Ambicje były z całą pewnością wielkie. Wstęp został opracowany na podstawie Prologu do Fausta Goethego, całość oparto na konwencji szopki betlejemskiej, a w dekoracji finału wykorzystano kompozycję Marc Chagalla. Rzecz (bo sztuka — powiedzieć za dużo) ma jednego autora i dwóch adaptatorów na scenę, jednego twórcę piosenek i czterech do nich twórców muzyki, dobrego (ale nie tu) reżysera — Ludwika René i bardzo dobrego (również nie tu) scenografa — Adama Kiliana. Zaangażowano konsultanta od spraw jogi i choreografa, a wiarygodność sprawy miały poświadczać wyniki badań socjologicznych wykorzystane w tekście.

Efekt okazał się mizerny. Nieuczesani Czesława Czapowa wystawieni przez teatr STS to jedno z najgorszych przedstawień, jakie można dziś zobaczyć w Warszawie. W równej mierze jest to zasługa „sztuki” jak i inscenizatorów i wykonawców. Miało być ostro i prawdziwie o sprawach młodzieży, a tymczasem od samego początku szeleści na scenie papierowych socjologicznych ankiet, plączą się schematy znane z publicystyki, gaworzą postacie, przemawianie do siebie językiem gazetowym i to bynajmniej nie w intencjach parodystycznych. Zamiast problemów mamy tu ich katalog, zamiast prawdziwych postaci — mdłe ich cienie.

Dodajmy do tego jeszcze mniej niż poprawne aktorstwo, a będziemy mieli znakomitą ilustrację porzekadła na dobrych intencjach. którymi wybrukowano dno piekieł. Szkoda, bo temat wart i pióra i teatru…

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji