Dzieciaki Pana Kleksa
W Teatrze Muzycznym „Roma” trwają przygotowania do premiery musicalu Akademia Pana Kleksa. Szykuje się familijna superprodukcja.
Już 27 stycznia zobaczymy na scenie efektowne animacje, imponującą scenografię, a w głównych rolach dzieci.
Na schodach — biegają. W salach tańca — tańczą. Na korytarzach — obcy jest im krok dostojny. W bufecie — się kręcą. Są również na scenie. I wszędzie wydaje się, że jest ich więcej niż w rzeczywistości. A tak naprawdę jest ich niespełna 40. Wiek od lat siedmiu do 15. Stroje — ciągle jeszcze dowolne — krótkie spodenki, T-shirty, kolorowe bluzy. Ale mają już próby w kostiumach: za nimi przymiarki i poprawki.
Kostiumy rosną razem z dziećmi
— Przyznaję, że po ośmiu godzinach prób głowa trochę boli — śmieje się Wojciech Kępczyński, reżyser Akademii Pana Kleksa. — Są jak iskry. Całą tę gromadę trudno ogarnąć, bo każde z dzieci to ogromna indywidualność — dodaje.
Wystarczy popatrzeć na scenę — wzrok przyciągają i ci najwięksi, i ci mniejsi — jak chociażby Albert Do. — Nazywamy go bratem Albertem. To jeden z najmłodszych w obsadzie, w musicalu zagra też jego brat Leonard — opowiada dyrektor Romy. W kulisach, w czasie gdy na scenie trwa próba, można wysłuchać anegdoty o niemal każdym małym artyście.
Dzieciaki, które zagrają w Akademii…, zostały wyłonione w castingu. Stawiło się na nim około 800 chętnych z całej Polski. Prace nad obsadą trwały od czerwca minionego roku. Latem wybrana grupa była na specjalnych warsztatach w Suchej Beskidzkiej, na których tańczyli, śpiewali, poznawali tajniki gry aktorskiej, ćwiczyli dykcję. — Niektórzy od tamtej pory ogromnie się zmienili. Nie chodzi o rozwój artystyczny, bo naprawdę dzieci są z dnia na dzień lepsze. One przez te ostatnie pół roku najzwyczajniej urosły. Niektórzy z chłopców wyskoczyli 10-15 centymetrów w górę — mówi reżyser.
— Oni rzeczywiście rosną, ale przewidzieliśmy to — kostiumy zostały uszyte z „zapasem”, mają zakładki. Będą „rosły razem z dziećmi” — zdradza Dorota Kołodyńska, autorka kostiumów w musicalu.
Akademia… to najważniejszy punkt w życiu
Każda z ról ma podwójną, a czasem i potrójną obsadę. Kto zagra pierwszą premierę, a kto drugą, było tematem rozmów już od dawna. — To bardzo trudna decyzja. Przyglądamy się dzieciom od samego początku, śledzimy ich postępy, odporność na stres — mówi Wojciech Kępczyński.
— Pomagaliśmy w znalezieniu szkół, również muzycznych. Dzieci i ich rodzice są naprawdę zdeterminowani, zależy im na tym, co robią. Sporo rozmawialiśmy, starając się uświadomić, z czym wiąże się praca w teatrze. Występowaliśmy do szkół, uprzedzając o przerwach w nauce. Są u nas dzieci z daleka, nawet spod Gdańska. Rodzice zdecydowali się wynająć tu mieszkania, towarzyszą dzieciom w próbach — opowiada Kępczyński.
Jakub Badurka jest z Łukowa. Ma 13 lat. Przygotowuje się do roli Adasia. — Mój nauczyciel muzyki był w Romie na Kotach, zauważył ogłoszenie o castingu dla dzieci do musicalu Akademia pana Kleksa. Nawet nie musiał mnie namawiać, mam już obycie ze sceną, z Filharmonią im. Traugutta koncertowałem nawet w Chicago. Ale Akademia… to najważniejszy punkt w moim życiu — mówi Jakub.
Opowiada, jak przechodził kolejne etapy castingu, z którego wyłaniano najpierw 300, potem 150 i wreszcie 60 dzieci, i o momencie, gdy dowiedział się, że zagra główną rolę. Jego tata wynajął mieszkanie w Warszawie, mama została w Łukowie z młodszymi braćmi Kuby. — Najtrudniejszy był dla mnie taniec — przyznaje. — Już nie mam tremy. Mija, gdy ze sceny patrzę na tę wszystkie krzesełka na widowni i wyobrażam sobie publiczność — opowiada chłopiec.
Mówi, że wszystkie dzieci występujące w Akademii… zaprzyjaźniły się ze sobą. — Spędzamy razem mnóstwo czasu, nie ma między nami zazdrości — podkreśla.
Justyna Bojczuk z Warszawy, blondynka z kucykami przygotowująca się do roli Rezedy, opowiada, że o castingu dowiedziała się od znajomej mamy. Dziewczynka też miała przygotowanie wokalne, już wcześniej uczyła się śpiewu operowego. Mimo prób stara się codziennie chodzić do szkoły, bodaj — tak jak w dniu, gdy rozmawiamy — na jedną lekcję. — Rezeda zaprzyjaźnia się z Adasiem, jest bardzo wrażliwa. Sprawia mi przyjemność uczenie się poszczególnych scen i już nie mogę się doczekać występów — mówi Justyna.
— Dzieci są naprawdę imponujące, inteligentne, bardzo dobre aktorsko. Z zainteresowaniem przyglądam się, jak sobie radzą na scenie. W czasie przymiarek oczywiście dziewczynki są grzeczniejsze. Z chłopcami jest trudnej. Czasem nawet bardzo — podsumowuje Dorota Kołodyńska.
Dzień z Panem Kleksem
W sobotę 20 stycznia w Teatrze Muzycznym „Roma” „Dzień z Gazetą i Panem Kleksem”. To wyjątkowa okazja obejrzenia fragmentów musicalu Akademia Pana Kleksa jeszcze przed premierą. Będzie też możliwość zwiedzania kulis teatru. Wśród dodatkowych atrakcji — malowanie buzi przez charakteryzatorki Romy. Zaplanowano też konkurs rysunkowy. Autorzy trzech najlepszych prac zostaną nagrodzeni zaproszeniami na Akademię Pana Kleksa.
Teatr Muzyczny „Roma” (ul. Nowogrodzka 49) można odwiedzać w sobotę w godz. 10-14.