Nora
Mistrzowsko napisana przez Ibsena Nora była w swoim realizmie dramatem tak postępowym na owe czasy (wystawiona 99 lat temu), tak odważnym w stawianych problemach, że spowodowała swego rodzaju przewrót w teatrze końca XIX wieku. Dała początek realizmowi w sztuce, za którym poszło wielu znakomitych dramaturgów (u nas m.in. Gabriela Zapolska), tworzących wspaniałe, grana po dziś dzień dramaty.
Nową Norę oglądamy w Teatrze Ochoty w przekładzie, Jacka Fruhlinga, w reżyserii Jana Englerta, ze scenografią Teresy Buchwald. To dobrze warsztatowo wystawiona sztuka, udany spektakl, w którym podkreślono w konflikcie pomiędzy Norą, a jej mężem problem wyboru drogi życiowej, etyki, moralności. Całkowite załamanie się świata, w którym bohaterka żyła dotąd, skłoniło ją do podjęcia decyzji, która dzisiejszemu pokoleniu może wydawać się naiwna. Sto lat temu była to decyzja, bohaterka, śmiała, ale i tragiczna w swym wyrazie.
W dramacie występuje kilkoro postaci, ale Englert całe „światło" reżyserii skierował na postać Nory. I znakomicie dobrał aktorkę. Jest nią Halina Chrobak, której kreacja stawia ją w równym rzędzie z naszymi największymi „gwiazdami". Halina Chrobak potrafiła dokonać rzeczy istotnej: uwspółcześniła postać Nory rzec można, grają tak, jakby grała dzisiejsza młoda mężatka, która stanęła oko w oko z problemem niszczącym jej dotychczasowe pojęcia o mężu i swoim życiu. Odmienne poglądy na „moralność", dialog obojga wokół tego problemu — oto tło sztuki, uwypuklone w warszawskim Teatrze Ochoty.
Świetna gra Haliny Chrobak pozostawiła w cieniu innych aktorów, którzy — rzecz jasna — stanowią „otoczkę" akcji w sztuce. Są to: Janusz Leśniewski jako doktor Bank, Krzysztof Kiersnowaki jako Helmer, Andrzej Siedlecki występujący w roli Krogstada i Małgorzata Jakubiec-Prażmowski jako Krystyna.
Renesans twórczości Henryka Ibsena, jaki ostatnio przeżywa świat teatralny jest znamienny: widzimy w nim powrót teatru do sztuk, w którym kunszt aktorski jest jedynym i najważniejszym motywem wystawienia dramatu.