Wyśpiewać nadzieję
Polskie gwiazdy światowej wokalistyki tak jak inni artyści dotkliwie odczuwają skutki pandemii. Nie poddają się jednak przygnębieniu. Oto właśnie wydały swe najnowsze płyty. Już same ich tytuły: „Desire" (Pragnienie) Aleksandry Kurzak czy „Vinceró!" (Zwyciężę!) Piotra Beczały zdają się przynosić krzepiący zastrzyk wiary w przyszłość opery.
Oboje nasi śpiewacy są od lat na ustach melomanów i recenzentów, oklaskujących ich popisy na najznamienitszych scenach - od nowojorskiej Metropolitan Opera, londyńskiej Covent Garden, po Paryż, Wiedeń, Mediolan, Monachium. Piotr Beczała uznawany jest za jednego z najlepszych dziś tenorów. Laureat licznych wyróżnień z International Opera Award, czyli operowym Oscarem w 2018 r., Erwin Piscator Award oraz Diapason d'Or w 2020 r. na czele. Ostatnie z trofeów francuska krytyka przyznała artyście za wydany przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina album „Pieśni" Mieczysława Karłowicza i Stanisława Moniuszki, wykonywanych przez Beczałę z akompaniamentem Helmuta Deutscha.
Wybuch pandemii zastał naszego tenora w Żabnicy k. Żywca. Śpiewał tam 25 kwietnia podczas transmitowanej w internecie „Metropolitan Opera at Home Gala" z udziałem 40 gwiazd nowojorskiej sceny (w tym Aleksandry Kurzak i jej męża Roberto Alagny). Jednocześnie, nie tracąc nadziei na powrót spektakli z publicznością, przygotowywał się do roli Radamesa w „Aidzie". Miał w niej debiutować w Met jesienią. Organizatorzy jednak, podobnie jak wiele innych prestiżowych scen i festiwali, anulowali wszelkie tegoroczne plany, przenosząc realizację tytułu aż na 2022 r. Ale nasz pieśniarz ma wystąpić w Nowym Jorku już 31 grudnia 2020 r., na gali otwierającej nowy sezon. Natomiast już 8 i 10 października Beczała zaśpiewa tytułową partię w „Wertherze" Masseneta w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej.
Nie czekając na te i inne okazje, wydał teraz świetną płytę. Demonstrującą atuty wzbogacające jego możliwości głosowe. Artysta, podziwiany kiedyś w repertuarze mozartowskim, potem romantycznym, zdolny jest od jakiegoś czasu odzwierciedlać także dramaty silnie osadzonych społecznie bohaterów włoskich oper werystycznych. W nowym wydawnictwie wykonuje arie z oper Mascagniego, Cilei, Giordano, Leoncavallo oraz aż siedmiu dzieł Pucciniego. Właśnie od dwóch arii Cavaradossiego z „Toski" tego kompozytora całość się zaczyna, a kończy słynnym „Nessun dorma" z jego opery „Turandot". Trudno o lepszą klamrę, ale i pozostałych 16 arii to popis wybornej dyspozycji Beczały w repertuarze, który będzie wykonywał przez lata. Zapewne sięgnie doń w lutym 2021 r., kiedy to ma dać koncert z orkiestrą i chórem w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej.
---
Piotr Beczała „Vinceró!"
Soliście towarzyszy Orquestra de la Comiinitat Valenciana i chór z Walencji pod dyr. Marco Boemiego
Wyd. Pentatone
Wcześniejszym, bo już grudniowym wydarzeniem na tej scenie mają być występy Aleksandry Kurzak, najbardziej rozchwytywanej w świecie polskiej wokalistki operowej. Pandemia uwięziła ją w Paryżu, wraz z mężem i sześcioletnią córeczką. Artystka doskonale radzi sobie w koncertach i spotkaniach internetowych, ale marzy o powrocie do normalności i żywego kontaktu z publicznością. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, trzykrotnie zaśpiewa w Warszawie tytułową partię we wznowieniu „Madame Butterfly". W tej roli udanie debiutowała przed rokiem w stolicy podczas plenerowego spektaklu pod Pałacem Kultury. Aria z II aktu opery Pucciniego znalazła się także na najnowszym albumie znakomitej sopranistki - „Desire", rekomendowanym esejem legendarnego brytyjskiego krytyka Johna Allisona. Wśród 11 dalszych pozycji z tej płyty są m.in. nader efektownie wykonane arie z oper Verdiego, Pucciniego, Bizeta, Czajkowskiego, a także przejmująca skarga Halki z opery Moniuszki. Wokalistka nigdy nie przepuszcza okazji do promowania polskiego repertuaru.
Aleksandra Kurzak
---
„Desire"
Solistce towarzyszy wiedeńska Morphing Chamber Orchestra pod dyr. Frederica Chaslina
Wyd. Sony Classical