Sztuka z pomysłem
Antygonę znamy wszyscy ze szkolnej lektury. I tak ją na ogół traktujemy, jak wszystkie książki, które czyta się nie z własnego wyboru i dla własnej przyjemności lecz z przymusu.
Zapowiedź wystawienia jej na płockiej scenie przyjmowana była z mieszanymi uczuciami.
Płocka inscenizacja Antygony Sofoklesa mile rozczarowuje. Reżyser Andrzej Koper i scenograf — Wojciech Zembrzuski znaleźli pomysł na to, by antyczną tragedię pokazać inaczej. Wprowadzeniu do sztuki, w atmosferę i konflikty tamtych czasów służą maski na wzór tych w jakich występowali aktorzy w starożytnej Grecji. Jest też i chór komentujący, co się dzieje na scenie. Widzowie zaś nie są bierni, lecz wciągnięci w wir wydarzeń poprzez zastosowanie prostego zabiegu, a mianowicie usadzenie ich na ławach wprost na scenie. Zarówno Kreon ze swymi racjami i Antygona ze swymi wątpliwościami zwracają się do widzów bezpośrednio, twarzą w twarz. Aktorów można niemalże dotknąć. Bliskość bohaterów sprawia, że i ich problemy stają się nam bliższe Oszczędna ale wyrazista scenografia nie rozprasza uwagi, przeciwnie pozwala na skoncentrowanie jej na tym co najważniejsze.
A najważniejszy jest odwieczny problem wyboru. Zarówno Kreon jak i Antygona muszą zdecydować się które prawa są ważniejsze boskie czy ludzkie, i którym trzeba się podporządkować. Każdy z dwójki głównych bohaterów ma swoje racie i swoje argumenty, którymi stara się przekonać widzów. Jakże współcześnie brzmi ten fragment tekstu Sofoklesa. w którym Kreon mówi, że „władza do żywych należy i nigdy nie ścierpi sprzeciwu”.