Artykuły

„Burza” w Teatrze Małym

Nie mają ostatnio szczęścia widzowie do Szekspira ani Szekspir do teatru. Nawet pokazywane w telewizji przez kilka sezonów Dzieła wszystkie, w angielskim wykonaniu, nie byty najlepsze. Ostatnia premiera Burzy w Teatrze Małym, opracowana i wyreżyserowana przez Krystynę Skuszankę, także nie przyczyniła się niestety do poprawy tego stanu.

A przecież Burza to „majstersztyk” mistrza, zawierający najlepsze kąski jego literackiego i dramatycznego warsztatu. W odwieczny schemat zdrady władzy wpisuje tu Szekspir mądrość widzenia świata i ludzi. W losy bohaterów wtopione zostały najważniejsze kierunki ludzkiego działania — dążenie do niezależności i samorealizacji, do wzajemności uczuć. Dramat odsłania nie tylko trudności, jakimi usłana jest droga do sukcesu, ale i czczy smak powodzenia, uczucie pustki wieńczącej dzieło.

— Zbyt łatwe zwycięstwo — mówi Prospero — czyni nagrodę zbyt tanią. — Jest to nie tylko główny motyw Burzy, lecz jakby podsumowanie filozofii wyrażonej w całym dorobku wielkiego pisarza. Również dramaturgicznie jest Burza wdzięcznym utworem do realizacji scenicznej. Poetycka i komiczna zarazem daje doskonale możliwości dla twórczej wyobraźni.

Tymczasem na scenie Teatru Małego Krystyna Skuszanka proponuje Burzę w „mini skali”, okrojoną, wypreparowaną, dostosowaną do skromnych niestety możliwości, prowadzonego przez siebie teatru. Nieudane jest w tej realizacji niemal wszystko. Od rekwizytów po koncepcję postaci. Śmieszna nie groźna — jest katastrofa statku, spowodowana przez Prospera jako kara, gdy aktorzy wymachują „symbolicznym” modelem statku-zabawki. Podobnie, gdy aktor obraca wysoko nad głową wielki globus, mający przywołać skojarzenie świata-zabawki w ręku bogów.

Zamazany został cały schemat fabularny dramatu. Kto nie zna Burzy, nie bardzo połapie się w całości. A przecież młodzież ma na ogół jedyny kontakt z twórczością Szekspira właśnie poprzez teatr. Nie dociera również tekst „podzielony na głosy” aktorów i pozbawiony poetyckiej aury. Ciężaru odpowiedzialności za słowo nie jest w stanie (sam) udźwignąć nawet aktor tej klasy co Krzysztof Chamiec. Szkoda również talentu Krystyny Królówny, której kobiecość i aktorska swoboda raczej przeszkadza niż pomaga w wykonywaniu męskiej roli marynarza Trynkuli. Na wyróżnienie zasługiwałaby Jolanta Grusznic — wdzięczne ruchy, nastrojowy śpiew — gdyby jej rola nie była tylko „II wcieleniem Ariela”.

W dorobku reżyserskim Skuszanki jest to już piąta inscenizacja Burzy (po ostatniej z 1970 r. w Det Norske Teatret w Oslo). Może „bohaterowie są już zmęczeni”?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji