Jeszcze raz doktor Judym
Tym razem na scenie warszawskiego Teatru Ochoty. I to w inscenizacji niezwykle udanej i — co najważniejsze — trafiającej do współczesnej wrażliwości.
Cieszy to tym bardziej, że spektakl ten zaprezentowano tuż po premierze filmu Włodzimierza Haupego — filmu, który tak bardzo wszystkich zawiódł.
W recenzji tego obrazu zwróciliśmy uwagę, jak ogromna to szkoda dla wychowania: przecież Judym, to postać-symbol, symbol pewnej postawy, postawy człowieka niepogodzonego ze światem, buntującego się przeciwko wszelkim przejawom zła, wygodnictwa i konformizmu, to wzór określonego zachowania moralnego.
Dlatego też wspomnianą recenzję kończyliśmy słowami: "„onieważ film Haupego tak bardzo zawiódł, nie pozostaje nic innego, jak żywić nadzieję, iż — być może — znajdzie się jeszcze twórca, który oprócz słownych deklaracji, potrafi również swoim dziełem sprowokować do interesującej współczesnej dyskusji nad sensem i treścią życia, nad najważniejszym i decydującym wyborem”.
I znalazł się taki twórca. Jest nim Jan Machulski, który przygotował właśnie owo przedstawienie w Teatrze Ochoty, spektakl konfrontujący w 50-lecie śmierci Stefana Żeromskiego — mit Judyma ze współczesnym odbiorem, dzisiejszymi sądami i wyobrażeniami.
Przedstawienie w Domu Kultury przy ulicy Reja, gdzie mieści się Teatr Ochoty, to właśnie przede wszystkim prolog do takiej dyskusji. Prolog zwarty, krótki i skondensowany. To swoisty szkic do portretu Judyma — bohatera traktowanego i przez reżysera, i przez aktora odtwarzającego tę postać, Wojciecha Alaborskiego z wyraźną sympatią, choć nie bez odrobiny ironii. To najbardziej dramatyczne sceny i dialogi powieści — i jednocześnie swoisty chór, który manipulując tylko kilkoma rekwizytami, pełni najróżniejsze role: środowiska społecznego Judyma, Wersalu, parku w Cisach. To wreszcie — łączące poszczególne sceny, komentujące je i sygnalizujące nastrój — songi-ballady.
A więc spektakl zdecydowanie współczesny: operujący skrótem, umownością, odwołujący się do wyobraźni widzów. A zarazem gorący spektakl publicystyczny, którego temperaturę podwyższa najwyraźniej fakt, że rozgrywany jest — zresztą jak wszystkie inne przedstawienia Teatru Ochoty — w niewielkiej salce stanowiącej zarazem i scenę, i widownię.
Ale oto spektakl skończony i padają pytania. Naiwny romantyk? Śmieszny? Tragiczny? Wzór działacza? Frajer? Nonkonformista? Jak byśmy go dziś nazwali? Które z tych określeń najbardziej przystaje do Judyma?
Aktorzy zasypują widzów dziesiątkiem pytań. Podają nawet kartki, na których należy zaznaczyć to określenie, które najbardziej pasuje do bohatera Żeromskiego. I natychmiast eksploduje gwałtowna wymiana zdań.
— Przede wszystkim tragiczny!
— A jednak trochę śmieszny!
— Nie może być śmieszny ktoś, kto robi to, w co wierzy.
— On jest za bardzo skrajny. Mądry działacz postępuje tak, by zrealizować swoje zamierzenia.
— Właściwie nie wiadomo, czego on chce: zwyciężyć czy tylko walczyć?
— Judym chce być wodzem, a ma predyspozycje tylko na żołnierza.
— Gubi go jego samotność.
— Judym, to sprawa ponadczasowa, to bezkompromisowość, wierność wybranym celom, samemu sobie, to wyrzeczenie się czegoś wielkiego i ważnego — dla wartości jeszcze większej i ważniejszej…
Dyskusja jest gorąca i gwałtowna. Zabierają w niej głos zarówno starsi widzowie, jak i licealiści, którzy szczególnie upodobali sobie ten teatr i na których również teatrowi szczególnie zależy.
Więc trwa wymiana zdań aa temat granicy bezkompromisowości, najboleśniejszych wyrzeczeń, na temat taktyki postępowania, osiągania słusznych i pożądanych celów, na temat najaktualniejszych spraw moralnych i społecznych.
Piękna, niezwykle wartościowa lekcja wychowania obywatelskiego. Niezaprzeczalny dowód, że Judym wciąż intryguje i Skłania do refleksji.
Przeto gorąco polecam ten spektakl i pedagogom, i młodzieży, zwłaszcza zaś tej, która po obejrzeniu filmu Haupego zniechęciła się do bohatera Żeromskiego.
Przedstawienie w Teatrze Ochoty dowodzi bowiem, że Judym, to postać budząca również dziś, w latach siedemdziesiątych, gwałtowne spory i dyskusje. I to właśnie na najważniejsze — z wychowawczego punktu widzenia — tematy.