Lublin. Jaka oferta kulturalna po pandemii? Rafał "Koza" Koziński: Trzeba przygotować się na reset
- Na pewno nie będzie już tak jak kiedyś. To jest koniec. Instytucje kultury powinny przygotować się na reset i zrobienie update'u. Nie będzie już takich środków finansowych, jakimi dysponowaliśmy wcześniej, bo kryzys gospodarczy dosięga nas bezlitośnie - mówi Rafał "Koza" Koziński, dyrektor artystyczny Centrum Kultury w Lublinie, w rozmowie z Tomaszem Kowalewiczem w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Jakich wydarzeń kulturalnych i w jakiej formie oczekujemy po zakończeniu pandemii koronawirusa? Takie pytanie postawiło mieszkańcom w internetowej ankiecie Centrum Kultury w Lublinie. Odpowiedzi poznamy w przyszłym tygodniu.
TOMASZ KOWALEWICZ: Kilka dni temu na stronie internetowej Centrum Kultury pojawiła się ankieta skierowana do mieszkańców Lublina, której hasłem przewodnim jest przyszłość kultury. Co konkretnie chcecie zbadać?
RAFAŁ "KOZA" KOZIŃSKI, dyrektor artystyczny Centrum Kultury w Lublinie: - Mamy świadomość, że po ustaniu pandemii kultura będzie zupełnie inna, bo społeczeństwo będzie zachowywać się już zupełnie inaczej. Potrzeba nowego pomysłu i kreacji. Możemy zapomnieć o tym, że ludzie przyjdą na dane wydarzenie, a pełna sala kinowa, czy teatralna sprawi im radość. Raczej będą chcieli zachować zdrowy dystans. Nie mamy pojęcia, ja zareaguje społeczeństwo. Nie wiemy, czy będzie ich stać na kupienie biletów. Dlatego właśnie pytamy, jak widzą tę sytuację - czy wolą uczestniczyć w plenerowych wydarzeniach, czy jednak mimo wszystko wrócą do teatru. Jeżeli wybiorą drugą opcję to chcemy wiedzieć, czego najbardziej się obawiają - niezdezynfekowanej sali, a może nieodpowiedzialnego widza. Musimy wiedzieć, jak przygotować siebie i programy kulturalne do nowej rzeczywistości.
Zamierzacie podzielić się wynikami ankiety z innymi instytucjami kultury?
- Tak, zwłaszcza, że są takie oczekiwania ludzi z wielu miejsc w całej Polsce. W przyszłym tygodniu opublikujemy wyniki w formie graficznej. Zorganizujemy też wideokonferencję, na której razem z socjologiem dr Mariuszem Gwozdą omówimy odpowiedzi z ankiet. Jesteśmy chyba pierwszą instytucją, która postawiła mieszkańcom tego typu pytania. Wszyscy badali do tej pory sektor kultury, a mnie w czasie kryzysu bardziej interesuje opinia widzów, bo to oni powiedzą, jakich wydarzeń teraz oczekują.
A kiedy ich oczekiwania zaczniecie wcielać w życie?
- Myślę, że od razu weźmiemy pod uwagę te odpowiedzi. W tej ankiecie nie ma przypadkowych pytań, bo chcemy od razu przygotować się na konkretne reakcje społeczeństwa. Mogę też już teraz powołać się na inne badania, przeprowadzone miesiąc temu, z których wynika, że w momencie powrotu do normalności, ludzie w pierwszej kolejności zamierzając odwiedzić fryzjera lub kosmetyczkę. Ale już drugą najczęstszą padającą odpowiedzią była chęć pójścia do kina czy teatru. To bardzo ciekawa reakcja i musi dać wszystkim do myślenia.
Jest szansa na powrót do sytuacji, jaka w kulturze panowała przed wybuchem pandemii koronawirusa?
- Na pewno nie będzie już tak jak kiedyś. To jest koniec. Instytucje kultury powinny przygotować się na reset i zrobienie update'u. Nie będzie już takich środków finansowych, jakimi dysponowaliśmy wcześniej, bo kryzys gospodarczy dosięga nas bezlitośnie. Nie osiągniemy 30 proc. wpływów, które mieliśmy z wynajmu, czy sprzedanych biletów. To jest problem wszystkich dużych instytucji. Pozostaje pytanie: co teraz? Ale w tym momencie chyba jeszcze nikt nie zna odpowiedzi.
Na co powinniśmy się więc przygotować?
- Do tej pory ideą kultury była bliskość, kontakt i wspólnota. Ceniliśmy sobie możliwość spotkania twarzą w twarz z artystą, ale też wspólne przeżywanie emocji. W tym momencie to wszystko zostało zaprzepaszczone, bo ludzie boją się drugiego człowieka.
Nie chodzi o żadne zagrożenie typu zamach bombowy czy wojna. Największym zagrożeniem staje się drugi widz, który siedzi w fotelu obok - bo może być chory i cię zarazi. W tym strachu dostrzegam największy problem.
Zresztą za chwilę sprawdzimy, jak radzimy sobie w nowej rzeczywistości, bo w związku ze zniesieniem kolejnych obostrzeń, chcemy zorganizować w Muszki Koncertowej kino plenerowe. Będzie to dla nas sprawdzian, czy w ogóle ludzie zechcą przyjść, a jeśli tak, to jak się zachowają - czy będą się pilnować, słuchać obsługi itd. To na pewno będzie ciekawe doświadczenie.
A jak oceniasz przygotowanie lubelskich instytucji kultury na działanie w czasie kryzysu? Zdały egzamin?
- Bez wątpienia. Widać, że pracują w nich kreatywni ludzie z naprawdę fajnymi pomysłami. Zresztą w tej pandemii dostrzegam jeden pozytyw. Bardzo szybko dokonaliśmy milowego kroku przejścia w cyfryzację i kulturę online. Coś, co kiedyś było nie do końca przemyślane i traktowane jak piąte koło u wozu, przesunęło się gwałtownie do przodu. To krok cywilizacyjny. Bez koronawirusa na pewno nie wydarzyłoby się to. Nagle okazało się też, że wielu ludzi korzysta z internetowej oferty i podkreśla, że jest im ona potrzebna. Myślę, że pewne elementy już na stałe zostaną z tymi instytucjami.