Blitwo, ojczyzno moja
Miroslav Krleža dziennikarz, publicysta, poeta, powieściopisarz, dramaturg, erudyta… urodził się pod koniec ubiegłego wieku w Zagrzebiu. Stare podręczniki nazywają go najwybitniejszym „przedstawicielem literatury jugosłowiańskiej” i wyraźnie wskazują w jego życiorysie członkostwo w najwyższych władzach partyjnych, wiceprezesurą Jugosłowiańskiej Akademii Nauk i Sztuk, dyrektorowanie w Zakładzie Leksykograficznym. Omówienia bliższe nam w czasie kładą ogromny nacisk na bardzo silne, emocjonalne związki Krležy z ojczystą Chorwacją i traktują ten fakt jako punkt wyjścia dla nowych interpretacji jego pisarstwa.
Czy to, że był Chorwatem jest aż tak istotne? Lektura pisanych pod koniec życia pamiętników jest dowodem na to, że tak. Krleža przez całe życie utwierdzał w sobie przekonanie, że największą jego powinnością jest wprowadzenie literatury chorwackiej do żywego obiegu kultury europejskiej do zacieśnienia związków z tą kulturą w celu przezwyciężenia wielowiekowej dominacji niemieckiej i węgierskiej. Od momentu relegowania z budapeszteńskiej Akademii Wojskowej za udział w wojnie bałkańskiej rozpoczęła się wieloletnia walka pisarza o nowy kształt ojczystej- historii. Służą temu pisane przez Krležę poetyckie komentarze do wielkich spraw mitologii śródziemnomorskiej, współczesne transformacje ludowych ballad i wielkie powieści, a wśród nich Bankiet w Blitwie, olbrzymie metaforyczno-symboliczne dzieło, rozpoczęte jeszcze przed wybuchem wojny, a dokończone w ostatnim okresie twórczości. W obszernym wstępie przed przedstawieniem telewizyjnym, autor adaptacji — Tadeusz Nyczek — bardzo barwnie opowiada o czym traktuje powieść i jakie tropy interpretacyjne skłoniły realizatorów do podjęcia pracy nad przygotowaniem spektaklu. Ja tylko wyjaśnię, że Blitwa to bliżej nie określone, mistyczne państwo gdzieś w środkowej Europie, zawieszone w międzyczasie, pomiędzy stuleciami przeszłymi i przyszłymi. Blitwa przeżywa poważny kryzys z powodu tzw. problemu blitwańskiego, który od co najmniej stu lat trapi blitwańską społeczność. Sytuacja nabrzmiała już jednak do tego stopnia, że coś musi się wydarzyć…
Miroslav Krleža o ojczyźnie:
„Rozmyślam o Chorwacji, o naszej żałosnej, niepiśmiennej, drogiej, zacofanej i nieszczęśliwej Chorwacji. Nasza ojczyzna jest krajem cichym, skromnym i upośledzonym. Jest zapomniana w zupełnej bezimienności jak jakiś «Głos Serca Jezusowego» w pokoiku niezbyt piśmiennej służącej. Tak zapomniana i po katolicku wy miętoszona, że magna karta jej przywilejów służy do zawijania węgierskich kiełbas i skwarek (z ludzkiego mięsa). Zdeptana nędznie i swojsko — jak śmiecie po odpuście. Duszny zapach prowincjonalnego pogrzebu unosi się nad tym katafalkiem, nad tym naszym odwiecznym narodowym requiem…”
Teatr Poniedziałkowy: Miroslav Krleža — Blitwo, ojczyzno moja. Przekład: Maria Krukowska. Reżyseria: Bogdan Hussakowski. Scenografia: Jagna Janicka. Kostiumy: Anna Bobrowska-Ekiert. Muzyka: Piotr Hertel. Obsada: Ireneusz Kaskiewicz (Krystyn Barutański), Zbigniew Bielski (Niels Nielen), Ryszard Kotys (Major Georgie), Jerzy Światłoń (Major Kerinis), Marek Kasprzyk (Kapitan Flaming), Mariusz Saniternik (Ordynans Rafael), Mariusz Wojciechowski (Olaf Knutson), Leon Charewicz (Baltruszajtis), Bohdan Wróblewski (Kamerdyner), Stanisław Jaroszyński (Lokaj), Jarosław Pilarski (Kantorowicz) i inni. TV 1, poniedziałek 24 stycznia, godz. 20.05.