Płomień rewolucji
Monika Strzępka, gwiazda teatru politycznego, zadebiutowała na scenie Opery Krakowskiej, inscenizując Joannę d'Arc w stosie — oratorium dramatyczne Artura Honeggera. I jest to debiut udany.
Krótka, przejmująca spowiedź umierającej Joanny w interpretacji Strzępki brzmi zaskakująco współcześnie, także za sprawą przepełnionej dramaturgią muzyki w znakomitym wykonaniu orkiestry pod kierownictwem Tomasza Tokarczyka.
Jesteśmy na planie postapokaliptycznego serialu o wzlocie i upadku Joanny, która uwierzyła w swoją misję i święte posłannictwo, zjednoczyła Francję, a potem padła ofiarą politycznej intrygi. Choć treść widowiska piętnująca hipokryzję Kościoła i sprzedajność polityków schlebiających gustom motłochu — stanowi doskonały materiał na polityczną satyrę, twórcom udaje się ocalić to, co najważniejsze. Przejmującą opowieść o manipulacji i religijnym obłędzie tłumu, których ofiarą pada biedna dziewczyna z Normandii. Ale dzięki interesującej kreacji Marianny Linde Joanna d'Arc jest też kobietą świadomie rzucającą w finale wyzwanie okrutnemu męskiemu światu, opartemu na przemocy i władzy. I właśnie ta buntownicza, kobieca perspektywa, wraz z błyskotliwie przetwarzającą religijne gesty choreografią Dominiki Knapik, jest w krakowskim spektaklu najciekawsza.