Wiktorii sen o Izraelu. Katowiczanka wśród uczniów prestiżowej szkoły tańca
Jedna z najbardziej prestiżowych szkół tanecznych w Tel Avivie przyjmuje rocznie 25 tancerzy, w tym tylko troje z zagranicy. W tej trójce znalazła się katowiczanka, 19-letnia Wiktoria Reszka - pisze Michalina Bednarek w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Wiktoria miała cztery lata i zarządziła: Mamo, tato, ja będę tańczyć. Rodzice zapisywali ją na różne zajęcia taneczne. Mała Wiktoria zaczynała od rytmiki, ale szybko jej się znudziło. Kolejne szkoły tańca i kolejne style taneczne. W końcu Wiktoria trafiła do niepublicznej szkoły baletowej, a podstawówkę i gimnazjum spędziła ucząc się tańca współczesnego.
- Trenowałam modern przez kilka lat. W końcu dostałam się do liceum, popularnego PIK-a, ale coś nie dawało mi spokoju. Chodziłam na zajęcia z tańca kilka razy w tygodniu. Czasem przykładałam się bardziej, czasem mniej i w końcu pewnej nocy doszłam do wniosku, że pracując w ten sposób niewiele osiągnę - mówi.
Żadna szkoła nie spełniała oczekiwań
Wiktoria uznała, że zacznie trenować sama, ponieważ żadna z działających wówczas szkół tańca nie spełniała jej oczekiwań. Wynajmowała salę w jednej z katowickich szkół i spędzała tam dziennie po kilka godzin. Dawała z siebie wszystko. - Było to trudne, bo nikt mnie nie mobilizował. Sama musiałam trzymać dyscyplinę, zmuszać się do ćwiczeń. To był bardzo wymagający rok - wspomina. Przeszła też na zdrowszą dietę, przestała jeść mięso. Ułożyła nowy plan dnia: codziennie wczesna pobudka i jeszcze przed śniadaniem godzinny trening siłowy, a wieczorem przed snem - rozciąganie. Tak jest do dziś.
Wtedy Wiktoria trafiła do szkoły tańca w bytomskim Rozbarku. To tam spotkała pedagogów, z którymi zaczęła pracować, ale to wiązało się z kolejnymi wyrzeczeniami. O życiu typowej nastolatki Wiktoria mogła zapomnieć. Od 8 do 15 lekcje w szkole, potem godzina w autobusie do Bytomia i zajęcia taneczne aż do 21. Następnie powrót do domu i pięć godzin snu. Tak dzień w dzień. W końcu rodzice zaproponowali córce, aby przemyślała nauczanie indywidualne. Widzieli jej upór, ale też zmęczenie. - To była ogromna ulga. Całego materiału uczyłam się sama, w domu, a następnie przychodziłam raz w miesiącu do szkoły, aby oddać wszystkie prace domowe i zdać testy. Nie było z tym problemu. I nigdy nie żałowałam, że poświęciłam ten czas na taniec - mówi.
Wysiłek został nagrodzony
Praca włożona w treningi opłaciła się. Wiktoria zdobyła m.in. mistrzostwo świata w kategorii modern z 2018 w Hiszpanii na konkursie Dance World Cup, pierwsze miejsce na międzynarodowym konkursie 321 TANIEC 2019 w Krakowie czy wyróżnienie dla najbardziej obiecującego artysty podczas międzynarodowego konkursu Solo Dance Contest 2019 w Gdańsku.
Rok temu po raz pierwszy wzięła udział w profesjonalnym spektaklu tanecznym w Sankt Petersburgu, następnie wystawiono go także w Moskwie.
- Choreografka szukała tancerzy z całego świata. Do mnie napisała poprzez Facebook. W świecie tancerzy wieść niesie się szybko, przede wszystkim działa poczta pantoflowa. Jeśli ktoś jest dobry, odpowiedni ludzie na pewno się o tym dowiedzą - dodaje Wiktoria.
Wyjeżdżała także na warsztaty do Londynu, Portugalii czy Izraela. Na takie zajęcia nie wystarczy się po prostu zapisać. Jest tak wielu chętnych z całego świata, że organizatorzy wpierw wymagają przesłania tanecznego CV oraz krótkiego filmu prezentującego umiejętności. Później rozpoczyna się nabór. - Tak naprawdę, to nie papier z ukończonej szkoły ma znaczenie. Jak umiesz tańczyć, to po prostu umiesz - dodaje młoda tancerka.
Zaproszenie z Izraela
31 grudnia zeszłego roku, została powiadomiona, że została przyjęta na wymarzony program taneczny MASLOOL, który prowadzi prestiżowa szkoła w Tel Avivie, a więc w samym sercu współczesnej stolicy tańca współczesnego. - To najlepszy i najbardziej profesjonalny program, do którego przyjmują rocznie zaledwie trzy osoby z zagranicy, a o miejsce w ubiegało się ponad 300 osób. Absolwenci tego programu są świetnie przygotowani do pracy w najlepszych teatrach na świecie. I drzwi stoją przed nimi otworem - mówi Wiktoria.
Zajęcia w szkole odbywają się codziennie od godz. 9 do 18. Wiktoria już wie, że pierwsze trzy miesiące będą piekłem. Rozmawiała o tym z aktualnymi uczniami. - Psychiczne obciążenia są ogromne, a treningi bardzo wymagające. Chodzi o to, żeby przełamać tancerza. Jeśli przetrwa, potem będzie gotowy na wszystko. Obawiam się trochę tego poziomu, szczególnie, że ze szkoły można wylecieć, jeśli umiejętności będą odstawać od standardów - dodaje młoda tancerka.
Zostać instruktorem Gagi
Wiktoria marzy, aby potem zostać instruktorem Gagi. Bardzo wiele osób chce się rozwijać w tym kierunku, ale nauczycieli wciąż jest bardzo niewielu. W Polsce zajęcia prowadzi zaledwie dwóch. - Gaga jest językiem ruchowym opracowanym przez wiele lat przez Ohada Naharina. To mój mistrz i możliwość uczenia się tej sztuki stawiam sobie za życiowy cel - dodaje.
Konkurencja w środowisku tancerzy jest bardzo duża, ale oprócz oceniania siebie nawzajem, Wiktoria najbardziej boi się swojej oceny, bo im więcej potrafisz, tym większe zauważasz u siebie braki. - Czasem się śmieję, że moim największym wrogiem jestem ja sama - mówi.
Wyjazd do Izraela już za trzy tygodnie. Wiktoria nie chce obciążać finansowo rodziców, szczególnie że rok nauki w izraelskiej szkole to koszt 20 tys. zł. Do tego dochodzą koszty utrzymania. Miesięczny koszt wynajęcia pokoju to 3 tys. zł i to najniższa cena, jaką udało się wytargować nastolatce. Do tego jedzenie i codziennie opłaty. - Tel Aviv jest bardzo drogi. Obliczyłam, że w sumie dwuletni wyjazd będzie kosztował około 150 tysięcy złotych. Nie chcę, żeby za wszystko płacili rodzice. Do tej pory opłacali wszystkie moje zagraniczne wyjazdy - mówi Wiktoria.
Dlatego na platformie pomocowej Zrzutka.pl założyła zbiórkę. Ma nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy zechcą zainwestować w jej pasję.