Człowiek człowiekowi wyzwaniem
W przerwie polskiej prapremiery Willy Russella Bracia kiwi rozdawane chusteczki do otarcia łez. Okazało się, że była to ankieta, czyli prośba Andrzeja Rozhina o odpowiedź na pytanie, co widzowie sądzą o społecznym funkcjonowaniu Teatru Dramatycznego w Lublinie, w związku z zamiarem wojewody odwołania go ze stanowiska dyrektora? Widzowie urządzili standing ovation. Była to ich najkrótsza odpowiedź.
Co innego odpowiedź, co innego wrażenia. Te były typowe, czyli ze skłonnością do wybrzydzania, gdyż czym innym jest prymitywne wzruszenie, a czym innym jego intelektualizacja.
Russell, którego sztuka idzie z niezmienną popularnością w samym sercu West Endu, w Lublinie razi tym czym wzrusza: przesadnym znaczeniem więzów krwi. Każdy ceni wprawdzie ich siłę, która zachwyca i dodaje sensu żyda, ale nie każdy lubi przyznać, jak bardzo więzy krwi trzymają go w ryzach. Taki jest problem hipokrytów, poszukujących drugiego dna. Tymczasem, jaki jest Russell każdy widzi, a treść musicalu można w dodatku przewidzieć. No i w tym jego słabość, czyli uroda. Natomiast drugim dnem Russella jest jego niewątpliwy talent dramaturga.
Z mistrzostwem pilnuje on przemienności i wielopłaszczyznowość akcji, wprowadza nawet rolę narratora, z uporem wykrakującego nieszczęścia i potęgującego nastrój niepokoju. Jednocześnie wplata liryczne piosenki gwarantujące chwile zapomnienia i oddechu, po czym powraca z przepowiedniami grozy, które już po chwili rozbija śmiesznymi scenkami ze świata liverpoolskiej subkultury. To bogactwo zmian bawi Rozhina i dyscyplinuje zespół. Przez trzy godziny aktorzy bez wytchnienia śpiewają, tańczą i dialogują Również bez wytchnienia dla publiczności. To tempo się podoba, to jest z Europy! Również jest to dowód, jak łatwo komercjalizują się gusty artystyczne, jak rozumiemy „te problemy społeczne”, bo wkrótce będą także naszymi.
Andrzej Rozhin jeszcze raz wyczuł potrzeby widowni. Raz jeszcze zrobił sztukę, która zrobi mu kasę. Przy okazji aktorzy zrobili wiele udanych ról, z których najlepsza była rola Mrs Johnstone Teresy Filarskiej. Również znakomicie wypadli „bracia krwi”: Jacek Gierczak i Robert Łuchniak, Joanna Tomasik w roli Lindy i Anna Magalska-Milczarczyk jako Mrs Lyone.
Willy Russell — Bracia krwi. Przekład — Klaudyna Rozhin, reżyseria, inscenizacja, scenografia — Andrzej Rozhin