Pierwsza opera o Łodzi. W lutym Poznański zaśpiewa w Teatrze Wielkim
Światowa prapremiera "Człowieka z Manufaktury" odbędzie się 2 lutego. Konkurs na napisanie opery współczesnej o lokalnej tematyce ogłosił Paweł Gabara, koordynatorem projektu został Krzysztof Korwin-Piotrowski. Jury pod przewodnictwem Krzysztofa Pendereckiego wybrało partyturę Rafała Janiaka, a libretto napisała Małgorzata Sikorska-Miszczuk, która współpracowała m.in. z Pawłem Mykietynem nad "Czarodziejską górą". Reżyserię powierzono Waldemarowi Zawodzińskiemu.
Próby trwają, a o pierwszych wrażeniach twórcy opowiedzieli dziennikarzom na konferencji prasowej w sali lustrzanej Pałacu Poznańskiego.
Sikorska-Miszczuk opowiadała o pracy nad librettem. - Wybraliśmy się w poszukiwaniu ducha miejsca, ale on był przekorny, nie chciał pojawić się na zawołanie. Ludzie mają różne życia, nie każdy jest fabrykantem. Co po nas zostanie? To pytanie ciągle mi towarzyszyło w trakcie pisania - wspomina Sikorska-Miszczuk. - Podeszłam do pracy trochę nieodpowiedzialnie, z początku nie czułam na sobie ciężaru odpowiedzialności. Traktowałam "Człowieka z Manufaktury" jako kolejne dzieło operowe. Dopiero później zdałam sobie sprawę z tego, jak niezwykłe jest to przedsięwzięcie: opowiada o ludziach, ale bohaterem jest też miasto. Każdy łodzianin się do tego odniesie! Dzieło będzie żyło wiele lat, może zapewnić Łodzi też miejsce w świecie.
Głównymi bohaterami są fabrykant Izrael Poznański i Zofia - socjalistka, sufrażystka, walcząca o prawa robotników i kobiet. W tych rolach obsadzono Małgorzatę Walewską / Agnieszkę Makówkę oraz Stanisława Kiernera / Przemysława Reznera. W osadzonym w XIX w. pierwszym akcie nieudany zamach na Poznańskiego przygotowuje rewolucjonista-terrorysta Ignacy Przybysz (Wojciech Pszoniak, Michał Barczak). W akcie drugim widzowie przeniosą się do przełomu XX i XXI wieku, a Prokurator o nazwisku Przybysz oskarży Dyrektora fabryki Poznańskiego o chciwość i łapówkarstwo.
Walewska: wydarzenie bez precedensu
- Dzieło jest szalenie aktualne, porusza tematy obecne w życiu politycznym i społecznym: wołanie o tolerancję, walkę o prawa kobiet. Główny bohater jest Żydem, co też wzbudza wiele emocji - podkreśla Małgorzata Walewska.
Mezzosopranistka, która występuje na całym świecie, podkreśla: - To wydarzenie bez precedensu. Po raz pierwszy biorę udział w przygotowywaniu dzieła, które powstaje od zera. Zofia to złożona postać, nie do końca rzeczywista. Spektakl rozpocznie się od sceny, w której Poznański leży na łożu śmierci i nie wiadomo, czy przedstawione później wydarzenia to prawda czy tylko wytwór wyobraźni. Granica między światem realnym a fikcyjnym jest płynna. Czekam na scenografię, która pomoże mi znaleźć się w tej opowieści.
W duecie Zofii i Poznańskiego wystąpili Agnieszka Makówka i Stanisław Kierner. Makówka podkreślała, że cieszy się z kolejnej opery współczesnej, którą polubiła, przygotowując się do "Kochanków z klasztoru Valldemosa" Marty Ptaszyńskiej (również ta opera powstała na zamówienie Teatru Wielkiego w Łodzi). - "Człowiek z Manufaktury" to opera inna niż wszystkie. W partiach chóralnych są fragmenty innych stylów muzycznych, na przykład jazzu czy bluesa. Taka różnorodność może przyciągnąć do teatru młodych - zauważa.
Obie solistki podkreśliły, że partia Zofii jest trudna do wykonania. - Kompozytor wykorzystuje pełnię możliwości naszego głosu. Czasem nawet sięga za daleko - żartowała Walewska.
- Na każdej próbie nagrywam się, żeby oswoić się z akompaniamentem. Nie raz zastanawiałam się, co to za chłop śpiewa, a to ja.
Rafał Janiak występuje w trudnej podwójnej roli - autora muzyki i dyrygenta. - Kompozytor znika, gdy postawi ostatnią kropkę w partyturze. W trakcie prób zdarza mi się wprowadzać poprawki, bo uznaję, że coś pasuje lepiej do świetnych pomysłów reżysera. W operze spotykają się mocne osobowości, to wspólne dzieło, niemożliwe bez kompromisu - mówił.
Opera Janiaka zaprezentowana zostanie też w plenerze, na Rynku Włókniarek Łódzkich w Manufakturze.