Szelmostwa Skapena
Zamiast czekać miesiącami na możliwość wyjścia na scenę z halabardą, grupka przedsiębiorczych absolwentów warszawskiej szkoły teatralnej założyła własny zespół - Teatr Montownia, który szybko i zasłużenie zyskał dobrą sławę. Korzystając z gościnności praskiej sceny, młodzi artyści wystawili komedię Moliera. Zamknęli ją w zwięzłym, czytelnym widowisku. Nie wiadomo, co bardziej w nim podziwiać: świetną adaptację tekstu eliminującą kobiece postacie-ozdobniki, brawurowe tempo gry, ascezę scenografii i kostiumów czy umiejętność błyskawicznych transformacji aktorskich, w których zmiana kapelusza i ugięcie kolan tworzy zupełnie inną, bezbłędnie rozpoznawalną postać. Rafał Rutkowski w mgnieniu oka przeistaczał się z młodzieńczego Oktawa w ramola Geronta, a Maciej Wierzbicki - ze starca Arganta w młodego Leandra. Oczywiście nie byłoby tego spektaklu bez roli Skapena, sprytnego służącego Leandra, którego z dużą dozą hultajskiego wdzięku zagrał Adam Krawczuk. W Sylwestra, służącego Oktawa, wcielił się Marcin Perchuć.