Klatka dla "Klatki"?
Cofnięcia pół miliona złotych dotacji z budżetu Gdyni na działalność Teatru Muzycznego chcieliby prawicowi radni miasta. Nie podoba im się jeden z granych w tej placówce spektakli - "Klatka wariatek", który ich zdaniem, promuje postawy gejowskie.
Władze teatru zamieszaniem wokół spektaklu są zdziwione. Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek mówi z kolei, że dotacji dla teatru nie cofnie. - Takie sztuki jak "Klatka wariatek" nie powinny być wystawiane w placówce dotowanej z publicznych pieniędzy - mówi Andrzej Czaplicki, radny miasta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. - Ja sobie tego nie życzę. W tym musicalu geje i transwestyci wychowują adoptowane wcześniej dzieci, urządzają też sobie obsceniczne tańce. Naśmiewają się ponadto z tradycyjnego modelu rodziny. Sam tytuł spektaklu jest niefortunny "Klatka wariatek" to w gejowskim slangu miejsce schadzek przedstawicieli tego środowiska.
Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek pretensje Czaplickiego uważa jednak za nieuzasadnione. - Gdyński samorząd nie zamierza być żadnym cenzorem - uważa Szczurek. - Teatr Muzyczny zaś dotujemy od lat i nie planujemy się z tych działań wycofać. Nie będziemy ingerować w dobór spektakli, nie ma żadnego związku pomiędzy ich treścią, a wysokością przyznawanej dotacji. Odpowiedzialność za poziom artystyczny sztuki ponosi dyrekcja teatru i ma pod tym względem pełną autonomię.
Maciej Korwin, dyrektor Teatru Muzycznego, dodaje, że "Klatka wariatek" jest farsą graną na całym świecie, od Nowego Jorku po Tokio. - To musicalowy klasyk - mówi Korwin. - Nikt w tej sztuce nie naśmiewa się z wartości rodziny i nie promuje postaw gejowskich. Wręcz przeciwnie, osoba wychowana przez małżeństwo gejów chce ożenić się z kobietą i założyć tradycyjną rodzinę.
To nie pierwsze kontrowersje wokół repertuaru Teatru Muzycznego, wysuwane przez radnych miasta. W 1999 roku Mariusz Roman, przewodniczący Społecznej Komisji ds. Rodziny przy Radzie Miasta.
Gdyni, członek ówczesnego AWS, protestował przeciwko wystawianiu w tej placówce musicalu "Hair". Nie podobało mu się, że bohaterowie spektaklu chodzą nago po scenie, uprawiają seks i zażywają narkotyki.